Jedenasty dzień obozu.
Czwartek.Wiecie jak można popsuć humor sobie i jeszcze jednej osobie. Skręcić sobie głupią kostkę w czasie ćwiczeń i zmusić mnie grać jako libero. Siedziałam u nas w domku z dziewczyną. Patrzyłam na jej kostkę i naprawdę zastanawiałam się, czy da radę grać.
- Nie da rady. Jest skręcona i lepiej jej nie nadwyrężać- usłyszałam załamany jęk dziewczyny. Uśmiechnęłam się do niej i wyjęłam jej kartę zdrowia.
- Nie widzę żadnego uczulenia- powiedziałam i wyjęłam maść z swojej torby. Delikatnie wycisnęłam ją na palce i zaczęłam wcierać w zranione miejsce. Usłyszałam jęk dziewczyny i szybko przeprosiłam, aby zaraz potem zrobić to cztery razy lżej.
- Masz wprawę w takie rzeczy- powiedziała i uśmiechnęła się.
- Mój tata jest lekarzem, poza tym wiele razy opatrywałam stłuczenia moich sióstr i swoje- odparłam i zawiązałam na kostce dziewczyny bandaż.- Wydaję się trudne, jednak po chwilowej praktyce jest proste.
- Nie nadawałabym się do tego. W tym wszystkim trzeba się uczyć, a to najgorzej mi wychodzi- zaśmiała się lekko i próbowała wstać. Pomogłam jej będąc podporą.
- Chcesz iść oglądać trening? Będzie dzisiaj mecz.
- Jak widzę zraniłam się w idealnym momencie- w jej głosie można było wyczuć sarkazm. Pokiwała głową na tak i razem udaliśmy się na salę gimnastyczną. Posadziłam dziewczynę na ławce i sama siadłam obok niej.
- Nie ma tak, młoda. Marsz się przebierać, zaraz grają- powiedziała Kaori, a ja westchnęłam. Wiedziałam, że mnie w to wciągną. Zrezygnowana ruszyłam do domu i wyjęłam jedyny strój z walizki. Założyłam go i związałam włosy w kucyka wysoko. Spojrzałam na sobie w lustrze. Wyglądałam tak samo jak rok temu. Krótkie czarne, przylegające do ciała spodenki, za duża, czerwona koszula z numerem dwa na plecach i małym napisem umieszczonym na sercu 'Gimnazjum Koshā'. Zdjęłam okulary i założyłam soczewki. Wyszłam z domku i skierowałam się na salę. Kiedy tylko otworzyłam drzwi podbiegła do mnie Kaori.
- Dlaczego spakowałaś mi ten strój?- zapytałam z rumieńcem.
- Bo bardzo chciałam cię w nim zobaczyć, wicekapitanie- powiedziała z chytrym uśmieszkiem.
- Przestań, to są stare czasy, okej? - odparłam lekko zdenerwowana i podeszłam do rodzicielki, stojącej przed ustawionymi obozowiczami. Każdy patrzył na mnie, ja natomiast nie pewnie spojrzałam w oczy znanej mi czwórki. Tanaka patrzył na mnie jakbym była aniołem, Nishinoya miał lekkie rumieńce. Hinata był nadzwyczaj podekscytowany, a Kageyamie zabłyszczały oczy widząc mój strój. No tak, koszulka treningowa z mojego gimnazjum. Na pewno mnie rozpoznał i ukrywanie tego nie ma już sensu.
- Zagracie teraz, a ponieważ jedna osoba jest kontuzjowana zagra moja córka, Sayuri. Grała kiedyś na libero więc idealnie zajmie wolną pozycję. Dobierzemy was w grupy i będziecie grać na tych boiskach.
****
Drużyny było podzielone. W drużynie przeciwnej grali:
Nishinoya-jako libero.
Kageyama-jako rozgrywający.
Hinata-jako środkowy.
Nagano Misaki-wysoka, brązowowłosa środkowa.
Nakamura Kozuko- niska, złotowłosa przyjmująca.
Yoshizaki Yuuko-wysoka, czarnowłosa atakująca.
Ishihara Susushi-wysoki (210cm), heterohromik z czarnymi włosami grający na ataku.Za to moja wcale nie była gorsza:
Ja- libero.
Tanaka- atakujący.
Oichinumo Tomoko-średniego wzrostu, fiołkowooka blondynka, środkowa.
Gensaima Kenichi-średniego wzrostu blondyn grający jako środkowy.
Sasaki Ren-niski, granatowowłosy przyjmujący.
Abe Natsuko-średniego wzrostu, różowowłosa rozgrywająca.
Yamamura Hotaru-wysoka, szarowłosa atakująca.- Zaczynamy-krzyknęłam i ustawiłam się do odbioru. Kozuko serwowała, podrzuciła piłkę i po trzech krokach wyskoczyła w górę i uderzyła przedmiot z całej siły. Patrzyłam na rękę dziewczyny, jednak w czasie kiedy zetknęła się z piłką szybko przebiegłam trzy kroki w bok. Stanęłam w odpowiedniej pozycji, i odbiłam piłkę. Poleciała prosto do rozgrywającej, wystawiła trochę za wysoką piłkę, jednak Tanaka idealnie ominął blok przeciwnika. Piłka już miała dotknąć podłoża jednak złotowłosa przyjmująca rzuciła się i w ostatniej chwili odbiła. Piłka poleciała bardzo w bok, nie możliwe by zrobić z tego dobrą wystawę. Patrzyłam na Kageyamę, który aktualnie wystawiał. To była sekunda, nawet mniej. Piłka spadła milimetr za mną. Spojrzałam na spadające ciało rudowłosego. Nasze oczy się zetknęły, a ja uśmiechnęłam się. Przyjmę to...
Akcja się powtórzyła. Kozuko zaserwowała, tym razem przyjęła Tomoko, Natsuko wystawiła szybką, a blondyn zaatakował. Hinata odebrał, trochę za wysoko na przedramionach i piłka odbiła się jeszcze od jego twarzy. Nasz punkt. 1:1. Tanaka serwuję, Nishinoya wszedł do przeciwników. Piłka w grze, libero odebrał, Kageyama znowu wystawił szybką. Lewa. Szybko znalazłam się w tamtym miejscu i odbiłam piłkę. Hinata patrzył na mnie zdziwony, tak samo jak reszta.
- Graj!- krzyknęłam do rozgrywającej. Wystawiła do Hotaru, który zdobył punkt. 2:1. Podbiegł do mnie Tanaka i reszta drużyny. Zaczęli mi gratulować, a ja zaczęłam się śmiać. Tak dawno nie czułam tego podekscytowania.
****
Przebrana i umyta wyszłam z łazienki. Szłam w stronę domku, zaraz miała być cisza nocna, a ja tylko marzyłam o położeniu się spać. Na moje szczęście nikt z karasuno nie dopytywał, dlaczego ukrywałam swoją tożsamość.
- Zmęczona?- spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się.
- Nawet bardzo. Naprawdę dobrze grasz na libero, Yu.
- Jesteś lepsza- powiedział i zrównał ze mną kroku.
- Troszeczkę- pokazałam między palcami milimetrowy odstęp i oboje zaczęliśmy się śmiać.
CZYTASZ
❞𝐝𝐳𝐢𝐞𝐥𝐢 𝐧𝐚𝐬 𝐜𝐨𝐬 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐞𝐣 𝐧𝐢𝐳 𝐤𝐢𝐥𝐨𝐦𝐞𝐭𝐫𝐲❞ nishinoya yū
Fanfiction____𝐝𝐳𝐢𝐞𝐥𝐢 𝐧𝐚𝐬 𝐜𝐨𝐬 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐞𝐣 𝐧𝐢𝐳 𝐤𝐢𝐥𝐨𝐦𝐞𝐭𝐫𝐲____ 【Nishinoya Yuu x oc】 ➸♡ Połączył ich obóz... Dla niej był obowiązkiem... Dla niego nowym doświadczeniem i treningiem... Ona mieszka w Tokyo... On w prefektur...