Rozdział 3 - „Był chociaż przystojny?"

194 5 0
                                    

Przymknęłam powieki, rozkoszując się chłodnym, porannym prysznicem. W końcu był weekend, co oznaczało, że mogłam nareszcie spać więcej niż trzy godziny i na spokojnie wstać o drugiej popołudniu. To było mimo wszystko dobre uczucie.

Wyszłam spod prysznica i po szybkim ogarnięciu się, zjadłam śniadanie. Następnie ruszyłam do pokoju z zamiarem obejrzenia jakiegoś filmu, jednak przeszkodził mi w tym dzwonek telefonu, którego dźwięk rozniósł się po pomieszczeniu.

Zmarszczyłam brwi i odebrałam.

— Halo?

— Hej. Zbieraj się, idziemy zjeść razem obiad. — Usłyszałam w słuchawce energiczny głos, na co westchnęłam cicho.

— O której?

— Za piętnaście minut będę pod twoim domem. Jeśli śpisz, to radzę ci się pospieszyć — zaśmiała się dźwięcznie.

Uniosłam mimowolnie brwi i mruknęłam ciche „Dobrze", a następnie się rozłączyłam, pocierając skroń.

Wstałam z łóżka i wzięłam swój mały plecak, do którego włożyłam podstawowe rzeczy. Kosmetyczkę, portfel i papierosy, choć nie paliłam od całkiem dawna. Może nie miało to sensu, ale po prostu wolałam je mieć na nagły wypadek. Ohydny nałóg, jednak lepiej się czułam, mając przy sobie chociaż paczkę.

Spojrzałam szybko w lustro i, stwierdzając, że już lepiej nie będzie, udałam się do kuchni, gdzie usiadłam przy stole, czekając na przyjaciółkę.

Zaczęłam dopiero ubierać odzież wierzchnią, gdy Adeline wysłała mi wiadomość SMS, że za dwie minuty będzie. Następnie po prostu wyszłam, a dziewczyna właśnie przyjechała. Wsiadłam na miejsce pasażera i przywitałam się z nią lekkim uściskiem, hamując grymas.

— Bierzemy sześćdziesiątkę? — zagadnęła, mając na myśli pizzę.

— Tak i oczywiście tę, co zwykle. — Uśmiechnęłam się do niej oszczędnie.

— Jasne.

Odjechałyśmy z cichym piskiem opon, a ja mimowolnie skrzywiłam się nieco. Odkąd przyjaciółka zrobiła sobie prawo jazdy, strasznie katowała swój samochód. Nie prowadziła wbrew pozorom źle, jednak strasznie szarpała samochodem, co powodowało, że co trzy miesiące musiała zmieniać opony. Osobiście wolałabym jeździć trochę delikatniej, niż wydawać co tak krótki okres pieniądze, ale widocznie to był styl jej jazdy i nie chciałam się z nią, o to wykłócać.

Na miejscu znalazłyśmy się po mniej więcej dziesięciu minutach. Wyszłyśmy z auta i udałyśmy się do pizzerii, gdzie było przyjemnie ciepło, a dookoła unosił się cudowny zapach świeżo wypiekanej pizzy.

— Zajmij miejsce, ja zamówię. Ostatnio ty płaciłaś, więc teraz kolej na mnie. — Mrugnęła do mnie, na co jedynie skinęłam z lekkim uśmiechem.

Po chwili dziewczyna wróciła z paragonem w ręce i zasiadła naprzeciwko mnie, opierając brodę o swoje dłonie. Przyjrzała mi się, a ja przekrzywiłam głowę, marszcząc delikatnie brwi.

— Coś się stało?

— Nie, nic — zaprotestowała szybko. — Po prostu się nad czymś zastanawiam...

Oblizałam spierzchnięte wargi i spojrzałam na nią pytająco.

— Znamy się trzy lata, a ciągle dręczy mnie wrażenie, że tak naprawdę cię nie znam. Jakby nie zrozum mnie źle, ale po prostu mało o sobie mówisz, a jak już do czegoś dochodzi, to jesteś, jak zwykle oszczędna w swoich słowach.

Westchnęłam cicho i oparłam łokcie o stolik, patrząc na nią obojętnie.

— Myślałam, że już to przerabiałyśmy. Po prostu nie lubię o sobie mówić. Nie potrzebne mi, dzielenie się rewelacjami z mojego życia — odpowiedziałam, wzruszając ramionami.

Zapadnia Przeszłości [Poprawa]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz