1. Konfrontacja

30 5 0
                                    

Seul zdawał się pogrążyć w mroku.

Kim Doyoung wiedział to. Słyszał jak ciepły deszcz zacina w okna, chociaż niedługo miał zniknąć tak szybko, jak tylko się pojawił. Miasto, jak wyludnione, milczało - nawet jedna syrena czy ryk silnika nie przerywał mu skupienia. Nie mówił nawet o ludziach. Tych nie widział tłumami na ulicach od bardzo dawna. Za bardzo bali się, że ktoś ich napadnie.

Spokój doprowadzał go do wściekłości.

Drzwi wejściowe z hukiem otwarły się, wraz z wiatrem wpuszczając do środka partnera Doyounga. Powitał go tylko zmęczonym westchnieniem.

— Wybacz mi spóźnienie — wyjąkał. — Byłem na komendzie. Znaleźli dla nas coś nowego.

Jung Jaehyun był młodszym tylko o rok od Doyounga mężczyzną, ale wykazywał się większym roztrzepaniem i mniejszą obowiązkowością. Wysoki, zawsze uśmiechnięty, o spokojnym usposobieniu i przeświadczeniu, że wszystko może zaczekać, podobał się kobietom, ale nie pracownikom biura detektywistycznego.

Było oczywiście coś, co trzymało go na pozycji: po pierwsze, to wujek komendant, a po drugie, chłopak był niesamowicie bystry. Łączył fakty z geniuszem detektywistycznym, dzięki czemu niejedna sprawa została zamknięta właśnie dzięki niemu.

— Co to takiego? — Doyoung skrzyżował ramiona i odwrócił się bokiem do okna by kątem oka obserwować mokre chodniki.

— Nie spodoba ci się to — zaczął ostrożnie. Ściągnął mokry płaszcz, przy tym zalewając podłogę wokół siebie. — Na stałe przenoszą nas do ekipy od złoczyńców. A przynajmniej dopóki się ich nie pozbędziemy...

— Myślisz, że kiedykolwiek uda się nam ich pozbyć? — Doyoung parsknął. — Więc tam teraz mamy pracować? Udawać, że żyjemy w świecie bohaterów i czarnych charakterów?

Jaehyun nie wiedział jak na to odpowiedzieć. Nie zastanawiał się nad nazewnictwem ani plotkami. Dla niego to była tylko praca polegająca na złapaniu ludzi, którzy robili coś niezgodnego z prawem.

— Koniec z siedzeniem przy biurku i pisaniem raportów?

— Raporty nie są złe — dodał, drapiąc się niefrasobliwie po karku. Był wdzięczny za każdą pracę, jednak zarówno on jak i Doyoung czuli, że stać ich na więcej. — Ale wiem, że nie przepadasz za tym działem. I nie lubisz wychodzić z biura.

Nie dało się skłamać, że Doyoung wolałby równie ambitne, ale nieco inne zadanie. Statystycznie kryminaliści najbardziej mścili się na detektywach rozpracowujących siatki mafii albo - ponieważ było to zjawisko przełomowe na całym świecie - groźnych złoczyńców znających się na broni i szantażu. To był cios w serce, rozbicie rodziny. Porachunki bywały bardzo krwawe, ale to nie to powstrzymywało detektywa Kima.

— Nic nie działa mi tak na nerwy jak gloryfikowanie zwykłej mafii — przyznał gniewnie. — Oni są nikim. To, że mają technologie, jakich nie ma nawet wojsko, nie znaczy, że społeczeństwo ma im nadawać pseudonimy i traktować jak z jakiegoś filmu.

Złość Doyounga wzrastała, a to nigdy nie był dobry znak. Jaehyun podszedł do niego i nagle zatrzymał się, jakby w obawie przed przekroczeniem granicy wyznaczonej przez biurko.

— W końcu mamy szansę raz na zawsze się ich pozbyć...

— Naprawdę jesteś taki naiwny, Jaehyun? — odparł.

Jaehyun nie chciał zaczynać kłótni. Z tej dwójki to raczej Doyoung był bardziej naiwny - czujny, ale tylko do pewnego momentu. Łatwo było go nabrać, zarówno w życiu, jak i niestety w pracy.

【 Mad City 】ⁿᶜᵗ doyoung × jaehyun × taeyongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz