23.♡

1.3K 66 12
                                    

Padał deszcz, kiedy wychodziliśmy ze szpitala, ale wcale nam to nie przeszkadzało, byliśmy szczęśliwi, że Cloe w końcu urodziła. Cieszyłam się, bo miałam słodką siostrzenice, która była taką malutką i niewinną istotką.

Pomimo tego, że jeszcze jestem młoda i nie skończyłam szkoły, kiedy zobaczyłam jak Lily patrzy się na swoją mamę, zapragnęłam aby na mnie też się ktoś tak patrzył.

Byłam wręcz przekonana, że Isaac, byłby przeciwny, gdybym o tym powiedziała, dlatego wolałam zachować to dla siebie. Nie chciałabym się z nim kłócić, a to było oczywiste, że rozmowa o dziecku by na niczym innym się nie skończyła. 

– O czym tak myślisz? – zapytał Isaac, patrząc na mnie badawczym wzrokiem, jakby chciał wyczytać wszystkie moje myśli.

– O Lily – uciełam krótko, niechcąc aby zdążył temat.

– Słodka jest prawda? – zapytał, wsiadając do samochodu. – Jestem ciekaw, jak bedzie wyglądała nasza córeczka.

Wstrzymałam oddech nie mogąc uwierzyć w to co powiedział. Wszytskiegk bym sie po nim spodziewała, ale nie tego.

– Chciałbyś taką mieć? – spytałam, patrząc na niego wzrokiem szczeniaka. – Ja jestem chętna, wiesz niedługo skończę szkołę i...

– Ohh, różyczko, nie zapędzaj się – przerwał mi, przywracając oczyma. – Jesteś jeszcze za młoda, aby być matką, a ja nie jestem jeszcze wystarczająco odpowiedzialny, aby zajmować się małym dzieckiem. Nie mówię, że nigdy nie będziemy go mieli, ale jeszcze trochę czasu trzeba poczekać, nawet więcej niż trochę.

Oburzyłam się na jego słowa, próbując wymyśleć cokolwiek, aby obalić jego teorię.

– Skoro jesteś nieodpowiedzialny, to dlaczego jesteś głową mafii? – Posłałam mu prowokujące spojrzenie.

– Victoria, przestań. Wiesz, że nie lubię jak tak nas nazywasz. Nie jesteśmy mafią, a rodziną – tłumaczył mi znudzony, ale lekko poddenerwowany. Nie raz już rozmawialiśmy na ten temat, ale moje zdanie ciągle było takie same jak teraz. Nazywajmy rzeczy po imieniu, przynajmniej jak jesteśmy we dwójkę, bo w końcu wiem co robi i nie musi się kryć. – A po drugie to całkiem coś innego.

– Rodzina to mąż, żona i dzieci, a Ty nie masz nic z tych rzeczy – prychłam pod nosem, choć wiedziałam, że i tak to usłyszał.

– Teraz będziesz się czepiać, że Ci się nie oświadczyłem? – Spojrzał na mnie niedowierzając.

– Nie o to mi chodziło – niezgodziłam się. – Ale mógłbyś – powiedziałam pod nosem, aby nie usłyszał. Nie wiem czy mi się udało, bo nawet jak usłyszał to nie dał tego po sobie poznać.

Nie odezwaliśmy się do siebie, aż do wyjścia z samochodu. Byliśmy pod domem chłopaków, który David sprzedał Isaacowi, aby moc zamieszkac razem ze swoją nową rodziną. Weszliśmy do środka i zostaliśmy zasypani masą pytań o Lily. Z uśmiechem na ustach odpowiadalam i pokazywałam zdjęcia, które jej zrobiłam.

– Boże, ona jest taka śliczna – powiedział usmiechnięty od ucha do ucha Harry.

– Muszę się z toba chyba pierwszy raz zgodzić bracie, nie wiem po kim ona taka ładna, raczej nie po tacie – zaśmiał się Barry, a my razem z nim. 

– Nie wytrzymam muszę tam pojechać i zobaczyć ją na własne oczy, kto jedzie że mną? – zapytał Harry, zakładając już byty.

– Ja – odpowiedzieli zgodnie wszyscy, oczywiście oprócz mnie i Isaaca, bo dopiero od nich wróciliśmy.

– Trzeba wjechać po jakiś prezent. – wyszli z domu, a my zostaliśmy sami.

Usiadłam na blacie w kuchni i obserwowałam jak Isaac grzebie w telefonie. Miałam ochotę się roześmiać, widząc jego skupioną minę, ale nie chciałam to rozpraszać, musiał dostać ważnego sms'a, na którego od razu zaczął odpisywać. Nie do końca podobała mi się jego miną gdy skończył i spojrzał na mnie niezrozumiałym dla mnie spojrzeniem. Bałam się, że coś sie stało, bo jego ciało całe się spięło.

– Musimy porozmawiać – odezwał się, a  ja westchnęłam, wiedząc że nie będzie to miła rozmowa. – Redsi dali o sobie znać, wchodzą coraz bardziej na nasze terytorium. Może się zrobić niebezpiecznie, więc proszę nie chodź nigdzie sama, wracaj po szkole od razu do domu i jak będzie działo się coś złego, albo dziwnego to od razu mi mów, dobrze?

Pokiwałam posłusznie głową, nie chciałam się z nim kłócić, bo wiedziałam do czego zdolni są tamci chłopcy. To przez nich wyszło nagranie na którym kochałam się razem z Isaaciem, to oni prawie rozwalił nas związek i mnie skompromitowali.  Musiałam być ostrożna i słuchać wszystkiego co powie Isaac, chociaż robiłam to z wielką niechęcią, lubiałam mu się stawiać. Kochałam patrzeć jak się denerwuje, oraz uwielbiałam jego późniejsze "kary", które były zaskakująco przyjemne...

– Kocham Cię różyczko i nie chce Cię stracić – powiedział, łapiąc moją twarz w swojej ręce, a moje serce mocniej zabiło. – Pozwól, że zaniosę Cię teraz do naszej sypialni i sprawię, że uwierzysz w moją miłość, nawet nie mając tego cholernego pierścionka na palcu.


Przepraszam, że nie dałam rady wstawić w weekend rozdziału, chociaż obiecałam. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła kochana!

Zakazany Chłopak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz