Szkolny dzień minął dosyć szybko. Melanie zawiązała znajomości z kilkoma chłopakami z klasy i znalazła sobie dwie koleżanki. Z racji tego, że znały się nad wyraz krótko, nie spędzały ze sobą każdej wolnej minuty, raczej były zajęte swoimi sprawami. Po siedmiu godzinach zajęć, brunetka udała się do położonej niedaleko kawiarni. Zamówiła sobie jeden z dostępnych napojów i usiadła do wolnego stolika. Wyciągnęła z plecaka plan lekcji i po bliższym zapoznaniu się z nim, westchnęła. Wpisane jest w nim bardzo dużo matematyki - przedmiotu, którego Melanie nie potrafi i zdaje się, że nie chce zrozumieć. Wyciągnęła telefon w celu skomunikowania się z Harrym, którego numer dostała podczas jazdy autobusem, ale zauważyła, że znajduje się w czacie grupowym z innymi członkami jej klasy. Przejrzała zapisane tam wiadomości i widząc jak wiele z nich opowiada o znienawidzonej przez niej dziedzinie nauki zaczęła zastanawiać się, do jakiej tak właściwie klasy trafiła. Wyraz jej twarzy odzwierciedlał jej wszystkie przemyślenia dotyczące tej dziwnej sytuacji, więc prezentowało się to całkiem zabawnie. Wyrwał ją z tego dźwięk dzwoneczka nad drzwiami. Rzuciła okiem w tamtym kierunku, aby po chwili przywitać się z czarnowłosym, z którym i tak chciała się zobaczyć.
- Hej, Harry! - Krzyknęła na powitanie.
- Cześć, Melanie. Co tu robisz?
- To chyba ja powinnam o to spytać. - Zaśmiała się. - Właśnie miałam do Ciebie napisać.
- Ciekawe. - Również się zaśmiał. - To moja ulubiona kawiarnia.
Cały ten zbieg okoliczności, mimo wszystko wydawał jej się odrobinę dziwny. - Albo mam paranoję, albo coś jest na rzeczy. Taaa, chyba to pierwsze. - Podsumowała wewnętrznie.
Gestem zachęciła chłopaka, aby się przysiadł. Rozpoczęli rozmowę, zaczynając od tego jak śmiesznie wygląda jego burza włosów, kiedy wieje wiatr.
Po spotkaniu, Harry poszedł załatwić jeszcze jakieś sprawy, jak to on powiedział, a Melanie udała się na przystanek. Stojąc tak w ciszy, zakłócanej wyłącznie przez odgłos przejeżdżających samochodów, ciemnowłosa czekała na autobus. Noc była piękna, gwiazdy zdobiły niebo tak licznie, jak piegi twarz dziewczyny. Pozostałości po przelotnym deszczu objawiające się jako kałuże, doskonale odbijały blask księżyca. Mimo urody tego wieczoru, nie był on idealny. Chłodny wiatr przemierzał uliczki miasta, przyprawiając o dreszcze nawet dachowego kota siedzącego teraz na płocie. Minuty zdawały przeciągać się w godziny, a wszystko dlatego, że brunetka czuła się obserwowana. Jednak nie dawała za wygraną. Dzielnie wpatrywała wzrok w każdy zacieniony kąt, by odszukać osobę wprowadzającą ją w niepokój - jednak bez skutecznie.
- To już chyba choroba.
W pewnym momencie, ulicę rozświetlił blask świateł. Tak! To wyczekiwany przez Melanie autobus. Poprawiła plecak, który miała przerzucony przez ramię i z uśmiechem na ustach czekała aż pojazd się zatrzyma. Ostatni raz spojrzała w kierunku pobliskiego parku. Zaparło jej dech w piersiach, kiedy wreszcie okazało się, że nie była w błędzie. Na sporo oddalonej ławce siedział mężczyzna, który nieustannie i nieprzerwanie wbijał wzrok w dziewczynę. Kogoś jej jednak przypominał, ale mimo wielkiego wysiłku włożonego w próbę skojarzenia postaci, nie potrafiła stwierdzić jego tożsamości. Nie chcąc zdenerwować czekającego na jej decyzję kierowcy, wsiadła do autobusu.
CZYTASZ
𝐍𝐢𝐞 𝐓𝐲𝐦 𝐑𝐚𝐳𝐞𝐦 || 𝐂𝐫𝐞𝐞𝐩𝐲𝐩𝐚𝐬𝐭𝐚
FanfictionW życiu bardzo łatwo się sparzyć. Każdy z nas zapewne nie raz zraził się do świata, ale nie każdy poniósł za to tak ogromne konsekwencje, jak bohaterka tej opowieści. Melanie pod wpływem emocji, któregoś razu wplątała się w 'bagno', z którego wyjśc...