— Liam skup się! — próbowała zachować powagę, lecz po chwili zaczęła się chichotać.
Przerobiła z nim prawie cały obecny materiał, który mieli, a Davids nie miał nie opanowane. Chłopak miał wszystkie potrzebne notatki, więc tyle dobrego. Zrobili sobie przymusową przerwę, bo Krukon zaczął się wygłupiać. Siedzieli już godzinę i zdecydowanie obojgu się odechciało siedzenia dalej w bibliotece.
— W końcu ogarnęliśmy całą Numerologię — dziewczyna westchnęła. — Będziesz mógł zabłysnąć przed profesor...
— To oznacza koniec naszych spotkań! Piękne trzy tygodnie tak szybko minęły.
— Nie narzekaj — ponownie zaśmiała się w jego obecności. Schowała podręcznik do torby. — Tobie ostatnio dużo czasu poświęciłam.
Wstała od stołu i ruszyła do wyjścia. Liam dogonił ją, po czym objął dziewczynę ramieniem. Pamela trochę się spięła, lecz nie zepchnęła jego ręki. Nagle prawie wpadła na kogoś. To byłoby już trzecie jej zderzenie z Nottem w tym roku. Ona patrzyła na niego, on na nią, a Davids...
— Teodor przesuń się, muszę damę odprowadzić.
Ślizgon nie odrywał wzroku od jasnowłosej, a Wildhood czuła się nieswojo. Niekomfortowe napięcie rosło.
— Mhm... — mruknął pod nosem ciemnowłosy, po czym wyminął spotkaną dwójkę.
Po wyjściu z biblioteki Puchonka odsunęła się od Krukona. Pożegnała się i przy pierwszym zakręcie zaczęła biec do dormitorium. Serce waliło jej niemiłosiernie. Chciała zrozumieć, co się dzieje. Ręce, zaciśnięte na torbie, drżały jej. Weszła na odpowiednie piętro i już po chwili była w Pokoju Wspólnym.
— Eee... Pamela? — Sierra była widocznie zmartwiona. — Wszystko w porządku?
— Zrobił ci coś? — na pytanie Michaela zaprzeczyła. — Cholera, Pam wysłów się.
— J-ja chyba...
Niespodziewanie rozległ się głośny śmiech Heleny. Cała trójka, a także pozostałe osoby, spojrzały na mulatkę. Przypominała w tamtej chwili wariatkę.
— Czy wy nie widzicie? — znalazła się obok czysto krwistej przyjaciółki. — Rumieni się, ale nie z powodu uczuć do jakiegoś tam Kruczka, a znanego nam Wężyka.
— Pamela? — Swan ponownie zwrócił jej uwagę na siebie. — Czy ty się...
— Chyba tak, — Jenkins uśmiechała się okropnie szeroko — zauroczyłam się...
Zabini siedział niecierpliwie przy barku, kiedy jego przyjaciele tańczyli na środku pokoju. Jedynie nigdzie nie widział Notta.
Ciemnoskóry zaczął w końcu do siebie wracać. Uczucie jakim „darzył" Puchonkę opuszczało go powoli. Nadal uważał ją za ładną dziewczynę, lecz tylko tyle. Dolał sobie whisky, kiedy akurat pojawiła się wcześniej wspomniana dziewczyna razem ze swoją grupką.
— Ona co tu robi? — warknęła Greengrass.
— Malfoy i Nott pozwolili jej przyjść — wypił do końca trunek. — Może być ciekawie.
— Mówisz o Brownie? — prychnęła, zastanawiając się, kiedy chłopak się przyzna do uczuć. — Helena na pewno pokaże pazurki.
— O czym wy znowu rozmawiacie?
Oboje spojrzeli na Draco i Teo. Chłopcy wyglądali bardzo schludnie, tak samo jak Blaise ubrali się w śnieżnobiałe koszule. Do nich dołączył wkurzony Logan.
— Co do kurwy robi tu Jenkins?!
— Uspokój się — Malfoy położył dłoń na ramieniu Ślizgona. — Zostały zaproszone. Są naszymi gośćmi.
— Um, hej?
Uczniowie Slytherinu spojrzeli na uśmiechniętą Pamelę. Włosy miała spięte w kucyk, podobnie jej dwie przyjaciółki, po prostu wyglądała ślicznie. Nott prawie zachłysnął się własną śliną, chociaż gorzej było z Brownem, który opluł się, widząc Helenę w krótkiej spódnicy.
— Hej! — Zabini podniósł się i rozłożył ręce w geście powitalnym. — Zapraszamy na parkiet! Swan... koleś musisz się rozerwać.
Poprawka: pijany Zabini.
Młody arystokrata pociągnął jego oraz Dawnson na parkiet. Tamci nie mogli odmówić, w końcu to jeden z organizatorów.
— Logan, czego się tak gapić? — Helena nie powstrzymała się od uwagi. — Mam jakąś plamę czy coś?
— Nie — burknął. Chwycił Puchonkę za rękę, na co bardzo się zdziwiła. — Idziesz się napić, bo będziesz nieznośna. Daphne, chcesz?
— Z wielką chęcią — poprawiła sukienkę i polazła za tamtą dwójką.
Tleniony Malfoy raz patrzył na Wildhood, a raz na swojego przyjaciela. Uznał to za odpowiedni moment i ich opuścił usprawiedliwiając się brakiem przekąsek. Zostali sami.
— Masz na coś ochotę?
— Whisky mi wystarczy.
Teo wziął nowe szklanki i jedną postawił przed blondynką. Sam już trochę wypił, dlatego strasznie się szczerzył.
— Niby lochy, ale przytulnie tu macie.
Zaśmiał się. Podobał jej się jej śmiech.
— Miło słyszeć to od ciebie.
W miłej atmosferze, rozmowie pełnej śmiechów i szklanek alkoholu. Pamela dawno tyle nie wypiła. W pewnym momencie rozejrzała się po pomieszczeniu. Helena tańczyła z Loganem, Michael rozmawiał z Astorią Greengrass, a Sierra nie mogła dostrzec.
— Myślałem na początku, że nie przyjdziesz — wyznał jej Nott. — Bardzo się cieszę na twój widok.
Pamela zaczerwieniła się jak dojrzały pomidor. Przy ognistej rozluźniła się przy nim, lecz nadal sytuacja wydawała się jej niekomfortowa.
— Miło jest porozmawiać z tobą nie tylko w bibliotece lub w kuchni — jeszcze bardziej się uśmiechnął. — Chodźmy tańczyć!
Chwyciła go za dłoń i ruszyła z nim na parkiet. Zarzuciła mu ręce na szyje, razem poruszali się w rytm muzyki. W tamtej chwili nie istniało dla nich nic, tylko oni wpatrzeni w siebie i stało się to, co było dużo prawdopodobne. Pamela przyciągnęła go do siebie za koszule i złączyła ich usta. Był to powolny, ale namiętny pocałunek. On dłońmi dotykał jej twarzy, tym jeszcze bardziej pogłębił pieszczotę. Stali tak niewiadomo ile. Wszyscy byli zajęci sobą, ale jednej osobie nie umknęli.
Tleniony blondyn upił kilka łyków, uśmiechając się chytrze do samego siebie.
Za to ze długo nie było dwa rozdzialiki ❤️
CZYTASZ
wartość // theodor nott (draco malfoy)
FanfictionSzósty rok Pameli w Hogwarcie miał być z założenia tym lepszym od pozostałych. Puchonka pragnęła chociaż trochę poczuć się wolna. W tym mieli pomóc jej przyjaciele oraz pewien uczeń w jej wieku z domu węża.