Rozdział 6

471 23 8
                                    

Przepraszam Was kochani, że tak późno ten rozdział. Chciałam wstawić jakiś dłuższy, dlatego pisałam i pisałam i nie mogłam skończyć :) 

Przed opublikowaniem zawsze czytam całość i ciągle coś poprawiam, więc sami rozumiecie czemu tyle to schodzi...

Miłego czytania i spokojnej nocki ;)

***************


Sierra? Czyli to nie jest syn tego bandyty, który mnie więził. Tamten nazywał się Luciano. Pomyślałam, mając nadzieję, że może jednak nie jest tak źle jak na to wygląda. Muszę się dowiedzieć co jest grane i ten Antonio mi to wyjaśni.

- Gdzie mnie prowadzisz? Jaka przejażdżka? Nigdzie z tobą nie idę. – szarpałam się gdy Włoch ciągnął mnie przez rynek, do swojego czarnego Volvo XC90 B5.

Zapierałam się nogami o kamienie wystające na deptaku. Nic to nie dawało, ale przynajmniej utrudniałam mu przemieszczanie się.

Chwycił mnie unosząc do góry i wpakował na przednie siedzenie jak worek kartofli, zatrzaskując za sobą drzwi.

Teraz albo nigdy. Chwyciłam za klamkę, ale drzwi się nie otworzyły.

- Co do cholery. – wymamrotałam pod nosem.

- Szkoda twojego wysiłku mała. – zaśmiał się zajmując miejsce kierowcy – W samochodach jest taka magiczna funkcja, dzięki której dzieci nie wydostaną się podczas jazdy z samochodu. – zapiął mi pas bezpieczeństwa pochylając się nade mną.

Poczułam intensywną woń męskich perfum. Kompozycja jaką dało się wyczuć, przypominała bryzę morską, dopełnioną kwiatem jaśminu z lekką nutą cytrusów.

- Skąd taki elegancki zapach, u takiego gbura? – mruknęłam i od razu ugryzłam się w mój niewyparzony język.

Kiedyś, ktoś w końcu mi go obetnie.

Spojrzał w moje oczy będąc milimetry ode mnie. Zaciągnął się moim zapachem, przymykając lekko powieki, po czym spojrzał na mnie zupełnie czarnymi tęczówkami. Przeszedł mnie dreszcz. Moje ciało zdradziecko się przeciwstawiało rozumowi. Nienawidziłam go od pierwszej chwili gdy go poznałam, a on sobie ze mnie drwił. Zapewne wiedział jak działa na kobiety i w perfidny sposób to wykorzystywał.

Oparł się o swój fotel, odpalając silnik. Mknęliśmy ulicami Kazimierza kierując się na krajówkę.

- Gdzie mnie wieziesz? – spanikowałam oglądając się za siebie, gdy coraz bardziej oddalaliśmy się od mojego miasta.

- Niespodzianka, mała. Jedziemy na małą imprezkę.

- Jaka imprezka? Poza tym już ci mówiłam, że masz nie mówić do mnie mała, palancie. – wysyczałam zaciskając ze złości pięści.

- Dlaczego? Wolisz duża? Ok. Nie ma sprawy. – no i weź tu gadaj z takim cwaniakiem. – A co do imprezy, to musimy po drodze zajechać do sklepu. Nie pokażesz się w takim stroju. – prychnął taksując mnie od góry do dołu.

Miałam na sobie lekko przetarte dżinsowe rurki, bluzę z tego samego materiału, czarny top z dekoltem w serek i adidasy na koturnie. Lubiłam taki strój. Wygodny, aczkolwiek koturny dodawały moim łydkom delikatności i wydłużały mi nogi. Bardziej pasowały by do tego ulubione czerwone szpileczki, ale wybierając się dzisiaj na komendę stwierdziłam, że mogła bym nie wypaść dość profesjonalnie. Zaraz by pomyśleli, że skoro na co dzień chodzę w szpilkach, to sama się prosiłam tego porwania. No cóż, w każdym bądź razie, nie wyglądałam źle, a mój oprawca wkurzył mnie swoim westchnięciem na temat mojego ubioru.

Uważaj, o czym śniszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz