Rozdział VII

11.7K 512 133
                                    

Pov. Takashi
-Jak się dzisiaj dzisiaj czujesz skarbie?-zapytałem dociskając lekko do ściany i niebezpiecznie się przybliżając.
-U-Um...o wiele lepiej p-panie...chyba gorączka mi zeszła,ale nadal jestem osłabiony,ale czy mógłbyś się ode mnie odsunąć? Czuję się troszkę niezręcznie,gdy jestem w takiej sytuacji....
Jest taki uroczy,gdy się wstydzi...próbował wymknąć się ukradkiem,ale go mocno objąłem przyciągając. Jego usta są takie kuszczące... Nie mogę już się powstrzymywać,muszę to zrobić!
Po chwili połączyłem nasze wargi w namiętnym pocałunku...na początku się wyrywał,ale uległ.

na początku się wyrywał,ale uległ

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Było tak cudownie...chciałbym,żeby ta chwila trwała wiecznie,ale w końcu musiałem się odkleić. Był cały czerwony,słodziutki,ale pora,żeby jednak się dowiedział z kim ma do czynienia.  Zpoważniałem. -Satoru,musimy pogadać.

Pov. Satoru
Nie rozumiem tego typa. Najpierw odwala taką akcję,a za chwilę twierdzi,że musimy porozmawiać.  Przenieślmy się do salonu z herbatką. -Posłuchaj....musisz coś o mnie wiedzieć.... Pewnie się zastanawiałeś,skąd mam tyle pieniędzy,że cie nawet kupiłem. Otóż....jestem... Szefem mafii. Tej największej. Mam mnóstwo ludzi,zakładów,firmę czy burdeli. Z jednej strony mogę robić co chcę,ale z drugiej też grozi mi spore niebezpieczeństwo,a teraz ty też jesteś w to wplątany. Nie mówiłem ci,bo i tak byłeś wystarczająco wystraszony....
Słuchałem go z oczami jak 5 złoty. Nie wierzę...z sadysty trafiłem do szefa wszystkich szefów. Ciekawe co ze mną będzie w przyszłości...będę robił za okup? Albo mnie sprzeda...?
-Ziemia do Satoru!
-hm..?
-Zapamiętaj to sobie,nie mam zamiaru cie oddawać nikomu i nigdy,ale czasami będę wyjeżdżał,więc będziesz musiał zostawać sam,więc muszę tu ci kogoś sprowadzić. Tylko będą to same zaufane osoby.
-C-Co...nie możesz mnie zostawić!! A jak ci się coś stanie i ty n-nie...w-wróc... --usiszył mnie pocałunkiem obejmując.
-Nie martw się..będzie dobrze,będę dla Ciebie...
Zrobiło mi się tak ciepło na sercu,że aż musiałem się w niego wtulić. Gładził moje plecy,przez co z moich ust wydobywały się pomruki zadowolenia.  Lubię kiedy się o mnie troszczył.
-Powinieneś jeszcze się dokurować. Może cie wypocimy? -uśmiechnął się chytrze.
- C-Co? Nieee,nie trzeba!! Dam sobie sam radę.
-Jak wolisz... --wplótł mi rękę we włosy.

Pov. Takashi
Usłyszałem dzwonek do drzwi,sprawdziłem w kamerce kto to-jeden z moich ludzi,który był donosicielem oraz informatorem.
Otworzyłem trzymając Satoru na rękach. Przywitałem się po czym poszedłem zrobić herbatę.  Maluszek obserował go podejrzliwie kurczowo się mnie trzymając. Zaśmiałem się cicho dając szybkiego buziaka w czółko. -Nie musisz się tak czaić. Pracuje ze mną od początku,gdy jeszcze byłem w małym gangu. Minęło sporo lat....
Przyniosłem napój na stół z przekąskami sadzając mojego skarba na kolana.
-Awww,ale słodki maluszeek! Pewnie był kosztowny!!! -zachwycał się machając rękami mężczyzna.
-Nie myśl nawet o dotykaniu go.-zabijał go wzrokiem. Mów co wiesz na temat tych szczurów.
-Aaa no! Od kąd zabiliśmy ich szefa zostali naszymi podwładnymi. Nawet nie stawiali dużego oporu,bo nie umieli się zorganizować bez dowódcy. Zdradzili nam wiele przydatnych,sprawdzonych informacji,więc możemy przeprowadzić plan.  Postanowiliśmy przeprowadzić atak za 3 tygodnie w nocy.  Wtedy mają wyjazd,więc spora część będzie w terenie.
-To miód na moje uszy.  Wreszcie zdobędziemy te kosztowności! Już wyobrażam sobie te nieowyobrażalne kwoty!!  -cieszył się jak małe dziecko.
-Musisz iść z nami opracować szczegóły. A właśnie ! Co zamierzasz zrobić ze swoim chłopakiem?
-Ugh... Muszę wyznaczyć osoby,które będą z nim siedzieć,ale nie ufam chyba takiej ilości osób. Chociaż już chyba wiem co z nim zrobię...

Zostań ze mną [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz