[16] Are You Going?

41 4 0
                                    

- Dokumenty.

Podałam pracownikowi lotniska dokumenty tożsamości wraz z biletem.

Wszystko było dobrze, więc poszliśmy do naszego terminala. Oczywiście po drodze Niall musiał skorzystać z toalety i zgubić się na dwadzieścia minut.

Szef prawie dostał spazmów, kiedy zobaczył Nialla przy bramkach.

Za karę Horanowi dostało się miejsce obok natrętnej dziewczyny, która przez cały lot rozmawiała z nim. Bardziej jakby sama ze sobą, bo Niall tylko przytakiwał, a czasami nawet nie słuchał tego, co ma do powiedzenia brunetka.

Mnie się dostało miejsce obok szefa. Nie rozmawialiśmy za specjalnie. On zajął się dokumentami na laptopie, a ja serialem na telefonie i tak to zleciało.

W pewnym momencie zadzwoniła żona szefa. Siedziałam na tyle blisko, aby móc słyszeć co mówiła do słuchawki. Nie trzeba było być detektywem, żeby zrozumieć, że w ich małżeństwie nie dzieje się dobrze.

- Pamiętaj, żeby uważać na siebie i dzwoń co wieczór - usłyszałam delikatny głos kobiety, pomiędzy szumami na linii.

- Wiem - mężczyzna odpowiedział zdawkowo.

- Wziąłeś leki?

- Tak.

- Dobrze. To pisz jakby co. Pa.

Rozłączyła się, a szef mruknął pod nosem coś w stylu "nie denerwuj mnie". Tyle, ile go znałam, mogłam powiedzieć, że był gburem. Osobiście nie lubiłam go, ponieważ miał dziwny stosunek do pracownic. Tak. PRACOWNIC.

To złapie za kolanko, to zaprosi sekretarkę na kawę. Sama byłam świadkiem, gdy źle zrobiłam jeden dokument, a on zmysłowym głosem powiedział "nie przejmuj się". Poza tym ma to coś w spojrzeniu, co potrafi onieśmielić i... Może przyciągnąć niektóre kobiety.

W każdym razie trzymałam się od niego na dystans. Dla mnie była zbyt duża różnica wieku. Był ode mnie o 30 lat starszy. Poza tym miał żonę. Nigdy nie mogłabym być z żonatym mężczyzną.

- Violetta.

Rzuciłam wzrok na Nialla.

- Idziesz?

Dopiero wtedy ocknęłam się. Byliśmy już na lotnisku w Paryżu, a ja byłam jedną z ostatnich opuszczających samolot. Za mną wyszedł Niall.

Szef był już przy odbiorze walizek, a tak naprawdę dopadliśmy go dopiero w taksówce.

Byłam o tyle szczęśliwa, że każdy z nas miał osobny pokój. Nie wytrzymałabym dzielenia pokoju z szefem. Lub Niallem. O Boże.

Szczerze mówiąc nie miałam w planach się rozpakowywać. Chociaż miałam dwie komody do dyspozycji.

Pierwsza noc minęła dobrze. Czułam się świetnie czując chłodne, francuskie powietrze. O wiele lżej łapałam oddech niż w Stanach. Nawet zaczęłam się czuć jak rodowita paryżanka i chciałam się wybrać na zakupy. Nie było na to czasu niestety. O 8 rano Niall zapukał do moich drzwi, żebym zeszła na powitanie.

Ku mojemu zdziwieniu nie było alkoholu, ale wystawne śniadanie i wino bezalkoholowe. Które (nawiasem mówiąc) było ohydne.

Szef zaczął rozmawiać ze swoim kolegą, a ja musiałam tłumaczyć. Z dziesięciu minut zrobiła się godzina i wcale nie przejmowali się rozmawiać przeze mnie o takich tematach jak sytuacje rodzinne czy wspomnienia z dzieciństwa. Musieli się bardzo dawno nie widzieć.

Później tego dnia szef dał nam wolną rękę, więc mogłam sobie pozwolić na wyjście z hotelu. Paryż to duże miasto. Piękne i zgrabnie zbudowane. Nie miałam problemu, aby się w nim odnaleźć. Zdziwiła mnie życzliwość ludzi. Uśmiechałam się do ludzi, ponieważ oni robili to pierwsi. Gdy tylko na kimś dłużej zawiesiłam wzrok, zaraz odpowiadał uśmiechem.

Paryż to również mekka mody. Nie uwierzylibyście ile odmiennych stylów (często zaskakujących) widuje się tam na ulicach.

📌Notification📌 //Niall Horan//✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz