5. Nowa zagadka dla rodziny Hunterów, a może wręcz przeciwnie?

130 8 0
                                    

*Rose*

Zadanie, które zostało mi powierzone przez tajemniczą kobietę, niebywale mnie zaskoczyło. Mam doprowadzić Franky do płaczu i zebrać jej łzy. Pytanie tylko jak, i w ogóle po co mam to zrobić? Przecież to jest kompletnie pozbawione sensu. Po co kobiecie łzy zwykłej dziewczyny? Chciałam o to wypytać, ale ta nie uraczyła mnie żadną odpowiedzią. Wiem jednak, że jeśli chcę móc zobaczyć swoją siostrzyczkę, muszę to zrobić. Dostałam instrukcję, że muszą być to łzy emocjonalne, najlepiej spowodowane emocjami o negatywnym charakterze. Muszę wymyślić jakiś plan, by dać kobiecie to, czego chce. Dla mojej Susy.

*Tess*

Wszyscy byliśmy już gotowi do spotkania z Rose, prócz Freddy'ego, który wymigał się od wyjścia, oraz Franky, po którą właśnie idę. 

- Gotowa do wyjścia? - spytałam, po przekroczeniu progu jej pokoju. Nie wiem, czy słyszała jak pukam, bo uczyniłam to praktycznie bezgłośnie. 

- Taa, już prawie. - oznajmiła, kończąc czesać swoje sztuczne włosy. Moja siostra miała na sobie miętową sukienkę, na którą założyła biały sweterek. Całość dopełniały białe baleriny oraz tego samego koloru torebka. Anika próbowała wielu sposobów, jednak Franky nie dała się wciągnąć w naukę chodzenia na szpilkach. I chwała jej za to, bo ja się kiedyś przekonać dałam, przez co nogi bolały mnie przez następny tydzień... Ale chwila moment... 

- Czemu się tak wystroiłaś? Przecież idziemy tylko na kebaba, aby poznać dziewczynę, która wpadła w oko zarówno Salowi, jak i Maxowi i Jakowi. 

- Co? Że gdzie idziemy? Niee, ja jestem umówiona do kina z Johny'm. - zdziwiła mnie wypowiedź siostry. No fajnie, że w końcu znalazła czas dla swojego chłopaka, ale odniosłam wrażenie, że Franky po prostu wymigała się od wyjścia, zupełnie jak Freddy. Jasne, rozumiem, że ojciec Rose na nich poluje, ale to przecież nie znaczy, że muszą trzymać się z daleka również od niej. 

- Myślałam, że wiesz o tym wyjściu. W końcu Sal, Jake i Max nie trąbią o niczym innym, odkąd wróciliśmy ze szkoły. - oznajmiłam ostrożnie, żeby Franky przypadkiem nie pomyślała, że oskarżam ją o celowe wykręcenie się od wyjścia. Zdążyłam już poznać swoją siostrę i wiem, że nie powinno się na nią naciskać. Jeśli rzeczywiście ma obawy wobec Rose, powie mi o nich, kiedy sama uzna, że powinna. 

- Kurcze, to wyjście miało być dzisiaj? Myślałam, że umówiliśmy się dopiero na jutro. - Franky przejechała sobie ręką po czole. - Przepraszam, że was zostawiam, ale sama rozumiesz, tyle czasu nie wychodziłam nigdzie z Johnym, że... 

- Nic się nie stało, spokojnie. Przekażę reszcie, że miałaś już wcześniej inne plany. - uśmiechnęłam się do siostry. Czyli wychodzi na to, że ja jestem przewrażliwiona. Franky nie przejmuje się Rose, po prostu pomyliła dni. Muszę przyzwyczaić się do myśli, że nasza siostra już odnalazła się w tym naszym świecie i nie trzeba jej już nieustannie pilnować. 

*Rose*  

Bardzo się stresowałam tym wyjściem. Niby miało być to zwykłe spotkanie z nowymi przyjaciółmi, ale od jego powodzenia zależało bezpieczeństwo mojej siostry. Do tego było pretekstem, by wmanewrować młodocianych detektywów w sprawę, która nurtuje cały Amsterdam, ale w szczególności mojego ojca. Z tymi myślami stanęłam pod domem rodziny Hunterów. Wzięłam głęboki wdech, po czym zadzwoniłam dzwonkiem. Oby wszystko się udało. Drzwi otworzyła mi szczupła kobieta o miłym uśmiechu. Zapewne była to adopcyjna mama tego zwariowanego rodzeństwa.

- Witaj, ty pewnie jesteś Rose. - kobieta uśmiechnęła się szerzej. 

- Zgadza się, bardzo miło mi panią poznać, pani Hunter. - odwzajemniłam jej uśmiech. 

Hunter Street : Ciernista RóżaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz