Wchodzę do biura, od razu kieruję się do gabinetu mojego szefa, Tylera. Po drodze mijam sekretarkę, jest piękna, ma jasne blond długie włosy, jest szczupła i wysoka, nie wiedziałam jeszcze nikogo z takim poczuciem stylu.
-Dzień dobry Laro, ślicznie dziś wyglądasz. - Uśmiecham się do kobiety.
-Dzień dobry Nino, dziękuję. - Odwzajemnia uśmiech.
Pukam do drzwi szefa i wchodzę gdy słyszę słowo "prosze".
-Oo jest nasza gwiazda! Świetnie się spisałaś na ostatnim zleceniu, jestem z Ciebie bardzo dumny! - Woła gdy wchodzę do pomieszczenia.
-Dzięki Tyler. -Uśmiecham się.
-Mam dla Ciebie nową sprawę, będzie wymagała poświęcenia całego twojego czasu. -Mówi niepewnie.
-Jasne, dawaj. - Mówię od razu podekscytowana. Nie mam faceta, rodziny, więc czasu mam aż nad to, więc wykorzystanie go na sprawy zawodowe to dla mnie czysta przyjemność.
-Musisz wcielić się w konsultantkę ślubną i dowiedzieć się czegoś o Pannie Młodej. Musisz się do niej zbliżyć, zaprzyjaźnić, musi Ci po prostu zaufać. Mówię od razu, są to ludzie z wyższych sfer, Pan Młody jest miliarderem. Więc postaraj się, bo matka Pana Młodego jest bardzo wpływową osobą i nie podpadnij jej lepiej.
-Jasne, rozumiem. Od kiedy mam zacząć?
-Od zaraz, na 11 jesteś z nią umówiona w kwiaciarni "Dalia". Tutaj masz swoje portfolio, przeczytaj i zapamiętaj najważniejsze rzeczy. -Powiedział, przekazując teczkę z moim fałszywym portfolio.
-Jasne, zabieram się za czytanie. - Mówie wymachując teczką.
Wyszłam z gabinetu szefa, kierując się do swojego domu, by się przebrać i poczytać swoje portfolio. O 10.30 ubrana w elegancką dopasowaną sukienkę wychodzę z domu, by udać się na umówione spotkanie. O 10.50 jestem na miejscu. Wchodzę do kwiaciarni, rozglądam się, aż zauważam w oddali pięknie ubraną, młodą dziewczynę która do mnie macha, podchodzę do niej.
-Oh Ty jesteś Nina tak? Ja jestem Meghan, dla znajomych Meg. -Mówi, nie dając mi dojść do słowa.
-Miło mi Cię poznać Meghan. -Uśmiecham się. - Wpadło Ci już coś w oko?
-Nie mogę się zdecydować, mogłabyś mi coś doradzić?
-Jasne, po to tutaj jestem. Co powiesz na jasnoróżowe róże, do tego białe eustomy i zielone dodatki? -Mówię pokazując po kolei o czym mówię.
-Idealne, masz świetny gust! - Mówi uradowana.
-Dziękuję, a dekoracje ślubne chcesz dopasować do bukietu? -Pytam.
-Myślę, że tak, chce żeby wszystko do siebie pasowało.
-No to super, to już mamy załatwione. -Mówię z uśmiechem.
-Co robisz dziś wieczorem?
-Nie mam planów.
-Może umówilibyśmy się na kolację, poznałabyś mojego narzeczonego?
-Jasne. -Uśmiecham się.
-To wyślę Ci adres za niedługo. Do zobaczenia! - Mówi, po czym mnie przytula.
-Do zobaczenia.
Wracam do domu, na zegarku wybiła godzina 14. Postanawiam wziąć prysznic, po 20 minutach wychodzę i owijam się ręcznikiem, suszę włosy i wchodzę do garderoby wybrać strój na dzisiejszą kolację. Padło na czerwoną, dopasowaną suknię na cienkich ramiączkach z głębokim dekoltem. Do tego srebrna kopertówka i srebrne szpilki. Przygotowane ubrania biorę ze sobą do sypialni, gdzie wybieram dół od bielizny. Patrze na telefon i wchodzę w wiadomości, jest SMS od Meg.
Meghan :
"Huston Hall godz. 16."
Czyli mam nie dużo czasu, podchodzę do toaletki wyciągam potrzebne kosmetyki i robię makijaż. Włosy szpinam w koka z tyłu głowy i wypuszczam dwa pasma włosów z przodu. Zakładam wybrany wcześniej strój I wychodzę z domu. Na miejsce dojeżdżam o 15.50.
Wchodzę do środka, rozglądam się, widzę przystojnego mężczyznę, który na mój widok wstaje z krzesła i do mnie podchodzi.
-Nina prawda? -Pyta, bacznie mi się przyglądając.
-Tak, a Ty jesteś Liam?
-Tak, miło mi Cię poznać. -Mówi po czym prowadzi mnie do stolika, odsuwa krzesło i czeka aż usiądę.
-Meg niestety nie da rady przyjść, w ostatniej chwili jej coś wypadło, bardzo Cię przeprasza.
-Jasne, rozumiem. - Co ja tu z nim będę rozbić tyle czasu? O czym mamy rozmawiać? O kwiatach?
-Meg bardzo się cieszyła na to spotkanie, mówiła, że pomogłaś jej z bukietem i kwiatami na dekoracje.
-Tak, w sumie spodobało jej się moje pierwsze połączenie.
-Musiało być wyjątkowe skoro Meg się spodobało, jest bardzo wymagająca, nie często jej się coś tak szybko podoba.
-Pokazałam jej połączenie, które w sumie sama z chęcią wybrałabym na swój ślub.
Nagle w głośnikach rozbrzmiewa wolna melodia, pary ze stolików obok idą na parkiet.
-Zatańczymy? -Pyta niepewnie.
-Yy jasne. -Odpowiadam, po czym łapię za rękę, którą wyciągnął do mnie mężczyzna i kierujemy się w stronę parkietu.
-Od razu mówię, że jestem kiepskim tancerzem.
-Myślę, że nie będzie tak źle. -Uśmiecham się do niego, po czym zatrzymujemy się i kładę swoją dłoń na jego ramieniu, a drugą kładę na dłoni mężczyzny.
Poruszamy się w rytm muzyki, jest dosyć wolna, mężczyzna stara się nie nadepnąć na moje nogi, co jak narazie mu wychodzi. Przygląda mi się, po czym nachyla się i szepcze mi do ucha.
-Meg nie wspomniała, że jesteś taka śliczna.
-Ani, że Ty jesteś taki przystojny.
Kąciki jego ust wygiely się w piękny uśmiech, ukazując śnieżno białe zęby. Jego dłoń zaczęła krążyć po moich plecach, a mnie zaczął przeszywać dziwny dreszcz. Piosenka się skończyła, więc wróciliśmy do stolika.
-Napijesz się może wina? -Pyta.
-Nie dziękuję, prowadzę. -Odpowiadam zerkając na zegarek.- Myślę, że już pora na mnie.
-Jasne, odprowadzę Cię.
Wychodzimy z restauracji, po czym kierujemy się w stronę parkingu, podchodzę do mojego audi Q7. Liam otwiera mi drzwi od kierowcy.
-Do widzenia Liam. -Mówię, po czym wsiadam do samochodu i nie czekając na odpowiedź odjeżdżam.