Piątek.
Noc.Siedziałam na łóżku i skupiona patrzyłam na granatowe niebo z białymi świecącymi punkcikami. Była pierwsza w nocy, jednak ja za żadne skarby nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam tym co przydarzyło się ostatnio. O obozie, kłótni z Yū, naszym pogodzeniu i... moim uczuciu do niego. Wiem już, że go kocham, jednak co dalej? Mam mu to powiedzieć? Mowy nie ma! Zbyt zawstydzające. Poczekać aż on coś powie? Przecież traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę. Czekanie nie ma sensu.
Oparłam brodę na dłoni i westchnęłam. Czy wszystkie życia nastolatek są takie skomplikowane? Kiedyś cały mój świat opierał się na książkach. A teraz? Siedzę zmęczona, moje serce bije jak szalone, a ja nie wiem co robić. Wciągnęłam zapach bruneta, jednak cieszę się, że nie zdjęłam tej bluzy. Uśmiechnęłam się lekko i pozwoliłam zatopić się w marzeniach. A gdybym tak jednak była z Yū? Robilibyśmy te wszystkie rzeczy co każda para. Całowalibyśmy się, przytulali, oglądali filmy. Śmiali z błahych rzeczy. Jak teraz o tym myślę. Związek nie za wiele różnią się od przyjaźni. Są dwie rzeczy. Po pierwsze, w kontaktach fizycznych zagłębiasz się bardziej. Po drugie, masz świadomość, że ta osoba żyje dla ciebie. Kocha cię. Zostanie przy tobie. To właśnie ta świadomość jest najpiękniejsza w całej miłości. Uśmiechnęłam się. Chcę się przejść...
Założyłam ciepłe czarne getry i wyszłam z pokoju. Zdziwiona spojrzałam na sylwetkę idącą w moją stronę.- Sayuri?
- Yū?- zaśmialiśmy się w tym samym czasie, jednak na tyle cicho by nikogo nie obudzisz.- Co tu robisz?- zapytał, a ja zamknęłam drzwi uważając aby zawiasy nie skrzypiały.
- Nie mogę spać, chciałam się przejść. A ty?
- Tak samo. T-to co powiesz, a-abyśmy przeszli się razem- zapytał chłopak i podrapał się nerwowo po karku. Uśmiechnęłam się i podałam twierdzącą odpowiedź. Po cichu zeszliśmy na dół, założyliśmy ciuchy i buty, po czym szybkim krokiem wyszliśmy z budynku. Opatulił nas ziemny wiatr. Uśmiechnęłam się lekko. Poszłam za chłopakiem który lepiej znał tą okolicę. Lampy uliczne dawały nam lekkie światło, dzięki czemu widzieliśmy gdzie stawiamy kroki.- Wyglądasz uroczo w mojej bluzie.
- D-dziękuję- zarumieniłam się na nagłe słowa chłopaka. Naciągnęłam rękawy na nadgarstki i wsadziłam nos pod materiał kurtki.- Lubisz chodzić nocą?
- Fajnie się myśli. Jednak jest strasznie zimno- zaśmiał się. Uśmiechnęłam się lekko.
- Lubię patrzeć na księżyc i gwiazdy. Zawsze mnie to uspokaja i pozwala myśleć. To tak jakby ten blask zabierał wszystkie moje zmartwienia i troski- powiedziałam i spojrzałam na ogromną świecącą na srebrno kulę na niebie.- Czasami mam wrażenie, że tylko księżyc mnie rozumie. Że tylko on mnie wysłucha- spojrzałam na chłopaka. Patrzył na mnie i nie wyglądał jakby miał przestać.- No co?
- Nic. Po prostu, pięknie wyglądasz- powiedział, jednak zaraz potem zasłonił usta rękami. Zarumieniłam się mocno i spojrzałam na swoje buty. Zwykłe, jednak niezmorzenie ciekawe. Szliśmy w ciszy, dopóki nie weszliśmy na mały mostek, pod którym była rzeka. W zaburzonej wodzie odbijało się niebo. Zachwycona wychyliłam się i przypatrywałam nierównemu obrazowi i pianie go otaczającej.- Uważaj, aby nie spaść.
