#3 - Natarczywy fetyszysta

117 18 7
                                    


Obudził mnie Hitler. Antek musiał zostawić otwarte drzwi, a wtedy kocur postanowił zrobić mi mokrą pobudkę. Gdyby ten zwierzak chciał, mógłby podbić świat, tymczasem marnował się w naszym domu, czasami tylko nadzorując pracę domowników. Hitler miewał momenty, w których wskakiwał na krzesło w kuchni i wodził oczami po wszystkich, dopóki nie dostał do jedzenia czegoś, co nie było karmą.

Wracając do pobudki – kot umościł się wygodnie tuż przy mojej twarzy, a potem zaczął lizać po policzkach. Kiedy próbowałam go zgonić, na przekór miauczał tak przeraźliwie, że pewnie pobudziłby sąsiadów. Usiadłam i zajęłam się głaskaniem go, mając nadzieję na ciszę.

Hitler ułożył się wygodnie na moich nogach i spojrzał na mnie z wyższością swoimi zielonymi ślepiami.

— Gdyby zobaczył cię Serafin, zbrzydłyby mu koty — rzuciłam, a w odpowiedzi otrzymałam przeciągły pomruk.

Była sobota, godzina siódma, a ja już nie spałam. Próbowałam udusić kocura, ale ten nic sobie z tego nie robił. Westchnęłam i wyciągnęłam telefon spod poduszki. Włączyłam wifi, kliknęłam w facebooka i jak zwykle zaczęłam przeglądać powiadomienia, a wśród nich zaproszenia do gier, oznaczenia na zdjęciach. Nuuudy.

Odsunęłam kota i ułożyłam się z powrotem pod kołdrą. Grudniowe poranki nie należały do najcieplejszych. Hitler strzelił focha, fuknął na mnie i tyle go widziałam.

Weszłam w Messenger, który lubił szwankować i nie włączał wiadomości automatycznie.

Serce mi stanęło, kiedy zobaczyłam, że napisał do mnie Adam. Kilka chwil musiałam głęboko pooddychać, aby w końcu zmusić swój palec do kliknięcia.

Cześć, Melanio. (: Piszę do Ciebie w sprawie naszego przedświątecznego spotkania. Mam nadzieję, że się pojawisz. Wigilia klasowa bez takiego wesołego elfa jak Ty nie będzie tak udana. Tutaj mam pytanie: co mogłabyś przygotować? (:

Prawie zapiszczałam. Adam nazwał mnie wesołym elfem! I uważa, że impreza beze mnie będzie niewypałem.

Zanurzyłam głowę w poduszki i radośnie pomachałam nogami. Moje mikołajkowe życzenie zaczęło się spełniać.

Adam był ziszczeniem moich najskrytszych marzeń – zabójczo przystojny, delikatny, grzeczny, miły, przepuszczał mnie w drzwiach, miał oszałamiający uśmiech, a zapach jego perfum doprowadzał do szału. Uwielbiałam, kiedy mówił mi „hej", patrząc tylko na mnie, jakbym była najpiękniejszą kobietą na świecie. No i miał niebieskie oczy, w których raz za razem chciałam utonąć. On mógłby być ratownikiem i...

— Mela, Hitler narobił w łazience, mogłabyś posprzątać? — Antek pojawił się w moich drzwiach. Spojrzałam na niego zirytowanym wzrokiem. Był w samych bokserkach, jego włosy znów odstawały w każdą stronę.

— A co, Bozia rączek nie dała? — rzuciłam, nawet nie mając zamiaru ruszyć się z miejsca.

— To twój kot.

— Nasz kot — poprawiłam brata.

— No weź coś z tym zrób. — Zrobił błagalną minę, wierzchem dłoni ocierając o policzek. Tak bardzo przypominał małego kociaka, że w końcu się poddałam.

Antek zawsze to robił, kiedy chciał coś dostać. Doskonale zdawał sobie sprawę z moich słabości i wykorzystywał je w najmniej spodziewanych momentach.

Nie taki #badboy strasznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz