Niespodziewana okazja

3K 200 138
                                    

Dni wlokły się niemiłosiernie długo, a koszmary dalej nie ustępowały.
Midoriya siedział z ponurym wyrazem twarzy i bezmyślnie przypatrywał się trzymanej w ręcę pałeczce. Westchnął skołowany i odłożył ją tuż obok nietkniętego posiłku. Iida siedzący naprzeciwko spojrzał na niego ze zdziwieniem i zmarszczył brwi.

-Czemu nie jesz Midoriya? Posiłek jest bardzo ważny do zachowania pełnego zdrowia. Jeśli nie będziesz jadł staniesz się słaby i możesz zemdleć! - zaczął wyjaśniać Tenya żywo  gestykulując. Izuku przytaknął w ciszy na słowa granatowłosego, ale nawet nie spojrzał na swój niedoszły posiłek. Iida westchnął zirytowany wiedząc, że chłopak coś przed nim ukrywa, ale nie chciał na niego naciskać.

- Coś się stało Izuku? -spytała zaniepokojona Uraraka. Tak jak przewidział Tenya, zielonowłosy tylko uśmiechnął się lekko i zaprzeczył ruchem głowy. Nie chciał o tym rozmawiać. Przewodniczący zerknął na zegarek, po czym wstał zabierając naczynia.

-Jeśli chcemy zdążyć na lekcje musimy się pośpieszyć. -oznajmił Iida wstając. Pozostali tylko pokiwali głowami, zgadzając się z jego słowami i za jego przykładem zaczęli się zbierać.

IiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiIiI

-Na dzisiaj koniec lekcji! Pamiętajcie, że za tydzień testy podsumowujące. Zalecam przeznaczyć ten weekend na szybką powtórkę wszystkich materiałów. - oznajmił Eraserhead i machnął ręką w stronę drzwi.

Midoriya wstał powoli i zaczął się pakować. Szybko schował książki, zapiął plecak i ruszył w stronę drzwi. Dwa metry od nich nagle się zachwiał.  Cały świat zawirował pod jego nogami, poczuł słodkawy smak w ustach, a przed oczami zobaczył mroczki. Kolana zmiękły mu do tego stopnia, że nie mógł się utrzymać.
Czuł jak leci do przodu. Zanim jednak spotkał się z ziemią poczuł jak obejmują go silne ramiona. Stracił przytomność.

------------------------------------------------

Co ten dureń sobie myśli!? Mdleć tuż przede mną! Idiota! Gdyby nie ja już dawno rozbił by sobie głowę o kant ławki, którą cudem odsunąłem kopnięciem. Bakugo prychnął zirytowany i odwrócił się z pytającym spojrzeniem w stronę Aizawy.

-Recovery Girl wyjechała dzisiaj z powodów osobistych, a jego przyjaciele wyjeżdżają na weekend. Katsuki sam nie wierze, że to mówię, ale czy mógłbyś się nim zająć? Dopóki nie będzie wstanie sam chodzić. Nie patrz tak na mnie! Większość nauczycieli ma teraz masę roboty z przygotowaniem egzaminów i tak naprawdę jesteś jedynym który mógłby z nim zostać. Nie przekaże go Kaminariemu, czy Tokoyamiemu, a tylko oni poza tobą zostają. -westchnął zmęczony Eraserhead badając puls zielonowłosemu.

-A czy Pan nie mógłby się nim zająć? - spytał skrzywiony Bakugo.

-Spiesze się na patrol. I tak jestem spóźniony. Powierzam go tobie Katsuki. Nie zawiedź mnie. - oznajmił jeszcze przed wyjściem czarnowłosy.

-Ale... -powiedział Bakugo, lecz pro-herosa już nie było. Patrzył z niedowierzaniem na twarz Midoriyi i westchnął.

-Nie wierzę, że to robię. -powiedział cicho blondyn i zaniósł chłopaka w stronę dormitoriów.

Położył go na swoim łóżku i patrzył się przez chwile zastanawiając się co dalej. Dobra, Bakugo zastanów się. Jak wygląda opieka nad omdlałą osobą. No tak! Regularne sprawdzanie oddechu! Od tego trzeba zacząć. Nie chciał mieć przecież trupa w domu.

Podszedł powoli do chłopaka i przyłożył swoje ucho do jego ust. Zadrżał kiedy poczuł jego oddech na swojej skórze. Odsunął się pospiesznie. Czyli żyje. A więc teraz pozostaje czekać.

Po kilku minutach Midoriya zaczął się lekko kręcić po czym szybko otworzył oczy. Zaczął się niepewnie rozglądać po wnętrzu i z zaciekawieniem studiować wszystkie plakaty zawieszone na ścianach. Kiedy jego wzrok napotkał wyprostowaną sylwetkę Bakugo, zielonowłosy się wzdrygnął i automatycznie próbował wycofać się na skraj łóżka. Nie szło mu to zbyt dobrze, bo za każdym razem kiedy chciał oprzeć się na ręcę ta strasznie drżała w skutek czego opadał spowrotem na materac.

-Cz-czemu... J-j-jestem w tw-twoim poko-ju... Kac-chan? -zapytał jąkając się Izuku.

-Jak to czemu jesteś w moim pokoju!? Nic nie pamiętasz!? Zemdlałeś jak głupi na środku sali, a ja w związku z tym, że twoi durnowaci przyjaciele wyjechali musiałem... cię przypilnować. -odrzekł czerwony Kacchan. Midoriya przypatrywał mu się w osłupieniu.

-Co się gapisz BAKA! -wykrzyknął wkurzony blondyn. Izuku wzdrygnął się mimowolnie, po czym zaczął zsuwać swoje nogi z łóżka.

-Co ty... -zaczął rozzłoszczony Bakugo.

-Idę do swojego pokoju. Nie chce ci robić problemu. -powiedział szybko chłopak i dalej próbował o własnych siłach wstać.

-Hę? - tylko tyle zdołał z siebie wydusić zdębiały Katsuki. Stał tak dopóki Midoriya nie zaczął niebezpiecznie wychylać się w stronę podłogi. Złapał go szybko i położył z powrotem na łóżku.

-Nigdzie nie idziesz idioto! Z moich obserwacji wynika, że jesteś osłabiony przez odwodnienie lub krwotok. To drugie raczej wykluczyłem, ale znając twoją głupotę wszystko mogłeś zrobić. Tak czy inaczej zostajesz w tym pokoju czy chcesz czy nie. Zrozumiałeś? -wykrzyknął Bakugo.

-Mm... Tak! -odpowiedział Izuku. Weekend z Kacchanem. Zapowiada się "ciekawie".

() () () () () () () () () () () () () () () () ()

Siema!
Oto następny rozdział! Mam nadzieję, że nie jest tak beznadziejny jak myślę.
Do następnego!
(770 słów)

Bez nadziei - bakudeku [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz