Dzień 17

376 32 13
                                    

Pierwszy dzień szkoły.
Wtorek.

Wstałam dość wcześnie wraz z budzikiem. Pierwsze co zrobiłam to zobaczenie planu lekcji na stronie szkoły i odkrycie, że nikt do mnie nie napisał. Spakowałam się na lekcje i podeszłam do szafy. Chwilę się zastanawiałam, jednak zaraz potem wzięłam dzisiejszy outfit i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, uważając by nie zamoczyć włosów. Przebrałam się w czarne leginsy i biały zwiewny sweterek. Był dość długi, sięgał mi ponad połowa ud. Związałam włosy w koka i przepłukałam twarz. Umyłam zęby, oraz okulary, po czym je nałożyłam. Kiedy się od świeżyłam wyszłam z łazienki idąc do salonu, gdzie spał mały hasky.

- Shima- zawołałam suczkę, która słysząc swoje imię podbiegła do mnie machając ogonkiem.- Pójdziemy na spacer?- pies w odpowiedzi zaszczekał. Przerażona pokazałam aby był cichutko, by nikogo nie obudzić. Założyłam buty, podpięłam psa do smyczy i wyszłam z nią na spacer. Obrałam standardową trasę miedzy domami ludzi. Piesek biegał, skakał i wąchał wszystko co się da. Po piętnastu minutach wróciłyśmy do domu, a do moich nozdrzy dostał się zapach naleśników. Ulubione danie Ryoko. Odpięłam psa od smyczy i zdjęłam buty wchodząc do kuchni.

- Dzień Dobry- powiedziałam siadając na krześle. Wszyscy mi odpowiedzieli i kiedy mama położyła ostatni, czwarty talerz odezwaliśmy się wszyscy naraz.

- Smacznego!- wzięłam widelec i za pomocą noża pokroiłam stosik moich puszystych naleśników z miodem.

- Kiedy wraca tata?- zapytałam i wzięłam pierwszy kęs.

- Rozmawiałam z nim wczoraj. Nie jest pewny, stan operowanej kobiety jeszcze się nie ustabilizował i woli zostać tam dłużej- powiedziała mama i postawiła przede mną kubek herbaty, to samo zrobiła dla reszty.

- Dziękuję- powiedziałam i wzięłam łyk napoju.

- Mamo, te naleśniki jak zwykle są wyborne!- krzyknęła Ryoko, która prawie już skończyła swoją porcję. Zaśmiałam się i zastanawiałam się czy też tak wyglądam, kiedy jem tosty z jajkiem. Szybko skończyłam posiłek i dziękując rodzicielce pobiegłam na gorę przebrać się w mundurek.

Założyłam białą koszulę, krótką spódnicę, a pod nią czarne, grube rajstopy i krótkie spodenki. Wpuściłam koszulę w czerwony dół w kratkę i założyłam krwisty krawat. Jako ostatnie nałożyłam kremowy sweterek bez ramion. Podwinęłam rękawy pod łokcie i wzięłam swoją czarną szkolną torbę. Zeszłam w tym samym czasie co Ryoko. Założyłyśmy buty i w trójkę poszłyśmy do szkoły.

****

Jak zwykle zmieniłam buty i zaszyłam się w głębinach szkoły. Poczułam wibracje telefonu, więc go wyciągnęłam.

Yū🏐:

Podekscytowana pierwszym dniem szkoły?
Ja nie. Znaczy, ciesze się zobaczyć znajomych,
jednak nauka mnie przeraża.

Lubię się uczyć, jednak moi znajomi
ograniczają się do jednego.
Zapowiada się ciekawie.

Wysłałam wiadomość i już miałam schować telefon kiedy na kogoś wpadłam. Upadłam na ziemię, a telefon wypadł mi z ręki. Spojrzałam w górę widząc znajomą twarz z okularami. Jedyny problem był w ubiorze tej osoby. Niedopięta koszula, brak paska i marynarki. To nie w jego stylu.

