Obudził mnie Hitler. Antek musiał zostawić otwarte drzwi, a wtedy kocur postanowił zrobić mi mokrą pobudkę. Gdyby ten zwierzak chciał, mógłby podbić świat, tymczasem marnował się w naszym domu, czasami tylko nadzorując pracę domowników. Hitler miewał momenty, w których wskakiwał na krzesło w kuchni i wodził oczami po wszystkich, dopóki nie dostał do jedzenia czegoś, co nie było karmą.
Wracając do pobudki – kot umościł się wygodnie tuż przy mojej twarzy, a potem zaczął lizać po policzkach. Kiedy próbowałam go zgonić, na przekór miauczał tak przeraźliwie, że pewnie pobudziłby sąsiadów. Usiadłam i zajęłam się głaskaniem go, mając nadzieję na ciszę.
Hitler ułożył się wygodnie na moich nogach i spojrzał na mnie z wyższością swoimi zielonymi ślepiami.
— Gdyby zobaczył cię Serafin, zbrzydłyby mu koty — rzuciłam, a w odpowiedzi otrzymałam przeciągły pomruk.
Była sobota, godzina siódma, a ja już nie spałam. Próbowałam udusić kocura, ale ten nic sobie z tego nie robił. Westchnęłam i wyciągnęłam telefon spod poduszki. Włączyłam wifi, kliknęłam w facebooka i jak zwykle zaczęłam przeglądać powiadomienia, a wśród nich zaproszenia do gier, oznaczenia na zdjęciach. Nuuudy.
Odsunęłam kota i ułożyłam się z powrotem pod kołdrą. Grudniowe poranki nie należały do najcieplejszych. Hitler strzelił focha, fuknął na mnie i tyle go widziałam.
Weszłam w Messenger, który lubił szwankować i nie włączał wiadomości automatycznie.
Serce mi stanęło, kiedy zobaczyłam, że napisał do mnie Adam. Kilka chwil musiałam głęboko pooddychać, aby w końcu zmusić swój palec do kliknięcia.
Cześć, Melanio. (: Piszę do Ciebie w sprawie naszego przedświątecznego spotkania. Mam nadzieję, że się pojawisz. Wigilia klasowa bez takiego wesołego elfa jak Ty nie będzie tak udana. Tutaj mam pytanie: co mogłabyś przygotować? (:
Prawie zapiszczałam. Adam nazwał mnie wesołym elfem! I uważa, że impreza beze mnie będzie niewypałem.
Zanurzyłam głowę w poduszki i radośnie pomachałam nogami. Moje mikołajkowe życzenie zaczęło się spełniać.
Adam był ziszczeniem moich najskrytszych marzeń – zabójczo przystojny, delikatny, grzeczny, miły, przepuszczał mnie w drzwiach, miał oszałamiający uśmiech, a zapach jego perfum doprowadzał do szału. Uwielbiałam, kiedy mówił mi „hej", patrząc tylko na mnie, jakbym była najpiękniejszą kobietą na świecie. No i miał niebieskie oczy, w których raz za razem chciałam utonąć. On mógłby być ratownikiem i...
— Mela, Hitler narobił w łazience, mogłabyś posprzątać? — Antek pojawił się w moich drzwiach. Spojrzałam na niego zirytowanym wzrokiem. Był w samych bokserkach, jego włosy znów odstawały w każdą stronę.
— A co, Bozia rączek nie dała? — rzuciłam, nawet nie mając zamiaru ruszyć się z miejsca.
— To twój kot.
— Nasz kot — poprawiłam brata.
— No weź coś z tym zrób. — Zrobił błagalną minę, wierzchem dłoni ocierając o policzek. Tak bardzo przypominał małego kociaka, że w końcu się poddałam.
Antek zawsze to robił, kiedy chciał coś dostać. Doskonale zdawał sobie sprawę z moich słabości i wykorzystywał je w najmniej spodziewanych momentach.

CZYTASZ
Nie taki #badboy straszny
Romance*reaktywacja* Opowiadanie skierowane do osób 16+! Melania, idąc do liceum, marzyła o tym, aby jej życie było jak najbardziej ułożone. Dobre oceny, sami grzeczni znajomi no i romantyczny chłopak o błękitnych oczach, w których mogłaby utonąć. Tak się...