- Nie zrobię tego- powiedziałam i mocniej złapałam się barierki. - Parząc na księżyc, czuję się wolna od zmartwień. To jest wspaniałe!- powiedziałam podekscytowana i odwróciłam się do chłopaka. Miał ręce w kieszeni i patrzył w wodę. Ewidentnie nad czymś rozmyślał. Zaśmiałam się cicho, przez co zwróciłam na siebie jego uwagę. Zaczęłam kierować się do zejścia z mostu.- Chodź!
- Za tobą pójdę wszędzie- szepnął, mając nadzieję, że nie usłyszę. Jednak mój słuch mnie nie zawiódł.
- W takim razie- złapałam jego łokieć, wyciągając rękę z kieszeni, ciągnąć go przed siebie,- chodź.
- Już- powiedział i pobiegł za mną. Śmieliśmy się, patrzyłam w jego brązowe tęczówki, które odbijały światło księżyca. Mogłabym na nie patrzeć, już na zawsze. Chłopak również na mnie spojrzał. Stanęliśmy i puściliśmy swoje ręce. Stojąc na środku polany, w świetle księżyca, dwa słowa cisnęły mi się na usta. Z całej siły próbowałam się powstrzymać przed powiedzeniem tego. Chłopak wyjął coś z kieszeni.
- Sayuri..- zrobił pauzę, na jego twarzy pojawiły się rumieńce, nie spowodowane zimnym podmuchem wiatru.- Ciężko to powiedzieć, znaczy wiesz... pierwszy raz się tak czuję i, i nie wiem jak ubrać to w słowa- chłopak plątał się z każdym słowem. Był strasznie zdenerwowany. Uśmiechnęłam się lekko.
- Po prostu to powiedz.
- Kocham cię!- wypalił czerwony jak buraczek. Spojrzałam na niego zdziwiona. On, mnie k-kocha.
- J-ja ciebie też. K-kocham cię, Yū- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, jednak niedługo potem na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Sayuri, zostaniesz moją dziewczyną?
- Tak- powiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy. Chłopak podszedł do mnie, rozpiął lekko moją kurtkę i zawiesił mi na szyi mały naszyjnik z serduszkiem. Złapałam go w dwa palce i przyjrzałam się mu.- Dziękuję- rzuciłam się na chłopaka wtulając w jego klatkę piersiową. Dwie łzy spłynęły po moim policzku, ukazując jak wielkie szczęście mieściło się w moim małym ciele. Serce łomotało niemiłosiernie, policzki piekły, a usta bolały od wielkiego uśmiechu.
Lekko odsunęłam się od twarzy chłopaka i patrzyłam w jego oczy. Przybliżyłam swoje usta do jego i złączyłam je w delikatnym pocałunku. Byliśmy tylko my, nasze uczucia, księżyc i gwiazdy na niebie. Tak mało, ale to starczyło mi do szczęścia.
- Dziękuję, że zmieniłeś moje życie...
♣♠♥♦
Okej. To koniec!
Ostatni rozdział tego ff. Będę łaskawa i MOŻE napisze jakieś dodatkowe. Jednak... Żegnam was i tą książkę!
Dziękuję, że dotrwaliści do końca~ buziaczki ~~ ♥
CZYTASZ
❞𝐝𝐳𝐢𝐞𝐥𝐢 𝐧𝐚𝐬 𝐜𝐨𝐬 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐞𝐣 𝐧𝐢𝐳 𝐤𝐢𝐥𝐨𝐦𝐞𝐭𝐫𝐲❞ nishinoya yū
Fanfiction____𝐝𝐳𝐢𝐞𝐥𝐢 𝐧𝐚𝐬 𝐜𝐨𝐬 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐞𝐣 𝐧𝐢𝐳 𝐤𝐢𝐥𝐨𝐦𝐞𝐭𝐫𝐲____ 【Nishinoya Yuu x oc】 ➸♡ Połączył ich obóz... Dla niej był obowiązkiem... Dla niego nowym doświadczeniem i treningiem... Ona mieszka w Tokyo... On w prefektur...