XI. Nieudana ucieczka

147 15 3
                                    

 Czas oczekiwania minął szybko. Kolejny tydzień przeleciał jak z bicza strzelił, a przeprowadzka planowana była na koniec września, czyli za pięć dni. Mimo, że perspektywa uwolnienia się od tej straszniej okolicy dodawała Melanie motywacji, problemem dla niej była kolejna zmiana szkoły. Kolejne rozłąki i kolejny stres związany z zawiązywaniem nowych relacji. Wyjaśniła wszystko z dyrekcją, a że byli oni bardzo wyrozumiali wszystko przebiegło gładko. Pomimo faktu, że nauczyciele zwolnili ciemnowłosą z uczęszczania na zajęcia, ta chciała w pełni wykorzystać ostatnie chwile nauki w tej placówce. Co jak co, ale to liceum było świetne i przez krótki czas zdążyła się nauczyć więcej, niż w miesiąc w starej szkole.

 Od czasu, kiedy Melanie była obserwowana na przystanku, codziennie wracała do domu w towarzystwie Harry'ego, aby w razie czego mógł jej pomóc. Oczywiście, nie oczekiwała od niego nie wiadomo jakiego poświęcenia, ale sama jego obecność dodawała jej trochę otuchy. 

 Tak jak dzisiaj, dziewczyna miała spotkać się z czarnowłosym na przystanku. Czas upływał, a chłopak nie pojawiał się. W pierwszej chwili brunetka odczuwała żal i zawód. Czy to możliwe, że ją zignorował? Jednak rosnąca wściekłość szybko przemieniła się w zmartwienie. Harry nie odpisywał na wiadomości, ani nie odbierał połączeń. Jego skrzynka jedynie zapełniała się wiadomościami głosowymi od zmartwionej dziewczyny. Co jeśli coś mu się stało? Powoli zaczęła ją ogarniać panika, ale to uczucie osiągnęło zenit w chwili, w której zauważyła tego tajemniczego faceta. Znowu pojawił się w pobliżu. Tym razem jednak nie siedział sztywno na ławce, a zdecydowanym krokiem kierował się w kierunku Melanie. - Boże, ratuj mnie. - Powiedziała cicho z szeroko otwartymi oczami. Mężczyzna wciąż zbliżał się do przystanku, więc ciemnowłosa odruchowo rzuciła się do ucieczki. To było zaplanowane. Zrobił coś Harry'emu, a teraz chce dopaść ją. Tylko dlaczego? Czym zawiniła? 

 W przestrachu przemierzała kolejne odcinki chodnika nie zwracając uwagi, w jakim kierunku biegnie. Bała się okropnie, na samą myśl o Harry'm łzy zbierały się w jej oczach, a na ustach malował grymas rozpaczy. Skręcała między zacienionymi ulicami, nie raz o mało się nie przewracając. Nie odczuwała jednak zmęczenia, z powodu krążącej w jej żyłach adrenaliny. W końcu spojrzała przed siebie tylko po to, by zorientować się, że biegnie w stronę lasu. Tego przeklętego lasu. Zachłysnęła się powietrzem i zatrzymała gwałtownie, przewracając się w przód na pisakową uliczkę. Podparła się na rękach, w których już po chwili czuła ostre ukłucia. Drobne kamyczki uwierały jej skórę, a szorstkie podłoże wywołało przetarcia na jej kolanach. Nie to był jednak główny problem. Melanie zaczęło kręcić się w głowie, kiedy ze wszystkich pozostałych sił próbowała się podnieść. Odwróciła się, aby ujrzeć, że zamiast jednego mężczyzny w czerni było ich już trzech. Niestety byli już dostatecznie blisko, więc ucieczkę dziewczyny można nazwać nieudaną.

 Strach opanował jej ciało, ale mimo to wpatrywała się w swoich stalkerów. Przyjrzała się każdemu z nich i wpadła w szok. Ona wie, kim oni są! Ona ich zna! Jednak ten fakt nie cieszył ją zbytnio bo osoby, które przed nią stały nie mogły mieć wobec niej żadnych dobrych zamiarów.

𝐍𝐢𝐞 𝐓𝐲𝐦 𝐑𝐚𝐳𝐞𝐦 || 𝐂𝐫𝐞𝐞𝐩𝐲𝐩𝐚𝐬𝐭𝐚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz