=Ameryka=
Wstałem z łóżka i udałem sie w strone stolika nocnego na którym leżał mój telefon. Sprawdziłem godzine, była 12:35.
Przeczytałem wiadomości od znajomych. Kątem oka spojrzałem na telefon Śpiącego Rosjanina, który pokazywał przychodzące połączenie.
Podszedłem do chłopaka by mu o tym powiedzieć.
-Rosja, Rosja, Rosja, Rooooooosjaaaaa...-Nadal spał. Będę tego żałować-Pomyślałem.
-Ruski-Powiedziałem bojąc sie o własne życie
-NIE NAZYWAJ MNIE TAK-Szybko wstał i popatrzył sie na mnie mrużąc oczy.
-Skoro już wstałeś, ktoś do ciebie dzwoni-Rzekłem i pokazałem palcem na telefon.
Chłopak podszedł do telefonu i go odebrał.
Przez chwile z kimś rozmawiał, chwile potem rozłączył sie, a całą te rozmowe podsumował krótkim "mam przej*bane".
-Mój ojciec dzwonił do mnie 5 razy wczoraj, kiedy byłem zajęty opierd*laniem cie za kradnięcie mi diaxów. Jak wróce do domu znowu zrobi mi pół godzinny wykład jak bardzo jestem nieodpowiedzialny-Rzekł zażenowany.
-No przykro mi-Użyłem sarkazmu na co młodszy tylko przewrócił oczami.
-Powinienem już iść
-Mogę cie odprowadzic-Zaproponowałem na co chłopak sie zgodził.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy sie w stronę parku-Soooo, masz jakieś plany na jutro?-Zacząłem rozmowe
-Nic nie planowałem, a czemu pytasz?
-Bo jutro z przyjaciółką idę na łyżwy, a słyszałem że jesteś w tym dobry i myślałem że byś z nami poszedł-uśmiechnąłem się
-Taa. Mogę iść z wami-Na chwile sie zatrzymał
-Czekaj...Skąd to wiesz?-Zapytał podejrzliwie
-Uhh, usłyszałem od jakiś ludzi-Zaśmiałem sie nerwowo
-Lepiej już chodźmy-Powiedziałem i ruszyłem dalej, a po chwili usłyszałem jak Rosjanin idzie za mną.Doszliśmy do parku rozmawiając
-Ja może już pójde, by twój ojciec mnie jeszcze nie zabił-Zaśmiałem się i poszliśmy w swoje strony.=
Rosja=
Wracałem do domu myśląc jak wytłumaczyć ojcu dlaczego nie odbierałem telefonu.
Nie minęło za dużo czasu, a już byłem pod drzwiami. Weszłem jak gdyby nigdy nic I ściągnąłem buty.
-Gdzie byłeś?-Zobaczyłem ojca siedzącego na fotelu
-Długo tu siedzisz...?-Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-Wystarczająco. Pierwszy sie spytałem-Rzekł poważnie. Wiedziałem że powiedzenie prawdy nie było by najlepszym rozwiązaniem, słyszałem jak podczas robienia obiadu obrażał rodzine Ameryki. Musiałem na szybko coś wymyślić.
-Zostałem porwany-Powiedziałem najpoważniej jak mogłem. Stary popatrzył sie na mnie jak na debila.
Po chwili wstał i pozwolił mi pójść do pokoju.
Położyłem sie na łóżku, zdając sobie sprawę co ja powiedziałem.
Sprawdziłem wiadomości na telefonie.
No co mam powiedzieć, nic ciekawego sie nie działo.
Następnego dnia na rano zostałem dodany do grupy z Japonią, Polską i Ameryką
-Oni mi nie dadzą spokoju-Pomyślałem zażenowany.Przez jakiś czas pisaliśmy. Po jakieś godzinie, mieliśmy sie spotkać w parku.
Ubrałem buty i wyszedłem.Zobaczyłem Japonie czytającą coś na swoim telefonie. Przywitałem sie i schowała komórke do kieszeni kurtki.
-Słyszałam że Ameryka cie zaprosił na wyjście z nami na łyżwy-Uśmiechneła się dwuznacznie. Potwierdziłem to, na co jeszcze bardziej sie uśmiechnęła.
Nie wiedziałem co zrobić, więc zakłopotany, stałem jak kołek.
Na szczęście po chwili przyszedł Ameryka. Zrobiłem jeden krok do niego, odsuwając sie od dziewczyny.
Gdy byliśmy na miejscu nie byłem pewny czy to dobry pomysł, nie jeździłem na łyżwach już od kilku miesięcy. Zestresowany ubrałem łyżwy i weszłem na lód. Po chwili zyskałem pewność siebie i uśmiechnąłem sie pod nosem.
Zrobiłem pierwsze okrążenie w kilka minut, po czym wróciłem do 2 przyjaciół siedzących na ławce.
-Będziecie tak siedzieć, czy idziecie?-Zaśmiałem się.
Japonia nawet dobrze jeździła.
Spojrzałem na Usa pytającym wzrokiem.
-Umiesz jeździć?-Zakpiłem
-Niezbyt, ten pomysł był Japonii-Zaśmiał sie nerwowo
-To wiele wyjaśnia-Pomyślałem.
Westchnąłem i zwątpiłem w moją godność.
-Pomogę ci-Zaproponowałem i wyciągnąłem do niego ręke. Wyglądał na zaskoczonego, ale po chwili chwycił moją dłoń, a ja poczułem natychmiastowe ciepło.
Weszliśmy na lodowisko i lekko go popchnąłem do przodu.
-Nieźle ci idzie-Chciałem go pocieszyć, ale coś mi nie wychodziło.
-Serio?-Zapytał z nadzieją w głosie
-Nie-Stwierdziłem poważnie.
Po jakiś 20 minutach ćwiczeń, w miare umiał jechać, tak by sie nie zabić.
Kończąc okrążenie, miałem zahamować, ale jakiś bachor mi sie wj*bał na drogę i szybko musiałem skręcić. Już myślałem że j*bne mordą o lód(ała, nie polecam), ale zamiast twardej powierzchni, poczułem jak ktoś mnie trzyma za rękę. Otworzyłem powoli oczy i zobaczyłem Ameryke przede mną. Zakłopotany, poczułem jak tracę czucie w nogach.
-O, lecisz na mnie~Zażartował, na co mocno sie zaczerwieniłem.
-P-Puść mnie-Powiedziałem próbując zakryć rumieńce rękami.
-Czy ja się jąkam? Czemu się jąkam?!-pomyślałem.
Odsunąłem się od chłopaka, na co on sie zaśmiał.
Po chwili Japonia do nas podjechała i zaczęła mówić o parze chłopaków których nie zna, a już ich shipuje.
-Możemy już wracać...?-Zaproponowałem
-Czemu? Ja sie świetnie bawie-Ameryka powiedział, a Japonia to potwierdziła.
Zostaliśmy tam przez jakieś 2 godziny.
Podczas jeżdżenia, zobaczyłem dzieciaka z prawdobodnie jego ojcem. Zatrzymałem sie i natychmiast przypomniałem sobie, jak jeszcze uczyłem sie jeździć na łyżwach z tatą. Troche tęsknię za tym jak ojciec jeszcze miał dla nas czas. Westchnąłem cicho i wróciłem do bezcelowego krążenia w kółku.Przepraszam za opóźnienie!
Chwilowo nie miałam pomysłu, ale teraz wszystko dobrze ^^
Przepraszam za wszystkie błędy, staram sie poprawiać tak szybko jak mogę.
Ciągle nie mogę sie zdecydować na okładkę i w galerii mam już jakieś 10 nowych okładek, ale nie wiem, czy zostawić aktualną czy którąś z tamtych qwp, może w następnym rozdziale pokaże je wszystkie i będziecie mogli zdecydować OwOTo sie rozpisałam, bo aż 877 słów!
Do zobaczenia ludziki! :3
CZYTASZ
~Wystarczy Kochać~||Amerus|| CH
FanfictionTo będzie ta książka którą zacznie sie czytać w środku nocy, bo nic lepszego do roboty nie ma •^• To Amerus jakby co, a pomiędzy Rusame jest duuuuuuża różnica