Dzień 23

340 29 25
                                    

Poniedziałek.

Weszłam do szkoły. Byłam zdeterminowana i smutna. Cały czas targały mną negatywne emocje. Bo jeśli to nie wyjdzie, co się wtedy stanie? Czy wtedy naprawdę nic nie będę mogła zrobić? Poczułam lekki uderzenie w plecy, spojrzałam na czarnowłosą.

- Jesteśmy z tobą- powiedziała i uśmiechnęła się. Nagle zadzwonił dzwonek, więc wszystkie trzy ruszyłyśmy do swoich klas. Weszłam i od razu zauważyłam Harukę, minęłam go i usiadłam na swoim miejscu. Zaczęła się lekcja, jak zwykle skupiona słuchałam wszystkich słów nauczyciela. Zapisywałam równania, pojęcia i inne takie. W czasie kiedy nauczyciel kolejny raz tłumaczył dla osób mniej ogarniętych, rysowałam na marginesie kwiatki, kotki i słoneczka. Nagle w moją stronę odwrócił się znienawidzony, od początku roku, chłopak.

- Jak się spodobało zdjęcie, Sayuri?- zapytał i uśmiechnął się wrednie. Totalnie nie przejęłam się jego obecnością i niewzruszona dalej rysowałam kota. Spojrzał na mnie zirytowany. - Rozumiem, olewasz mnie. Ciekawie czy też będziesz to robiła jak całkowicie zrujnuje ci życie.

- Nie odzywaj się do mnie. Nie mam jeszcze zamiaru z tobą gadać- mój głos był zimny, przerażająco zimny.

- Jeszcze... czyli, jednak masz ochotę- powiedział i zbliżył się lekko.

- Nie. To nie jest ochota, a przymus- odparłam i wróciłam do olewania Haruki. Próbował jeszcze coś powiedzieć, jednak nie słuchałam go. Wróciłam do notowania słów nauczyciela, który wrócił do tłumaczenia dalszej części tematu. Lekcje zawsze były przyjemną odskocznią i mimo że każdy gadał i nie słuchał, były najcichszymi momentami w szkole.

- Dobrze, do końca lekcji została minuta. Pracą domową na jutro jest cała strona 243- powiedział nauczyciel i pozwolił nam się spakować, mimo że dziewięćdziesiąt procent klasy już wykonała tą czynność. Schowałam wszystkie rzeczy i chwilę po dzwonku wyszłam z klasy. Skierowałam się do kolejnego w miarę cichego i spokojnego miejsca w tej szkole. Damskiej toalety. Jak się spodziewałam w pomieszczeniu nie było nikogo. Załatwiłam swoją potrzebę i umyłam ręce. Posiedziałam chwilę na parapecie, rozmyślając o wszystkim. O Nishinoyi, naszej kłótni, Haruce i wszystkim innym. Kiedy zadzwonił dzwonek szybko wróciłam do klasy.

Usiadłam i wypakowałam wszystkie potrzebne rzeczy. Chciałam wyjąc brudnopis z szpary pod ławką. Kiedy natrafiłam na karteczkę. Rozwinęłam ją i przeczytałam.

,, Przyjdź na długiej przerwie na dach.
Sama..."

Rozejrzałam się po klasie, jednak nikt na mnie nie patrzył. Zgniotłam karteczkę i wsadziłam ją do kieszeni. Może być ciekawie.

****

Kolejna lekcja za mną, poszłam do klasy mojej siostry. Usiadłam na krześle z sąsiedniej ławki.

- Na następnej podchodzimy?- zapytała zamykając książkę i chowając ją do torby.

- Na następnej muszę coś załatwić- powiedziałam. Kiwnęła tylko głową i zaczęłyśmy gadać na najróżniejsze tematy. Te ważne, mniej ważne i najmniejsze błahostki. Co chwila dziewczyna się śmiała. Ja mimo wszystko nie miałam humoru i mimo, że dziewczyna starała się mnie rozweselić nie pomagało.

- Sayuri, nie przejmuj się tym- powiedziała i oparła brodę na dłoni.

- To nie takie proste. Boję się, że to nie wypali. Że nic to nie da. Że się nie pogodzimy. Po prostu się boję.

❞𝐝𝐳𝐢𝐞𝐥𝐢 𝐧𝐚𝐬 𝐜𝐨𝐬 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐞𝐣 𝐧𝐢𝐳 𝐤𝐢𝐥𝐨𝐦𝐞𝐭𝐫𝐲❞ nishinoya yūOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz