Rozdział 49

65 6 0
                                    

Przedstawiam wam jeden z ostatnich rozdziałów (i do tej pory najdłuższy). Jeśli dobrze pójdzie, to epilog dostaniecie już w przyszłym miesiącu.

Życzę miłego czytania :).

__________________________

Dojechałam pod wskazany przez Luke'a adres punktualnie co do minuty, tak jak prosił. Zatrzymałam się pod niewielkim trzypiętrowym budynkiem mieszkalnym pomalowanym na nieciekawy pomarańczowo-beżowy kolor. Drzwi do klatki były otwarte, więc bez krępacji weszłam do środka. Dostałam się na piętro drugie, znalazłam konkretne mieszkanie i nacisnęłam dzwonek, jednak usłyszałam ciszę. Domyślając się, że nie działa, zapukałam kilkukrotnie. Głośno skrzypiące drzwi otworzył mi nie kto inny jak Luke.

— Cześć, cieszę się, że jesteś, wchodź.

Luke wyglądał na nieco zestresowanego. Jego ruchy były szybkie, energiczne, trochę nieporadne. Prawie wywalił się potykając się o wycieraczkę, gdy szedł przez przedpokój.

Udałam się za nim do niewielkiego pokoiku, gdzie moją uwagę od razu zwróciła nieznana mi dziewczyna siedząca na kanapie. To mogła być tylko jedna osoba i Luke szybko potwierdził moje przypuszczenia.

— Poznajcie się. To Alex, a to Monica.

— Ach, ta Monica. Kuzynka — powiedziałam wyciągając do niej rękę.

— Tak, ta Monica. Która czuje się odpowiedzialna za cały ten bajzel — odpowiedziała śmiejąc się nerwowo. — Ale dziś postaram się to naprawić.

— Czy ktoś mnie oświeci, o co tu chodzi? Gdzie jest Ashton?

— Spokojnie, powinien przyjść za jakiś kwadrans. Napijesz się czegoś? — spytał Luke podchodząc do lodówki. — Wody, soku pomarańczowego, kawy?

— Nie, dzięki.

— Na pewno?

— Na pewno — odparłam, po czym wyjęłam z kieszeni dyktafon. — Tu jest to, o co prosiłeś. Dyktafon ma wbudowany głośnik, więc można bezpośrednio odtworzyć z niego nagranie, chyba że wolisz zgrać je sobie na laptopa albo coś...

— Nie, nie trzeba. Chociaż korci mnie, żeby już je odsłuchać, ale najlepiej będzie, jak jeszcze poczekamy.

— Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego jesteś taki zdenerwowany?

— Dobrze wiesz, że Ash nie lubi, jak się spiskuje za jego plecami. Woli załatwiać rzeczy wprost i boję się, że to wszystko tylko pogorszy sprawę i Ash jeszcze bardziej się wkurwi. Ale uznałem, właściwie razem z Monicą uznaliśmy, że zakończenie tej maskarady w brutalny sposób to najlepsze wyjście.

— A ja? Też jestem częścią tego spisku, tak? Czy mam już sobie pójść?

— Nie, zostań. Powinnaś tu być.

Nie wiedząc co jeszcze mogłabym zrobić, o co zapytać, opadłam na kanapę obok Monici i jednak poprosiłam o szklankę wody. Wkrótce dosiadł się do nas Luke i wspólnie oczekując na... to coś, co miało się wydarzyć za kwadrans, zaczęliśmy pogawędkę. Dowiedziałam się między innymi, że to mieszkanie należy do Luke'a i to w nim zatrzymał się Ash po zerwaniu z Liz. Właściwie to nic dziwnego, że chciał się wyprowadzić. Lokum było naprawdę ciasne. Składało się z pokoju dziennego z kuchennym aneksem i niewielkiej sypialni, a Ash od ponad dwóch tygodni musiał spać na średnio wygodnej kanapie. Czułam, jak w tyłek wbijały mi się sprężyny.

— Tak właściwie, to fajnie cię w końcu poznać — powiedziała Monica. — Wprawdzie Lizzie nie wypowiadała się o tobie dobrze, no ale to w końcu Lizzie.

Faithful, Unfaithful || A.I. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz