Każdego wieczoru siadała w kącie kawiarenki pod oknem, zamawiała herbatę jaśminową i spoglądała przez szybę na zachód słońca. Było tu względnie cicho, starą drogą rzadko ktoś przejeżdżał. To miejsce przypominało jej o szczęśliwych chwilach, jakie spędzała ze swoimi przyjaciółmi przy akompaniamencie gorącej, aromatycznej, najlepszej w mieście herbaty. To właśnie przy tym stoliku odbywały się żywiołowe dyskusje na każdy temat.
Wspominanie zawsze przyprawiało ją o nostalgię, ale ciągle do niej wracała w swoim szybko toczącym się życiu. Mimo, że pragnęła szczęścia, nie czuła, że będzie jej ono pisane. Odkąd jej przyjaciele wyjechali na studia, a oni utracili ze sobą kontakt, zamknęła się w sobie.
Pewnego razu gdy wchodziła do kawiarenki, kelnerka posłała jej dziwne spojrzenie. Podążając za nią wzrokiem, zaskoczona otworzyła usta, dostrzegając rude włosy przy jej stałym siedzeniu. Po chwili już opierała się dłonią o blat stolika, chcąc zatrzymać wspomnienia przy sobie i próbowała powstrzymać cisnące się na usta obelgi.
Zaskoczony chłopak podniósł wzrok znad laptopa i odstawił kubek kawy.
- Przepraszam bardzo, ale to mój stolik - syknęła przez zaciśnięte zęby. - Dlaczego siada pan akurat tutaj, gdy jest tyle wolnych, dogodniejszych miejsc? - Dodała z wymuszonym uśmiechem, kiedy nie odpowiedział.
Zmierzyła go wzrokiem, kipiąc ze złości, gdy wrócił do pracy na laptopie. Oczekując odzewu, nerwowo stukała palcami o stolik.
- Nie bądź dziecinna, to nie jest twoja własność - uśmiechnął się pod nosem nadal na nią nie patrząc. - Poza tym stąd jest całkiem ładny widok, nie uważasz? Nie zamierzam zmieniać miejsca.
Usiadła więc naprzeciwko, z impetem i groźnym wyrazem twarzy lądując na miękkiej poduszce. Przez resztę czasu próbowała udawać, że go tam nie było. Jego słowa zbywała milczeniem, wciąż wpatrując się w wyświetlacz telefonu z grobową miną.
Przychodził kilka razy w tygodniu o tej porze i zajmował to samo miejsce, działając jej na nerwy. Wymieniali się uwagami na temat zmiany stolika i przeprowadzali dyplomatyczne kłótnie, po czym zajmowali się własnymi sprawami w ekranach urządzeń, ukradkiem zerkając na przeciwnika. Czasem wspominał coś o pracy, albo o swoim życiu, udawała wtedy, że nie słucha, wkładając słuchawki. W rzeczywistości nie umykało jej żadne słowo.
***
Dziwiła się, że jeszcze go nie było, ponieważ zawsze o tej porze stawiał już kubek z ciemnym, parującym napojem na stoliku, uśmiechając się perfidnie. Wzdychała z politowaniem, pokazując swoją zniechęconą minę. Wtedy, niezależnie od sytuacji za oknem, mówił: ,,Jaka piękna dziś pogoda!", a ona kopała go pod stołem.
Tego dnia jednak co chwilę niespokojnie wyglądała przez szybę. Strugi deszczu spływały po chłodnym szkle, a krajobraz za oknem był bardzo nieprzyjemny. I smutny. Wkrótce zasnęła.
Zerwała się, słysząc huk. Spojrzała przez okno przelotnie i oślepiona przez światła reflektorów, wybiegła na zewnątrz, szybko narzucając kurtkę. Maska starej furgonetki była wygięta, szyba popękana, a przerażony kierowca dzwonił po pomoc. Ale to nie dlatego jej świat nagle spowolnił.
Na chodniku leżał właściciel rudych włosów - ten sam dowcipny człowiek, który znosił jej nieprzyjemne spojrzenia. Z szybko bijącym sercem rzuciła się ku niemu, nie wiedząc, jak może mu pomóc. Trzęsącymi się rękoma odgarnęła włosy z jego twarzy i poklepała lekko po policzku. Oczy miał zamknięte, klatka piersiowa lekko unosiła się, ale panika wzbierała w niej do tego stopnia, że zaczęła krzyczeć, błagając, żeby się obudził. Łzy spływały po jej policzkach, mieszając się z deszczem. Łkając przytuliła się do niego. Ból i strach przeszywały jej serce. W tamtej chwili zdała sobie sprawę, jak ważny stał się dla niej człowiek, którego imienia nawet nie znała. Nagle pojawił się w jej życiu, nadając mu kolorów, a ona nie ofiarowała nic w zamian.
- Żyj, przyjacielu! - Krzyknęła, gdy ratownik medyczny odciągał ją od niego.
***
Po tym wydarzeniu żyła pełna niepokoju i jeszcze więcej czasu spędzała w kawiarence, próbując nowych smaków herbaty. Za każdym razem nerwowo spoglądała przez okno. Na wspomnienie feralnego dnia przechodziły ją dreszcze, a ręce drżały. Oczekiwała, pełna napięcia.
Jakiś czas później znowu siedziała w kawiarni. Zmęczonym wzrokiem sięgała za okno, nieświadomie do miejsca wypadku.
- Czy mógłbym się dosiąść... - Rozbawiony głos przywołał ją do rzeczywistości. - ...przyjaciółko?
CZYTASZ
Przyjaciele
Short StoryCzy nostalgia do czegoś prowadzi? Główną bohaterkę na pewno do kawiarenki... (ta nowela to licealne wspomnienie - kiedyś już publikowane tu; usunięte. niech zostanie;))