𝟏𝟏. 𝔀𝓱𝓮𝓷 𝓽𝓱𝓮 𝓷𝓸𝓼𝓮 𝓫𝓵𝓮𝓮𝓭𝓼

146 20 2
                                    

Koniec końców nie wymyśleliśmy nic, kompletnie żadna myśl nie wpadła nam do głowy i mogłem jedynie winić za to alkohol. Chociaż czy serio to robiłem? Nigdy. Może to naprawdę zabrzmi jak słowa reinkarnacji alkoholika z marzeniem aby jedynie pić ten cudowny trunek ale...mimo tego, że wciąż jestem jedynie głupim gówniarzem to...cóż, alkohol mi w jakiś sposób pomaga. No dobrze, tym razem Nick złamał rękę, wcześniej pocałował mnie chłopak ale czy to takie złe? Zawsze zostaną jakieś dobre wspomnienia, które nigdy nie powstałyby gdyby życia nie zafarbowały nam procenty. 

Kogo ja próbuje oszukać, do cholery zielonej, różowej czy jakiejkolwiek. Nick ma złamaną rękę a ja czysty mętlik w głowie od tego pocałunku!

ALKOHOL TO JEDYNIE ZŁO W PŁYNNEJ POSTACI.

- Jak urośniesz to będziesz ułożony, prawda? - zapytałem rudego kotka. Wygrzewał się na puchatym kocu mojej mamy i roznosił tą swoją słodycz po moich receptorach mózgowych - Mam ochotę Ci zmiażdżyć głowę, taki słodki jesteś.

Kot jakby usłyszał moje słowa i w pełni je zrozumiał, ponieważ coś w jego oczach rzucało mi nieme wyzwanie. Coś w stylu "spróbuj i zobacz co się później stanie". Zrezygnowałem więc z nieodpartej potrzeby i jedynie oparłem się na kanapie. Jasne, zwierzę nie mogło jakkolwiek mi odpowiedzieć. Sam sobie nie mogłem odpowiedzieć na najważniejsze pytania i zdawało się to o wiele bardziej nienormalne niż gdyby ten mały imperator zaczął mi odpowiadać.

W każdym razie, nie byłem gejem i będę się tego trzymał jak fanatycy religii.

Powinienem chyba poczuć ulgę. Powinienem? Bo czułem tylko dziwny ścisk na sercu. Udajmy, że to zawał. 

Odwróciłem głowę w bok, kiedy moje uszy zarejestrowały melodyjkę zwiastującą nadchodzące połączenie. Spojrzałem krótko na ekran i nie traciłem więcej czasu widząc kto do mnie dzwonił.

- I jak? Masz szlaban? Zamknęła Cię w więzieniu? Szpitalu psychiatrycznym? - zacząłem nawet nie pozwalając chłopakowi na przywitanie się. Nick wyszedł ode mnie jakąś godzinę temu i od tego czasu po prostu siedziałem bezczynnie czekając na jakąkolwiek informacje na temat tego jak poszło mu z jego mamą - Nick?

- Wybacz, myślałem, że jeszcze myślisz nad kontynuacją - zaśmiał się. Wolałem nie uznawać jego humoru za dobry znak. Nick śmiałby się nawet jakby celowali do niego z broni. On nie ma zbyt wiele zdrowych zmysłów - Nic nie poszło zgodnie z planem, bo moja siostra widziała story Raven i...najwyraźniej zapomniała ile mam lat - jego głos zdawał się mieć większy nacisk na te słowa - Ponieważ wsypała mnie jeszcze zanim wszedłem do domu. 

No świetnie, po prostu zajebiście!

- Dlaczego ona tak właściwie jest w mieście!? Nie ma super ważnych rzeczy na studiach!? - zirytowałem się. To nawet nie tak, że nie lubiłem jego siostry, po prostu...miała większą bekę z życia niż Nick i w takich momentach naprawdę się to nie przydawało -  Pomyśleć, że chce zostać prawnikiem. Przecież rozprawy w sądzie to będzie cyrk! Będą je puszczać w telewizji zamiast komedii i skończy się to tak, że każdy jej klient skończy gorzej niż gdyby popełnił jakieś największe przewinienie czy coś tam...A DO TEGO..

- Cody, jesteś na głośnomówiącym - przerwał mi szybko. Zamilknąłem przymykając na chwilę oczy. Nie mówiłby mi tego gdyby był sam.

- Hejka Cody - usłyszałem rozbawiony i trochę zniekształcony, przez odległość, głos - Prawie zapomniałam o Twoim uroku osobistym.

Wywróciłem oczami, żałując jedynie, że nie może tego zobaczyć.

- Może to temu, że nigdy go nie miałem? - prychnąłem - Wracaj na pastwiska odstraszać kruki, Phoebe.

ᴛᴀᴋᴇ ᴄᴀʀᴇ | ʙᴏʏxʙᴏʏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz