-Dziewczyno ile ty tego wzięłaś? - pokazałam jej ciuchy które zebrałam.
-Mało przecież. - stwierdziła patrząc na nie.
-Japieprze. - westchnęłam pod nosem.
Pomogłam jej dopakować rzeczy do walizki i zeszliśmy na obiad we trójkę. Wszyscy już jedli więc cichutko poszliśmy na swoje miejsca i zaczęliśmy jeść, akurat była zupa pomidorowa. Zjedliśmy i poszliśmy do pokojów przygotować się do podróży. Nie chciałam wracać, bardzo dobrze się czułam tutaj, to znaczy nad morzem, ale trzeba wrócić do szarej rzeczywistości. Wzięłam walizkę i zeszłam na dół żeby dać ją do autokaru. Za pół godziny mieliśmy mieć wyjazd. Usiadłam na łóżku i przeglądałam telefon. Po chwili zrobiło mi się nie dobrze i poleciałam do toalety. Zwymiotowałam cały posiłek jaki zjadłam. Do łazienki wszedł ktoś. Obróciłam się i zobaczyłam zmartwionego Kamila. Westchnęłam, spuszczając wodę i wstałam powoli trochę się chwiejąc.
-Co się dzieje kochanie? - spytał podchodząc do mnie.
-N-nic poprostu się gorzej czuje. Chyba coś zjadłam - stwierdziłam wychodząc z łazienki opierając się o ścianę.
-Chcesz iść do pani?
-Nie, nie chce. Za chwilę jest wyjazd, jakoś przeżyję. Jak wrócimy to odpocznę, najwyżej pójdę do lekarza.
-Jadę z tobą w autokarze. - powiedział
stanowczo.
-Dobrze, dobrze - przytuliliśmy się.
Naprawdę byłam słaba ale w nim miałam jakieś oparcie. Chwyciłam mój worek z rzeczami typu elektronika i włożyłam do niego telefon.
Wsiadaliśmy do autokaru. Jak już byłam na schodkach to ukradkiem zobaczyłam Kamila z Sarą, miałam to w dupie. Byłam na tyle zmęczona że marzyłam o tym aby usnąć. Usiadłam na jakimś miejscu tak mniej więcej na samym początku. Oparłam głowę o siedzenie i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam szturchnięcie i osobę siadającom obok.
-Misiu chodź tu przytul się do mnie, ja się opre o szybe dobrze?
-Tak jasne - zmieniłam pozycje na bardziej wygodną jak się okazało a chłopak mocno mnie przytulił. Byłam szczęśliwa, że tak się troszczy o mnie.
Troszkę porozmawialiśmy i usnęliśmy.
Obudziliśmy się gdy usłyszeliśmy krzyki naszych kumpli z klasy.
Otarliśmy oczy i się podnieśliśmy. Wyszliśmy z autokaru i wzięłam walizkę od kierowcy. Czekałam na moich rodziców jednak ich nie widziałam. Oparłam się o słup i szukałam ich.
-Córcia! - usłyszałam za sobą krzyk.
Odwróciłam się i spostrzegłam moją mamę. Uśmiechnęłam się lekko ale niewykluczające było to że nadal czułam się jakbym miała cholerną grypę. - Kochanie co się dzieje? Wyglądasz jakbyś miała się przewrócić. - kobieta dała mi rękę na czoło.
-No bo tak jest chodźmy już do domu, i mam pytanie może do mnie Zuza przyjść? Muszę z nią pogadać. - stwierdziłam wyciągając komórkę.
-Oczywiście, jak to ci pomoże. - zapakowałyśmy torbe do bagażnika i pojechałyśmy do domu. W trakcie podróży napisałam do Zuzy że ma być za godzinę.
-Mamo jak coś to jutro rozpakuje rzeczy z walizki okej?
-Oczywiście kochanie, nawet nie chce żebyś to dzisiaj robiła. Najwyżej ja to zrobię. - uśmiechnęła się patrząc na droge. Dojechałyśmy a mi znowu zbierało się na pawia. Wleciałam do łazienki i kolejny raz zwymiotowałam. Usiadłam na podłodze opierają się o sedes i zastanawiałam się skąd u mnie takie objawy. Wszystko było w porządku.
Stwierdziłam że wezmę prysznic żeby trochę się odświeżyć.
Wyszłam z łazienki w samej bieliźnie już wykąpana i ubrałam się w dresy.
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Zobaczyłam Zuzę, odrazu za sobą zamknęła.
-Choli co się dzieje?! - odłożyła worek na podłogę i usiadła koło mnie na podłodze koło łóżka.
-Zuzka ja naprawdę nie wiem. Grypa, może coś nieświeżego zjadłam, albo spóźniony okres tak na mnie działa. - napiłam się herbaty przygotowanej przez mamę.
-Hola, Hola, Hola jak to spóźniony okres? - spytała cała zdenerwowana. Szczerze to ona bardziej przeżywała niż ja.
-No normalnie. Spóźnia mi się, a zawsze mam na czas.
-Choli... - obniżyła głos i przekręciła głowę w lewo żebym na nią spojrzała bo patrzyłam się na szafę.
-Co? - dopiero skumałam po chwili o co jej chodzi- Nie Zuza, nie sądzisz że ja...
-Tak myślę. Co Ty do chuja się nie zabezpieczałaś?! Przecież miałaś gumki. - prawie wrzasnęła.
-Dobra idziemy do apteki. - wstałam powoli, biorąc ją za ręke.
CZYTASZ
| Love me back to life |
Short Story15sto letnia Patrycja idzie do nowej szkoły zawsze była wysportowana, grająca w kadrze Polski jako piłkarka ręczna. Pewna siebie, mająca dużo znajomych i sławę w każdym miejscu. Niewyparzony język i robienie to na co ma ochotę sprawiło że jeden chł...