#14 - Cześć, jestem Maciek

96 17 43
                                    


Serafin odwiózł mnie do szkoły, tak jak powiedział. Wcześniej jednak trzy razy zatrzymał się na widok kotów. Oddawał im część swoich kanapek, głaskał, drapał, aż koniec końców zajechaliśmy pod szkołę w połowie drugiej lekcji. Musiałam tłumaczyć się nauczycielce, że zaspałam, drugi autobus nie przyjechał i budziłam ojca, aby mnie przywiózł, ale ze względu na zaspy z jego niskim zawieszeniem było to dość trudne.

Na szczęście mówiłam wiarygodnie. Sama zdziwiłam się, z jaką łatwością przyszło mi to kłamstwo i jak prawdziwie zabrzmiało. Zawdzięczałam to chyba kołu teatralnemu.

Dzień mijał mi bez Serafina. Ktoś na korytarzu szeptał, że jedna z nauczycielek miała go dość i wyrzuciła go z klasy, więc ten przesiedział trzy lekcje w gabinecie ojca, popijając herbatkę. Współczułam pani sekretarce. Była cudowną kobietą i z całą pewnością miała dość wiecznie rozchichotanego Glińskiego Juniora. Wyobrażałam sobie, jak czarnowłosy siada nonszalancko na jej biurku i mówi kobiecie, że wygląda seksownie, gdy tak obsługuje interesantów.

Zawsze chciałam wpaść na swoją miłość na korytarzu. Wiecie, tak jest zawsze w romansach. Idziesz, potykasz się, upadają ci kartki, on pomaga ci je zbierać i nagle stykacie się dłońmi. Albo idziesz, uderzasz w jego klatkę piersiową, a on chroni cię przed upadkiem.

Nie to żeby coś, ale w rzeczywistości wcale to nie wygląda.

Nikomu nie chciało się łaskawie zapalić światła na korytarzu, a ja niekoniecznie chciałam psuć wzrok czytaniem notatek po ciemku. No i wtedy się stało. To nie grom z jasnego nieba, to nie był znak Boży. Po prostu uderzyłam głową w czyjś telefon, rzuciłam „cholerą", po czym cofnęłam się o krok.

Przede mną stał o głowę wyższy chłopiec. Spojrzał na mnie spode łba, tak jakby ta sytuacja była moją winą. Zablokował telefon i wsunął go do kieszeni dżinsów. Staliśmy się atrakcją całego korytarza. On łypał na mnie ładnymi, niebieskimi oczami, a ja na niego.

— Patrz, jak łazisz — rzucił ostro.

— Że to niby moja wina?!

Coś we mnie puściło.

— No na pewno nie moja.

Jego cyniczny głos, spojrzenie sprawiały, że po raz pierwszy miałam ochotę kogoś uderzyć. Nigdy wcześniej nikt nie doprowadził mnie dwoma zdaniami do takiego stanu.

— Przeproś albo tego pożałujesz.

Przeproś albo poskarżę się Serafinowi.

Ta myśl była niespodziewana. Zbiła mnie z pantałyku, sprawiła, że się zawahałam. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że gdybym rzeczywiście powiedziała o tym Serafinowi, chłopak miałby obity nos, a może i całą twarz. Chociaż jeszcze aż tak dobrze nie znałam Glińskiego nie znałam, mogłam przewidzieć jego reakcje.

— Co może mi zrobić taka mała dziewczynka?

— Nadepnąć na odcisk, chociażby. — Znikąd pojawił się Adam, mój dawny książę i spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami. Zaparło mi dech w piersiach, jakbym widziała go po raz pierwszy. — Radziłbym tej panience nie podpaść.

— Zawsze musisz się wtrącać? — warknął chłopak.

— Maciek, nie przestraszysz mnie swoim niewyparzonym jęzorem. A jak dalej będziesz uważał się za lepszego, to powiem matce, że trzymasz pod łóżkiem porno gazetki. Zobaczymy, co wtedy powie.

Stałam tak i nie wiedziałam, co mam zrobić, jak zareagować. Nie rozumiałam sytuacji, w której się znalazłam.

— Wybacz, Melanio, mój brat rzadko kiedy potrafi się zachować jak na mężczyznę przystało.

Wpadłam na brata Adama. Wpadłam na brata chłopca, który był ziszczeniem moich marzeń, ale był tak samo podły jak Serafin.

Pragnęłam tylko zapaść się pod ziemię.

— Nie no, nic się nie stało...

— Pamiętaj o świątecznym spotkaniu! — rzucił, kiedy już odchodziłam.

Jeżeli dam radę podnieść się z łóżka, to jasne, przyjdę, pomyślałam. I o ile wrócę do koła.

***

Tata znowu coś pichcił, a całym domu pachniało pieczonymi skrzydełkami rodem z KFC. To była jego specjalność. Potrafił identycznie odtworzyć panierkę, dzięki czemu nie musiałam jeździć dwie godziny do miasta.

— Tatuś, Antek już wrócił? — krzyknęłam od drzwi.

— Tak, jest u siebie!

Pobiegłam na górę, bez pukania wbijając do pokoju brata. Wiem, że powinnam zapukać, bo tego samego oczekiwałam od niego, ale co mógł robić w środku dnia?

Na przykład siedzieć na jakiejś lasce i namiętnie się całować, kiedy ona gładziła go po brzuszku. Ten widok doprowadził mnie do trzech stanów: do smutku, zawstydzenia i złości. Jednocześnie. Byłam smutna, bo mój brat miał ciekawsze życie od mojego. Byłam zawstydzona, bo nakryłam go w jednoznacznej sytuacji. A zła dlatego, ze ta lafirynda w pewnym sensie odbierała mi brata.

Zaczęłam się natychmiast wycofywać, a Antek podniósł głowę i spojrzał na mnie speszony.

— Melcia, to...

Nie zdążył nic powiedzieć, bo już byłam za drzwiami swojego pokoju. Jak się spodziewałam, przyszedł za mną i zaczął pukać, ale nie otworzyłam.

Byłam w totalnym szoku. Mieliśmy po szesnaście lat. Wiedziałam, że wcześniej umawiał się z dziewczynami, lubiły go za jego styl bycia, jednak pierwszy raz zdarzyło mi się widzieć go takiego... dorosłego. Jego spojrzenie, kiedy był podniecony, diametralnie się zmieniało. Nie miał już naszych złotych oczu, a ciemnobrązowe, pożądliwie patrzące na swą ofiarę. Wiedziałam, jak to się skończy. Ona zostawi jego, może on ją. Potem zobaczę ją na ulicy z innym, o wiele szczęśliwszą niż z Antkiem.

Młodociane związki zawsze szybko się rozpadają, czyż nie? Dlatego nie odpowiadałam na zaloty żadnego chłopca, nie chcąc przeżywać rozstań. Czekałam na dojrzałość, która sprawi, że za wszelką cenę będę chciała przytrzymać przy życiu zalążek uczucia.

Odetchnęłam głęboko. Doszło do mnie, że mój brat prawdopodobnie przespał się z dziewczyną jeszcze w gimnazjum. Tyle ich u nas spało, że nawet nie pamiętałam ich imion. Na pewno były pospolite, jak Natalka albo Kasia. Może przewinęła się jakaś Weronika. Byliśmy w jednakowym wieku, a on posiadał znacznie więcej doświadczenia niż ja, chociaż to właśnie mnie wszyscy uważali za bardziej odpowiedzialną.

— Mela, co chciałaś? — zapytał przez dziurkę od klucza.

— Matmę, ale dam ci potem — odkrzyknęłam.

— Mogę potem przyjść?

— Mhm.

Stał jeszcze chwilę, po czym wrócił do swojej przychodnej miłości. Czy Serafin też się tak zachowywał? Ile dziewczyn dotykało jego brzucha? Ile dotykało jego warg, trzymało go za rękę?

Miałam cichą nadzieję, że nie tak wiele, ile miałam wrażenie.



No i jak tu nie kochać Antka?

Nie taki #badboy strasznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz