Tekst-sen
Byunggook ostrożnie położył Taehyunga na jego łóżku. Bał się jednak, że jeśli go puści... Cała magia, jaką zużywał żeby uspokoić chłopca, przestanie działać. Tae nadal był niestabilny i trzeba było bardzo ostrożnie obchodzić się z zaklęciami, które się na niego rzucało. Musiał jednak zaryzykować. Nie mógł się wyczerpać. To mogłoby opóźnić leczenie, osłabić ich.
Odsuwał się powoli i wszystko wydawało się być w porządku... Do czasu, gdy się nie wyprostował. Magia Tae zaprotestowała i odrzuciła od siebie wszystkich obecnych w pomieszczeniu. Chłopak zaczął się pocić, a magia atakowała każdego, kto próbował się zbliżyć. Yoongi stał przy ścianie zmartwiony. Widział już coś podobnego i jako jedyny nie próbował walczyć z magią Taehyunga. Kusiła go swoją słodyczą, bo nawet tak wzburzona była cudowna, ale nie chciał zakłócać jej jeszcze bardziej. Pozwalał jednak strumieniom dotknąć siebie, delektował się tymi ulotnymi chwilami, jednocześnie będąc maksymalnie zmartwionym o stan ukochanego.
Magia Tae szalała i Jimin wydawał się być jedynym, którego ona do siebie dopuszcza. Tym razem nikt nie był raniony, jakby Tae jednocześnie chronił ich, ale również samego siebie przed nimi. Jimin powoli szedł w stronę łóżka, ostrożnie stawiając każdy kolejny krok. Reszta obserwowała go zdenerwowana i zmartwiona. Nikt nie rozumiał dlaczego Tae jest aż tak niestabilny. Nikt oprócz Jimina, który również musiał przeżyć rozdzielenie z magią upadłych, oraz Byunggooka, który spotkał się już z podobnymi przypadkami, ale nigdy wcześniej z aż tak silnym.
Wszyscy odetchnęli z ulgą gdy Jimin zbliżył się do łóżka i udało mu się nawet usiąść na meblu. Jednak gdy dotknął dłoni Tae by dodać mu otuchy został porażony prądem, a magia chłopaka zamigotała. Nie odrzuciło go, został otulony czarami, czuł że jest bezpieczny. Ale Tae nadal nad tym wszystkim nie panował. Magia szukała czegoś innego.
- Yoongi?
Spojrzał na dhampira i uśmiechnął się lekko. Wiedział jak silna więź łączy jego przyjaciela z tym chłopakiem. Nawet jeśli Tae jeszcze nie zdawał sobie sprawy ze swoich uczuć lub był zbyt przerażony żeby je dostrzec, Jimin widział.
- Ty jako jedyny nie próbowałeś..
Mógłbyś?
Jo zgodził się na to twierdząc, że Min był powodem wzburzenia Taehyunga więc to mogło się udać. Co prawda Hoseok juz próbował, ale Yoongi i Tae mieli całkowicie inną relacje. Nikogo więc, oprócz samego zainteresowanego, nie zdziwiło to, że Yoongi zbliżył się do łóżka z jeszcze większą łatwością niż Jimin. Może spodziewali się jakichś trudności, ale wiedzieli, że Tae, teraz tak bardzo wrażliwy na magię, czuje więź przeznaczenia, chociaż może jej nie znać, nie zwracać na nią uwagi, traktować jak zwykłe przyciąganie.
Yoongi zaskoczony tym wszystkim klęknął przy łóżku, tuż obok siedzącego Jimina i niepewnie wziął do ręki dłoń Taehyunga. Miał wrażenie, że ma do czynienia z najbardziej kruchą istotą na świecie. Nie zwracał uwagi na otoczenie. Gdy ich palce się złączyły poza nimi nie było nic więcej. Wpatrywała się w twarz swojej miłości i jedyne na co miał ochotę to móc patrzeć na nią całe swoje życie.
Inni zaś obserwowali jak magia Taehyunga się uspokaja. Jak delikatnie otula całą sylwetkę Yoongiego, jak go tuli Jo uśmiechnął się. Wiedział już co robić żeby zwrócić Taehyungowi kontrolę.
- Yoongi, zostaniesz z nim?
Spytał Jin, wyraźnie zmęczony tym dniem. Tego wszystkiego było za dużo. Musiał pomyśleć, zastanowić się co dalej, zaplanować wszystko. Sprawy się w końcu trochę pokomplikowały. I choć chciał zostać z Taehyungiem, dopilnować żeby wszystko było w porządku, obawiał się, że jego obecność może zakłócić spokój, jaki osiągnęli.
Yoongi spojrzał na opiekunów wyrwany z letargu i kiwnął głową na znak zgody. Wszyscy powoli wyszli, Jungkook trzymając dłoń Hoseoka, jakby nadal bojąc się, że go straci. Nie zniósł by tego.
Tylko Jimin został z Yoongim i Taehyungiem. Siedział chwilę w ciszy nie chcąc ponownie przerywać ich wyjątkowego połączenia.
- Jesteś dla niego bardzo ważny... Proszę, bądź cierpliwy.
Powiedział cicho gdy wzrok dhampira został skierowany w jego stronę.
- Nie rozumiem... Wiem, że mu zależy. Jesteśmy rodzina...
- Yoongi...
Jimin położył dłoń na ramieniu starszego i uśmiechnął się lekko, z pobłażaniem.
- Taehyung jest przerażony tym, że ma w sobie aż tyle uczuć. Minie trochę czasu zanim nauczy się je dobrze rozpoznawać... Ale wiem, że jesteś dla niego bardzo ważny. Znam go... Gdyby tak nie było, nie miałbyś do niego dostępu... Ja... Proszę cię, dbaj o niego i.. Nie naciskaj... Musi być gotowy...
Jimin spojrzał na Taehyunga i westchnął. Nie wiedział co dokładnie dzieje się z Tae. Wyobrażał sobie jak chłopak się czuje ze względu na to, że pamiętał jak on sam walczył ze swoim organizmem. Miał jednak łatwiej bo jego połączenie przychodziło z zewnątrz no i jego magia uspokajała się w miejscu, w którym miała dostęp tylko do magii, którą doskonale znała.
- Wiem. Będę na niego czekać nawet całe życie. Dam mu czas... Jeśli będzie trzeba... Mogę pozostać bratem i przyjacielem...
Jimin poczochrał mu włosy, wstając.
- Myślę, że to nie będzie konieczne... Odpocznij... Nie wiadomo jak długo zajmie Taehyungowi ustabilizowanie się. Jego magia mimo wszystko nadal szaleje.
Gdy Jimin wyszedł Yoongi nie wiedział jak się zachować. Z jednej strony pragnął położyć się obok czarodzieja, przytulić go i chronić przed całym świtem. Z drugiej bał się, że gdy Tae się obudzi będzie zły, że naruszył jego przestrzeń osobistą. Ostatecznie jednak stwierdził, że przecież już nie raz spali w jednym łóżku. Uznał też, że dobrze by było gdyby Tae zaraz po przebudzenie zobaczył, że Yoongi nadal tu jest. W końcu to przez niego i Hoseoka chłopak wpadł w panikę. A nikt nie wiedział ile z tego wszystkiego pamięta. Był w końcu owładnięty magią.
Położył się obok niego i z zadowoleniem obserwował jak chłopak przysuwa się i obejmuje ciasno jego ciało ramionami. Zasnął przytulony do swojego skarbu.
Nad ranem musiał jednak iść do łazienki. Ostrożnie zaczął wysuwać się z ciasnego uścisku. Gdy ostatni skrawek skóry Yoongiego oderwał się od ciała Tae, młodszy otworzył oczy zaniepokojony i spojrzał na niego zamglonym i dość nieprzytomnym wzrokiem.
- Yoonie...
- Jestem tu...
Szepnął starszy i kucnął przy łóżku. Pogładził dłonią włosy Tae, odgarniając jednocześnie część z nich z tej przystojnej twarzy.
- Nie odchodź...
- Zaraz wrócę, nawet nie zauważysz, że mnie nie ma...
- Obiecujesz?
Spytał sennie, a Yoongi uśmiechnął się rozczulony. Mógłby tak codziennie, przez całe swoje życie, być obok i dbać o tego malucha.
- Obiecuję...
Niepewnie wyszedł, dostając pozwolenie od Taehyunga. Załatwił wszystko co musiał w ekspresowym tempie. Nie mógł powstrzymać uśmiechu gdy wszedł do sypialni Tae. Obawiał się nawet, że niedługo zacznie boleć go szczęka od tego ciągłego uśmiechania się w obecności tego chłopca.
Tae siedział na łóżku, wpatrując się w drzwi, czekając. A gdy zobaczył Yoongiego wyciągnął w jego stronę ręce, jak małe dziecko proszące o przytulenie. A kim byłby Yoongi gdyby mu odmówił.
CZYTASZ
Pomyłka [Taegi/Jihope]
FanfictionCo, jeśli 5 chłopców obdarzonych mocą i mających różne doświadczenia życiowe, przez pomyłkę zamieszka w jednym domu? Czy Namjoon i Seokjin, mimo braku większego doświadczenia, dadzą radę i pomogą im zmierzyć się z rzeczywistością? Czyli: Eomma Jin...