Rozdział II

119 0 0
                                    

Nowe twarze, nowe miejsce wszystko jest takie świeże i nieokalane żadnym złem. 

-Nie mogę w to uwierzyć. - stałyśmy razem z Kelly na wprost naszej nowej szkoły. Nagle obie podskoczyłyśmy z piskiem, ponieważ ktoś uszczypną nas w ramię.

-Nie śpicie więc to nie sen, chodźcie. - Powiedział Marc zawieszając ręce na oba nasze karki.

Po wejściu na uczelnię cała nasza trójka skierowała się w stronę tablicy ogłoszeń, aby sprawdzić nasz plan i salę w której odbędą się zajęcia. Podczas składania papierów zadeklarowałam się że moim profilem studiów będzie Marketing, uwielbiałam zdobywać nowe znajomości i uznałam, że to będzie mój cel. Kelly i Marc odkąd pamiętam byli dobrzy z tymi wszystkimi numerkami, dlatego obje wybrali Finanse. 

-Kelly za niecałe 15 minut mamy zajęcia, yyyy w sali numer 19.

-Dobrze, żebyśmy poszli się rozglądnąć, nie chcę się spóźnić. - Kelly wysyczała to wprost w twarz Marc'a, może dlatego że zawsze i wszędzie się spóźniał. 

-Dobra ja mam pierwsze zajęcia za jakieś 40 minut, pokręcę się trochę i postaram się poszukać jakiś fajnych miejsc.

-Ok, do później Beca. -Ohhh, nienawidziłam tego zdrobnienia, ale na szczęścia tylko ta dwójka je używała. Kiwnęłam im głową i jeszcze raz spojrzałam na tablicę ogłoszeń. Pierwsze zajęcia miały się odbyć na temat komunikacji z potencjalnym klientem, wskazującym palcem przeciągnęłam na napis numeru sali... 29B. - Gdzie to do cholery jest? - Powiedziałam, sama do siebie i nagle poczułam kogoś za swoimi plecami. 

-Na II piętrze, po prawej stronie, na drzwiach będzie napis 29B sala Mg. Flinna. - Odrywając palec od kartki obróciłam się w stronę nieznajomego i zamarłam. Był wyższy ode mnie o co najmniej głowę, co tak naprawdę nie było nowością, miał gęste proste czekoladowe włosy które były w niektórych miejscach za długie, idealnie wykrojona szczęka, usta które były chyba podarunkiem od samego szatana i oczy .. oczy które pochłaniały. Ludzie mówili, że to moje oczy są ostentacyjnie ciemne, jednak z jego nie były żadną konkurencją. Miał na sobie ciemne dżinsy, szarą bluzkę z długim rękawem i bordową bluzę. Musiał mieć niezłą klatę, bo pomimo jego ubrań i tak widziałam zarys mięśni.

-Ehemmm... - o kuźwa chyba się za długo mu się przyglądałam, ponieważ teraz uśmiecha się szyderczo, dojąc mi do zrozumienia,  o tym że widzi jak pochłaniam go wzrokiem. Rebecca uspokój się !!

-Dzięki, jestem tu nowa i nie bardzo wiem jeszcze co, gdzie i jak. - Powiedziałam to uśmiechając się jak jakaś głupia piętnastolatka i tak też się czułam. 

-Trzeba sobie pomagać. - pauza i czas na jego uśmiech. - Mam jeszcze chwilę do zajęć i jak widzę ty też, może po oprowadzać cię po okolicy. - Wyciągnął rękę i wskazał wszystko co znajdowało się wokół nas. Stałam jak słup soli i nie wiedziałam co odpowiedzieć, chciał mnie po oprowadzać, czemu ? Nie wyglądał mi na typa, który oferuje każdej dziewczynie darmowe zwiedzanie uczelni, bardzie przypominał mi faceta który ma każdą laskę. Musiałam mu odmówić, wiem że chciałam zacząć od nowa, ale na takie znajomości jest za szybko. 

-Miło z twojej strony, ale umówiłam się z moimi przyjaciółmi, ale dziękuje. - Odpowiedziałam z wymuszonym i zawstydzonym uśmiechem. Na jego twarzy, zaczął się malować grymas ... zdziwienia. Możliwe, że nie był przyzwyczajony do odmowy ze strony dziewczyn, ale no trudno. W chwili kiedy, już otwierał usta aby powiedzieć coś, usłyszałam piskliwy i nieprzyjemny dla uszu głos.

-GARETTTT !!! Szukam cię od rana, gdzie żeś się podziewała. - Szczupła blondynka, z piersiami równie wielkimi jak jej głowa, rzuciła mu na szyję swoje ręce i pocałowała ostentacyjnie, tak jak by zaznaczała swój teren w policzek. To musi być jego dziewczyna, jak takie cicho, mogło by być wolne, pomyślałam ? Szybko odwróciłam się niezauważona i już myślałam że uciekłam kiedy znów usłyszałam ten seksowny głos.

-A powiesz mi chodź jak masz na imię ? - Po co mu było moje imię, nie szukałam przyjaciół.

- Rebecca !! - musiałam już krzyczeć, ponieważ dzieliła nas już spora odległość.

-Garett, miło Cię było poznać Rebecc'o ! - Kiedy to mówił rzucił blond cizię z jego barków. Zauważyłam, że szczególną uwagę przy wypowiadaniu tego zdania zwrócił na moje imię. Możliwe, że był to tylko wytwór mojej wyobraźni, ale za marzenia nie karzą.

Kręciłam się przez kolejne 25 minut po korytarzach, wolnych salach, oraz po zewnętrznej stronie uniwersytetu, Nadal nie mogłam uwierzyć, że to moje nowe życie. Jestem taka dumna z siebie, z Kelly, z Marca. Uśmiechnęłam się jak idiotka i postanowiłam, że pójdę już w stronę sali, jednak i ja nie chciałbym spóźnić się na swoje pierwsze zajęcia. Tak jak powiedział Garett, sala 29B znajdowała sie na II piętrze po prawej stronie. Nieśmiało uchyliłam drzwi, i zorientowałam się że niektórzy studenci już tam byli, jednak profesor był jeszcze nieobecny. Weszłam do klasy z głową skierowaną w dół i postanowiłam, że usiądę w III rzędzie. Z ciekawości spojrzałam przez ramie z inicjatywom zapoznania się kto chodzi na ten sam kierunek co ja. Przeskanowałam wzrokiem połowę sali, aż moje oczy zatrzymały się na znanej mi postaci. To był Garett, który również patrzył się na mnie za bardzo się uśmiechając. Delikatnie odwzajemniłam uśmiech i obróciłam się twarzą do tablicy, w tym samym momencie usłyszałam dźwięk przesuwania krzesła i już wiedziałam co, a raczej kto to był. O mamusiu ... 

TemptationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz