<< Yellow >>
Okazało się, że mamy lekcję w tej samej sali, więc przesiedziałyśmy przerwę z przyjaciółką w klasie. Jakoś niespecjalnie chciało nam się wychodzić na zatłoczony korytarz, pełen debili, zwanych potocznie uczniami. Siedziałyśmy na krzesłach, aż w końcu postanowiłam zapytać dziewczynę:
- To co on ci w końcu powiedział? -
Przyjaciółka wzdycha, a na jej policzki ponownie wstępują rumieńce.
- Wolę nie - mówi cicho.
- No dawaj - śmieję się - Gorzej niż na wdż nie może być -
- No wiem, ale to jest... zawstydzające... - mruczy, bawiąc się palcami. Przewracam oczami.
- Ugh... no dobra, nie chcesz to nie mów... ale... - mój rozdrażniony monolog przerywa wejście pewnego osobnika do klasy.
Bardzo seksownego osobnika.
Był to nikt inny, jak nasz platynowo-włosy, wysoki nauczyciel matematyki.
- A wy nie powinnyście być na przerwie? - pyta. Jego głos jest niski, zachrypnięty. Zajebisty. On cały jest zajebisty.
- No i jesteśmy. Tylko, że nie na korytarzu - moją przyjaciółka odpowiada mu, wzruszając ramionami.
- No dobrze... - zawiesił się na chwilę - W takim razie nie będzie wam przeszkadzać, jeśli usiądę i przygotuje się do lekcji? - dziwny jakiś. On nam się pyta o zgodę? A to nie powinno być na odwrót?
Nieważne.
Wzruszamy ramionami, kiwając głowami. Mężczyzna krzątał się po pomieszczeniu, zupełnie nie zwracając na nas uwagi. Za to ja jeszcze dobre dziesięć minut wpatrywałam się w szerokie i na pewno umięśnione plecy nauczyciela.
- Albo wypalisz w nim dziurę, albo... a nie, już się ślinisz - różowowłosa przyjaciółka mówi to, odrobinę za głośno.
Oho. Zemsta za geografię nadchodzi.
Otrząsam się z chwilowego zamyślenia, a nauczyciel odwraca się w moją stronę. Na twarzy znowu ma ten swój uśmieszek.
Cholera.
- Aż tak przyciągam twój wzrok? -
- Można tak powiedzieć - rumienię się.
- Kupić ci śliniak? - cham.
- Nie musi pan, doskonale... -
- Chanyeol -
- Co? -
- Przez tego ,, pana '' czuję się staro. Po prostu Chanyeol -
- W porządku... - mówię odrobinę zakłopotana .
Słysząc chichot z mojej prawej strony, przenoszę wzrok na moją dusząca się ze śmiechu, nienormalną przyjaciółkę.
- Jak ja cię czasem nienawidzę - prycham.
- Aj, buba - uwiesza się na mojej szyi - Przecież wszyscy wiedzą, że mnie kochasz -
- No chyba nie mam wyjścia - burczę.
- Urocze jesteście - zaśmiał się Chanyeol - Zwłaszcza ty, jak się złościsz -wskazuje swoją dłonią na mnie. Akurat wtedy, kiedy znowu się zarumieniłam i to o wiele bardziej niż ostatnio, do sali, dzięki Bogu, weszła nasza klasa, więc Chanyeol skupił na nich swoją uwagę. W tym czasie różowowłosa przysunęła w moją stronę kartkę. ,, Nie musisz dziękować :D ''
Ugh.
Wszyscy usiedli, a Chanyeol rozpoczął lekcję.
Mężczyzna krótką chwilę objaśnia nam zasady panujące na jego lekcjach, a potem, od razu mówi zadania powtórzeniowe z poprzedniej klasy.
Jak ja nienawidzę matematyki.
No cóż, ale dla takich widoków, mam na myśli Chanyeol'a, warto pocierpieć. Zaczynam robić pierwszy przykład, jestem dopiero w połowie zadania, a Chanyeol, z biurka nauczycielskiego, odzywa się:
- Blondyneczko w ostatniej ławce, chodź i zrób piąte zadanie przy tablicy - na jego twarz wstępuje uśmiech, kiedy widzi moją zdezorientowaną minę. Że które? Jak ja nawet pierwszego nie zrobiłam.
- Ale... ja nawet nie skończyłam pierwszego - moja pewność siebie wyparowała, a cała klasa, w tym moja przyjaciółka, zaczęła się śmiać.
- No to ci pomogę, jeśli oczywiście będziesz tego potrzebować - mrugnął do mnie, a ja niepewnie podniosłam się, idąc w stronę tablicy.
- Podyktuję ci zadanie, a ty zapisz dane, dobrze? - mówi do mnie, jak do małego dziecka.
I tak nie rozumiem.
Wsłuchuję się w zadanie, które mi czyta, a raczej próbuję, ale jego głos skutecznie mi to uniemożliwia. Mężczyzna milknie, a ja ciągle stoję przy tej tablicy, z kredą w ręku i nie wiem, co mam napisać.
- No i co? Dlaczego nic nie piszesz, mała? - pyta, wstając.
- Bo... nie wiem, co... - mówię cicho, ściskając w dłoni kredę.
- Daj - wyciąga kredę z mojej ręki, po czym staje za mną, wyciągając ramię i zaczynając pisać na tablicy.
- Zobacz - mówi wprost do mojego ucha - Musisz stworzyć z tego ułamek, podzielić i już masz wynik - ciarki przechodzą po moim kręgosłupie, kiedy Chanyeol oddycha prosto do mojego ucha - Już rozumiesz? - Nie, kurwa nie rozumiem.
- Chyba tak - rumienię się.
- To bardzo dobrze... - mimo, że nie widzę, to czuję, jak się uśmiecha - Jeśli następnym razem cię zawołam, a ty nie będziesz umieć, będę musiał cię ukarać -
No wy sobie chyba żarty robicie.
- A-ale dostanę za to jakaś ocenę? -
- Nie, no chyba, że negatywną - śmieje się.
- To ja może, ja już usiądę -
- Tak, tak, idź złotko -
Wracam do ławki, siadam obok przyjaciółki, a ona nachyla się nade mną i mówi:
- Co on ci powiedział? - nie może ukryć rozbawienia.
- Że ,, jak następnym razem mnie weźmie, a ja nie będę nic umieć, to mnie ukara'' - czuję, jak moje policzki wręcz płoną.
- Że jak?! - oburzyła się - Co za zboczeniec - przewracam oczami.
- Ale za to cholernie seksowny - mruczę.
Dziewczyna zaczyna się śmiać, a ja warczę na nią.
- Zamknij się, różowy farfoclu -
A żeby cię teraz udupić na następnej lekcji.
Teraz informatyka.
CZYTASZ
【Exodus】
أدب الهواةɴᴀᴘʀᴀᴡᴅĘ ɢŁᴜᴘɪᴇ ᴏᴘᴏᴡɪᴀᴅᴀɴɪᴇ ᴏ ᴅᴡÓᴄʜ ᴅᴢɪᴇᴡᴄᴢʏɴᴀᴄʜ, ᴢᴀᴄᴢʏɴᴀᴊĄᴄʏᴄʜ ɴᴀᴜᴋĘ ᴡ ɴᴏᴡᴇᴊ ꜱᴢᴋᴏʟᴇ ʀᴀᴢᴇᴍ ᴢ ᴄᴀŁʏᴍ ᴇxᴏ, ɴᴏ ᴋᴛᴏ ʙʏ ꜱɪĘ ꜱᴘᴏᴅᴢɪᴇᴡᴀŁ (ꜰᴛ. ᴛ.ᴏ.ᴘ & ɢᴅ) !!!!!!!! ᴜᴡᴀɢɪ !!!!!!!!!! - ᴛᴏ ᴊᴇᴅɴᴏ ᴢ ᴍᴏɪᴄʜ ᴘɪᴇʀᴡꜱᴢʏᴄʜ ᴏᴘᴏᴡɪᴀᴅᴀŃ, ɴɪᴇ ᴡɴɪᴋᴀᴍ, ᴄᴏ ᴍɪ ᴡᴛᴇᴅʏ ᴘᴀᴅŁᴏ ɴᴀ ᴍÓ...