/Hej wszystkim! Oto miniaturka, która powstała z okazji 50 rozdziału Chłopca, który chciał kochać! Mam nadzieję, że się wam spodoba! :)
~Suzy Sawyer/
Snape przemierzał korytarze Hogwartu z wyjątkowo, nawet jak na niego, okropną miną. Uczniowie odskakiwali na boki, gdy tylko go zauważyli, aby przypadkiem nie wejść mu w drogę. Mistrz Eliksirów z warczeniem wlepił już kilka szlabanów i odebrał Gryffidorowi sto punktów, gdy kilku wyjątkowo zamyślonych uczniów go nie zauważyło, ale nawet to nie spowodowało, że się uspokoił. Gdy dotarł do pomieszczenia, w którym nauczyciele spędzali przerwy i dostrzegł tą obrzydliwie roztrzepaną czuprynę, miał wrażenie, że obudził się w nim jakiś instynkt drapieżcy.
-Potter! - wrzasnął powodując miniaturowy zawał Pomony, która właśnie zajmowała się jedną z roślinek umieszczonych w pomieszczeniu. Kobieta wzdrygnęła się i objęła doniczkę w opiekuńczym geście. Severus kompletnie zignorował współpracowniczkę, jego celem był ktoś inny, ktoś, kto od wielu lat zatruwał jego spokojne życie w Hogwarcie i wypominał słowa sprzed kilku lat.
Wspomniany mężczyzna wstał powoli z krzesła ustawionego przy biurku, gdzie siedział nad pracami swoich uczniów. Poklepał delikatnie nauczycielkę Zielarstwa po plecach i uśmiechnął się swoim szerokim, "jestem najbardziej rozchwytywanym towarem w Czarodziejskim Świecie", uśmiechem.
"Mały szczyl", warknął w myślach Snape i owinął się swoją peleryną, krzyżując ręce na piersi. Nienawidził tego gówniarza. Nawet jeśli już nie był gówniarzem.
-Coś się stało, Severusie? - uśmiechnął się przebiegle młodzieniec i Snape miał ochotę skręcić mu kark, wszystko, by tylko zmyć ten uśmieszek z twarzy. Nie mógł uwierzyć w bezczelność swojego byłego ucznia. Był pewien, że po wojnie albo będzie martwy, albo nareszcie będzie mógł spełnić swoje marzenia dotyczące pracy jako nauczyciela Obrony, albo chociaż będzie miał spokój i będzie wreszcie wolny od syna Potterów. Ale nie! Przeklinał Albusa za to, że nawet zza grobu manipulował wszystkim i wszystkimi.
-Jak śmiesz pytać co się stało?! Już ty dobrze wiesz co się stało! Dlaczego dzieciak Weasley'ów podrzucił w mojej klasie bombę dymną i potem twierdził, że nic o tym nie wiedział?! - wybuchł. Rzadko udawało mu się utrzymywać przy tym dupku spokój.
Już myślał, że Potter przytaknie i przyzna się do winy, ale od zaczął się śmiać i zapytał tylko:
-Który dzieciak Weasley'ów?
Tak właśnie wyglądały ich wszystkie kłótnie. I zazwyczaj dotyczyły właśnie głupich żartów, których dopuszczał się Harry lub jakaś część jego wesołej, przybranej i bardzo rudej rodzinki. Na jego nieszczęście, reszta grona pedagogicznego uznawała te wybryki za zabawne i nie raz słuchał od nich kazań, że mógłby nieco się rozluźnić i również się pośmiać. Po jego trupie. Ten dureń miał czelność z nim zadzierać? Będzie musiał zmierzyć się z jego zemstą.
-Doigrasz się, Potter. Obiecuję ci to, przyrzekając na wszystkie uczucia, które wobec ciebie żywię - warknął starszy czarodziej i dostrzegł, że jego słowa jedynie rozbawiły młodzieńca. Tego było za wiele – Z czego rżysz, głupcze?
-Mówił Pan, że mam ładne oczy - zauważył i Snape znów poczuł, jak się wścieka. Był za stary na te emocje, czemu wciąż nie padł na zawał?!
-Chyba czas, by dyrektorka coś z tobą zrobiła. Nie możesz sobie pozwalać na taką bezczelność. Idziemy. Teraz, Potter - chwycił jego pelerynę i wytargał go z pomieszczenia, oburzony krzyk młodego nauczyciela przyciągnął ciekawskie spojrzenia mijających ich uczniów. Czuł, jak zielonooki opiera się mu, ale Severus nie miał zamiaru pozwolić mu zwiać. Nie tym razem.
CZYTASZ
vinculum ; ss/hp
FanfictionHarry i Severus od zawsze byli sobie wrodzy. Gdy Voldemort przestał być problemem, Hogwart dalej musiał się mierzyć z niebezpieczeństwem jakim była ta dwójka i ich destrukcyjna znajomość, ale po dwunastu latach Minerwa McGonagall w końcu znalazła r...