17.

2.2K 59 4
                                    

Kilka dni później
Pov. Lexy
Dziś jest dzień wylotu. Z Marcinem czekaliśmy na samolot. Byłam bardzo podekscytowana i wdzięczna chłopakowi, że postanowił zrobić mi taką niespodziankę. Po chwili weszliśmy do samolotu i wbiliśmy się w powietrze. Na samym początku były dosyć mocne turbulencje, bałam się więc złapałam Marcina za rękę. Chłopak tylko się lekko uśmiechnął. Po chwili turbulencje ustały. Wyjrzałam przez okno. Na przeciwko mnie były chmury, a ja byłam kilkadziesiąt tysięcy metrów nad Ziemią. Niesamowite uczucie. Zrobiłam zdjęcie skrzydła samolotu i widocznego z tyłu nieba, wrzuciłam to zdjęcie na story na ig. Zauważyłam, że dużo moich obserwatorów pytało mnie czy lecę sama czy z kimś, a jeśli tak to z kim. No tak, oni jeszcze nie wiedzą, że ja i Marcin jesteśmy w związku. Następnie rozmawiałam z chłopakiem. Po pewnym czasie zdrzemnęłam się leżąc na ramieniu Marcina. Po około godzinie wstałam. Po kilku godzinach siedzenia w samolocie w końcu dolecieliśmy na miejsce. Wyszliśmy z samolotu. Z lotniska udaliśmy się do hotelu. Ze względu, że w LA było około 24 poszliśmy spać.
Następnego dnia
Wstałam o 9.30. Po chwili obudził się Marcin.
M: Hej, kotek jak ci się spało?
L: Dobrze, a ci?
M: Też spoko, dawno temu wstałaś?
L: Nie tylko chwilkę.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki się ogarnąć.
Pov. Marcin
Po wyjściu Lexy z łazienki ja skierowałem się w stronę pomieszczenia i się ogarnąłem. Jak już byliśmy gotowi wyszliśmy z hotelu i udaliśmy się do sąsiadującej z budynkiem jakieś restauracji. Po zjedzeniu posiłku pojechaliśmy by zobaczyć Hollywood Sign (od aut. jakby ktoś nie wiedział ten słynny napis na górze Lee). Widok naprawdę robił wrażenie. Wspięliśmy się pod sam napis. Bylismy w porównaniu do niego tacy mali. Nastąpiła pora obiadowa. Zeszlismy z góry i przeszliśmy się wzdłuż ulic LA. Zauważyliśmy amerykańskiego maka. Oczywiście musieliśmy tam zajrzeć, po prostu nie było innej opcji. Lexy nie byłaby sobą gdyby nie chciała tam zajrzeć. Zjedliśmy swoje zamówienia i dalej chodziliśmy po tutejszych ulicach. Zrobiliśmy sobie parę selfie i skończyliśmy do paru sklepów. Zbliżał się zachód słońca, więc wróciliśmy na górę. Widok był po prostu niesamowity.
L: Ten zachód słońca jest przepiękny, jeden z najpiękniejszych jaki widziałam
w całym życiu.
M: W zupełności się z tobą zgadzam kotku. Pocałowaliśmy się. Nastepnie zrobiliśmy sobie nawzajem zdjęcia, ale mieliśmy też wspólne fotki. Podjechaliśmy pod nasz hotel i poszliśmy do tej pobliskiej restauracji tym razem na kolację. Po posiłku weszliśmy do hotelu i obejrzeliśmy jakiś film. Później położyliśmy się spać.

_________________________________________
Wiem, że ten rozdział miał pojawić się w tamtym tygodniu, ale w ramach wynagrodzenia dzisiaj będą trzy rozdziały (ten i jeszcze dwa).

Lexy i Marcin- Tak Cię nienawidzę, że aż kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz