Tym sposobem przetańczyli ze sobą cztery a może pięć utworów. Bawili się w swoim towarzystwie bardzo dobrze, bez żadnych skrępowań lub dziwnych sytuacji.
Ich rozmowa w trakcie tańca została przerwana, przez głównych bohaterów imprezy, którzy upici, wpadli w towarzystwie swoich najbliższych kumpli na sale. - No chyba nie widziałam ich jeszcze aż tak skutych.- Stwierdziła wzdychając brunetka. -To jeszcze wiele przed tobą. Myślę, że powinniśmy im pomoc. Dałabyś radę ogarnąć Filipa? Ja ogarnę pisankę i jego brata. -Stwierdził Krzysztof zmierzając w stronę chłopaków, na co dziewczyna odpowiedziała mu skinieniem głowy.
Dotarli do mieszkania Filipa dopiero po godzinie od wyjścia z imprezy. Brunet nie chciał wracać uberem, stwierdził, że będzie świetnie jeśli „skorzystają z pięknego wieczoru" i się przejdą. Kat zmęczona dyskusjami z nim, że wypożyczalnia rowerów również odpada, zamówiła ubera.
W trakcie podróży Filip nie omieszkał się obrazić na dziewczynę i na sposób transportu, jaki dla nich wybrała. Brunetce pasowało też, że książę się obraził i nie odstawiał szopki w samochodzie. Szcześniak z jej pomocą trafił do mieszkania. Stwierdził, że grzecznie poczeka opierając się o filar, aż dziewczyna ściągnie szpilki
. -Zostaniesz? Jutro będzie źle ze mną. - powiedział układając usta w podkówkę. Dziewczyna popatrzyła na niego wzdychając. - Wiesz dobrze, że miałam nie zostawać, jutro mam wyniki tych ważnych egzaminów ...-Powiedziała prowadząc go do jego sypialni. - Masz tutaj jakieś rzeczy, ostatnio nawet je uparłem dla odświeżenia. - Stwierdził dumnie siadając na fotelu. Dziewczyna wywróciła oczami - Oj Fifi co ja z tobą mam za Meksyk. - Stwierdziła kierując się do garderoby po swoje rzeczy. -Idę pod prysznic, ty też się ogarnij. Dobrze? Dasz radę? -Zapytała lekko zmartwiona wyglądem chłopaka. Odpowiedział jej tylko skinieniem głowy.
Smith gdy wyszła z łazienki, zastała Hemingwaya w tym samym miejscu, gdzie był przed jej wejściem do łazienki. -Marynarka nie chciała współpracować ze mną. - westchnął żałośnie. Filip miał okazje zobaczyć dziewczynę w jego koszulce, która była tak na nią za duża, że miała ją do kolan. Dlatego perfekcyjnie pełniła funkcje jej piżamy w czasie pobytu u Filipa. Dziewczyna podeszła i pomogła mu ściągnąć tą pechową marynarkę.
- Oddajesz mi łóżko. Za karę. - stwierdziła od tak. - A to nie możesz po prostu spać ze mną? Wiele razy spaliśmy razem na kanapie, albo jak pojechaliśmy do mojej babci na jej urodziny. Nie zjem cię. -powiedział idąc do łazienki pod prysznic.
Brunetka wykorzystując chwile, zakopała się w pościeli wąsacza, zapach jego perfum spowodował, że z lekkim uśmiechem dziewczyna powoli zaczynała usypiać. Jednak rozbudziło ją uginanie się materaca po drugiej stronie łóżka. - Zajęłaś moją stronę. - szepnął ,bo nie wiedział czy dziewczyna odleciała już do krainy Morfeusza, czy może nadal była wśród żywych. -Teraz jest ona moja. -odpowiedziała szeptem, odwracając się twarzą do chłopaka.
Taco odgarnął jej pasmo włosów za ucho, przesuwając się do niej. Chciał ją pocałować, bardzo tego chciał już od dawna. Alkohol tylko spowodował, że stał się bardziej odważny. - Filip, jesteś pijany. Połóż się. Dobranoc- szepnęła dziewczyna gdy już ich wargi miały się dotknąć. Brunet czując to ukłucie mimo tego, że był pijany, pocałował ją w czoło. Przesuwając się na bezpieczną odległość. Kat zasnęła odwrócona plecami do wąsacza. Cały czas męczyły ją myśli zdarzenia które o mały włos nie miało miejsca.
Rano jako wstała pierwsza. Podeszła do okna i zasunęła rolety by chłopak miał możliwość jeszcze pospać. Zaspana podreptała do kuchni i po omacku nastawiła wodę na herbatę. Przecierając oczy zauważyła na zegarku od piekarnika, że dochodzi godzina 11. Czyli do ogłoszenia wyników jej egzaminów zostały nie całe 3 godziny. Sam ten fakt zaczął ją tak bardzo stresować, że nie zauważyła kiedy przelała wodę w kubku. Wzdychając wytarła podłogę.
Gotowanie mocno odciągnęło ją od rzeczywistości. Pochłonięta smażeniem puchatych placków, nie zauważyła kiedy brunet wszedł do kuchni i oparł głowę o jej ramie. - Bądź lekarstwem na całe zło, podaj wody wybawicielko.- Szepnął. Kate kiwnęła głową żeby usiadł przy stole i chwile później podała mu wodę z ibuprofenem i talerzem „kacowego śniadania", które zawsze robiła umierającemu przyjacielowi.
Oboje mieli wczorajszą sytuacje w głowach, bali się zacząć jednak rozmowy na ten temat. Obawiali się reakcji drugiej strony. To wszystko spowodowało, że mimo tych wszystkich przemyśleń, nie poruszyli oni tego tematu. - Nadal nie ma wyników? - zapytał Filip, opierając brodę o kubek. Zauważył, że dziewczyna nic nie ruszyła ze swojego talerza, a tylko obracała w palcach szklankę z herbatą. -Nadal nic. Boje się, że oblałam. Nie, ja na pewno to oblałam. -powiedziała przecierając twarz. - Ej no chyba prędzej żelki kwaśne wyginą, niż ty nie zdasz. Chodź, obejrzymy jakiś film do tej 14, żebyś o tym nie myślała. Albo zagramy w coś. Co ty na to? - Pomimo ogromnego kaca, który męczył zmarnowaną duszę Taco, nie chciał jednak by dziewczyna była przybita i zmartwiona.
Leżąc na kanapie oglądali po cichu Kac Vegas. Dziewczyna jednak przepełniona stresem leżała tyłem do telewizora, zwrócona twarzą w stronę chłopaka. Filip śledził jej każdy ruch. Położył się na plecach umożliwiając dziewczynie, by mogła się przytulić. Brunetka od razu wykorzystała chwile i położyła głowę na piersi Filipa wtulając się w niego. -Prześpij się, obudzę cię przed 14. - powiedział cicho, głaszcząc ją po plecach.
Smith w głębi siebie cieszyła się, że ma takiego cudownego przyjaciela, na którego może liczyć zawsze. Coraz częściej jednak łapała się na tym, że zastanawiała się jakby wyglądała ich sytuacja jakby byli razem. Bijąc się z myślami i wsłuchując się w spokojne bicie serca chłopaka, usnęła momentalnie.
Chwile przed 14, mężczyzna, zgodnie z obietnicą, obudził swoją kruszynkę. -Proszę Cię sprawdź ty. Ja się boję- powiedziała od razu gdy do rąk dostała jego iPada. Filip widząc jej błagalne spojrzenie, kiwnął tylko głową. Odpalając stronę z wynikami egzaminów sam czuł ogromny stres. Sprawdził wyniki i z pokerową miną spojrzał na dziewczynę. - Filip? I jak? No nie zdałam, wiedziałam.- jęknęła chowający twarz w jego koszulkę. Bo poczuła napływające łzy.
- Hej, Katty nie nakręcaj się, daj mi powiedzieć.- powiedział cicho, unosząc jej podbródek, przez co zmuszona była na niego spojrzeć. Chłopak pociągnął ją żeby wstała z kanapy i po prostu ją przytulił, by przestała stresować. Gdy poczuł, że jej mięśnie się rozluźniają, oparł czoło o jej i spojrzał w te błękitne tęczówki. - 4.5 - szepnął uśmiechając się. -Co? O Boże, zdałam!- Wykrzyczała wskakując na wąsacza. Ten łapiąc równowagę podtrzymał dziewczynę i przytulił do siebie. - Widzisz, udało Ci się.- powiedział kręcąc nimi na boki delikatnie.
-Zacznij ty w końcu choć trochę wierzyć w siebie. Dobra?- Zapytał czując jak kamień spadł mu z serca, nie musiał przekazać Smith złych wieści. Dziewczyna w odpowiedzi wywróciła tylko oczami. -Nie wywracaj mi tu oczami. Mówię serio. Możesz osiągnąć ogromny sukces. Jak, cholera, zaczniesz wierzyć w swoje umiejętności. Spróbujesz ?- spytał odgarniając jej jedną dłonią włosy z twarzy. Kat popatrzyła na niego. -Filip, uwierz chciałabym choć odrobinę wierzyć w siebie. Tak jak ty wierzysz we mnie. Ale to nie jest wcale takie proste. Szczególnie, pamiętasz, iż przez pewne osoby totalnie straciłam poczucie własnej wartości.- powiedziała cicho.
Szcześniak potarł jej plecy przytulając do siebie. - Popracujemy nad tym, słońce. Obiecuję pięknotko moja. - Stwierdził całując ją delikatnie w czoło. Brunetka uśmiechnęła się delikatnie rumieniąc. -Ooo ktoś tutaj się zarumienił.-wytknął jej chłopak. - Daj spokój! Wyglądam jak prosiak. -Fuknęła speszona.
-Przesadzasz.-powiedział sadzając ją na stole. Stojąc pomiędzy jej nogami pogładził delikatnie zaróżowione policzki dziewczyny. Ujmując jej policzki, pochylił się nad nią. -Gratulacje jeszcze raz. Udało ci się Słońce. -szepnął cicho po czym złączył ich usta w delikatnym pocałunku.
CZYTASZ
Bogini
Fanfiction-Ta twoja bogini mówi nieźle w trzech językach.-Westchnął Que patrząc na kumpla - zawalcz o nią. W końcu nawet i ty zasługujesz na szczęście. - poklepał przyjaciela po plecach - Jeśli nie wypali przynajmniej w trzech językach powie ci spierdalaj...