- Uważaj jak chodzisz, kujonko- powiedział ostro. Przez sekundę zastanawiałam się czy to na pewno on. Podniosłam telefon i sama wstałam. Spojrzałam na twarz chłopaka. Zielone oczy, za czarnymi oprawkami i brązowe włosy w nieładzie. Nie były ułożone tak jak zawsze.

- Haruki?- zapytałam zdziwiona, a on spojrzał na mnie z odrazą.

- Nie mów do mnie po imieniu. To obrzydliwe- powiedział i mnie popchnął. Jego słowa zabolały, jednak teraz wiedziałam, że to on. Spojrzałam na niego smutno. Poprawiłam torbę i przeszłam obok niego, a dwie blondynki, które przy nim stały podłożyły mi nogi. Potknęłam się i ledwo odzyskałam równowagę.

- Uważaj jak chodzisz, okularnico- zaśmiała się jedna swoim przesłodzonym głosem. Załamana weszłam do klasy. Dlaczego tak się zmienił?

****

Stałam za szkołą, a przede mną stał brunet. Patrzył na mnie z skruchą. Na ramieniu miałam torbę i w każdej chwili gotowa byłam wrócić do domu.

- Sayuri... j-ja przepraszam. Po prostu...  musiałem udowodnić, że nadaję się do ich paczki. To dla popularności. Wybaczysz mi?- zapytał, a ja patrzyłam na niego. Byłam zła, chodziarz to może być za słabe określenie.

- Dlaczego tak bardzo się zmieniłeś?- zapytałam, a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Po rozmowie z twoją siostrą uświadomiłem sobie co mogę zmienić, aby mnie lubili. Jest wspaniałą dziewczyną.

- A ty kiedyś byłeś wspaniałym przyjacielem- powiedziałam i odwróciłam się kierując się do wyjścia z terenu szkoły.

- Sayuri, zrozum. Dalej cię lubię i jesteś moją przyjaciółką. Sayuri- złapał moją rękę, a ja spojrzałam na niego wściekła.

- ,, Nie mów do mnie po imieniu. To obrzydliwe"- zacytowałam chłopaka i wyrwałam swoją rękę. Pobiegłam w stronę domu. Pierwszy dzień w szkole oficjalnie mogę zaliczyć do porażek. Straciłam jedynego przyjaciela w szkole. To piekło znowu się zaczyna.

Wbiegłam do domu. Zdjęłam buty i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Jak mógł mi to zrobić?!

15:30

Dzisiejszy dzień był spoko.
Idziemy z drużyną na bułki mięsne po treningu.
A jak twój pierwszy dzień w szkole.

Tak średnio.
Chodziarz co będę kłamać.
Był beznadziejny.

Oj, co się stało?

Powiem ci jutro.
Będziesz mógł pogadać? Nie pisać.

Dla ciebie znajdę czas.

Dziękuję.

Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju. Spojrzałam na drzwi. Nie Ryoko, ona wchodzi bez pukania. Kaori kończy za godzinę.

- Wszystko w porządku skarbie? Wbiegłaś do domu jak torpeda. Nawet się nie przywitałaś- powiedziała zmartwiona kobieta.

- Wszystko dobrze- mój głos lekko zadrżał, co czarnowłosa kobieta musiała wykryć.

- Na pewno?

- Co się dzieję?- usłyszałam głos mojej bliźniaczki, a potem jakieś przyciszone głosy.

- Sayuri, otwórz drzwi. Martwimy się, co się stało?- szybko wytarłam łzę, która spłynęła po policzku w czasie pisania z Yū i poszłam otworzyć drzwi.

- To nic takiego. Miałam lekką spinę z kolegą i się zdenerwowałam. Co na obiad?- zapytałam z uśmiechem. Nie był fałszywy, jak kiedyś. Teraz mam Nishinoyę i Hinatę. Co to strata takiego przyjaciela jak Haru? Skoro zostawił mnie dla popularności, nie ma sensu ciągnąć tego dalej.

❞𝐝𝐳𝐢𝐞𝐥𝐢 𝐧𝐚𝐬 𝐜𝐨𝐬 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐞𝐣 𝐧𝐢𝐳 𝐤𝐢𝐥𝐨𝐦𝐞𝐭𝐫𝐲❞ nishinoya yūOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz