𝐿𝑒𝓈𝓈𝑜𝓃𝓈 𝒶𝒻𝓉𝑒𝓇 𝓁𝑒𝓈𝓈𝑜𝓃𝓈

61 5 1
                                    

<< Pink >>

    No błagam, ile można się spóźniać.

    Przysięgam, jeśli Sehun nie byłby nauczycielem, zrobiłabym mu dużą krzywdę.

    Najpierw każe mi przyjść na zajęcia po zajęciach, a potem sam spóźnia się piętnaście minut.

    Albo nawet dłużej.

    Moja przyjaciółka już dawno poszła do domu i nie ma nawet do kogo gęby otworzyć.

    Siadam zrezygnowana na podłodze, głośno wzdychając. Nie wiem, ile tam siedziałam, ale przerwało mi to przyjście pod klasę Sehun'a. Mężczyzna stanął nade mną, uśmiechając się znacząco.

- Długo czekałaś? - pyta, a ja wstaję.

- Wystarczająco - prycham, patrząc na niego.

    On nie odpowiada.

- Chodź za mną - macha na mnie ręką, pokazując mi tym, że mam w końcu ruszyć się z miejsca.

    Niepewnie idę za nim, posłuszna i grzeczna.

    Nawet się nie odzywam.

    Jedynie w milczeniu obserwuję jego szerokie plecy, ukryte pod materiałem śnieżno-białej koszuli, zastanawiając się, o co mu chodzi i dokąd mnie prowadzi.

    W końcu, zatrzymaliśmy się przed salą informatyczną. Sehun otworzył drzwi, wpuszczając mnie do środka. Cały ten czas czułam jego przenikliwy wzrok, który uporczywie wypalał dziurę w moich plecach.

- Odłóż plecak i chodź - mruknął do mnie.

    Uniosłam brew.

    Niepewnie pokiwałam głową, odkładając torbę na krzesło.

    Odwróciłam się w stronę mężczyzny. Stał przy swoim biurku, robiąc coś w telefonie. Po chwili jego dłoń powędrowała ku koszuli. Chwycił między palce pierwszy guzik, tuż przy szyi, odpinając go. Westchnął, przeczesując włosy palcami.

    Wciągnęłam gwałtownie powietrze.

    Nie mogłam oderwać od niego wzroku.

    Cholera.

- Długo się jeszcze będziesz tak we mnie wgapiać? - warknął w moją stronę - Jeśli tak bardzo ci się podobam, to weź zrób sobie zdjęcie, będziesz miała na dłużej - 

    Uśmiechnęłam się złośliwie w jego stronę.

    Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon, włączając aparat.

    Zrobiłam mu zdjęcie, obserwując jego zszokowaną minę.

- Nie mówiłem tego poważnie - parsknął, uśmiechając się.

- A ja tak - 

- Dobra, nieważne - zawstydziłam go - Chodź - machnął na mnie ręka.

    Ruszyłam za nim.

    Szliśmy długim korytarzem, podążałam za Sehun'em, ciągle widząc przed sobą tylko jego plecy.

- Dokąd ty mnie prowadzisz? - mój głos nie brzmiał zbyt miło, rosła moja irytacja.

- Dowiesz się za chwilę, złotko - prychnęłam na jego odpowiedź.

    W końcu dotarliśmy do miejsca, do którego mężczyzna cały czas mnie prowadził.

    Była to sala numer czternaście, pomieszczenie, gdzie odbywały się zajęcia plastyczne.

    Niezbyt lubiłam to miejsce. Panował tu wieczny bałagan i chaos.

    Sehun otworzył drzwi, wchodząc do środka. Zdezorientowana podążyłam za nim.

    Nie pomyliłam się - panował tutaj bałagan, widać było, że jakaś klasa miała lekcję i niezbyt chciało jej się sprzątać.

     Stanęłam przy drzwiach, niezbyt wiedząc co mam zrobić. Po chwili, Sehun, zaczął się rozglądać, chodził po sali i zawzięcie czegoś szukał.

    W końcu, znalazł.

    Odwrócił się w moim kierunku, a w dłoniach trzymał miotłę. Uśmiechnął się do mnie złośliwie, podając mi ową rzecz.

    Przyjęłam ją, unosząc brew.

- Co ja mam z tym niby zrobić? - 

- Chyba nie muszę tłumaczyć ci, do czego służy miotła - parsknął.

    Natychmiast puściłam ją, przedmiot z głośnym trzaskiem upadł na brudną podłogę.

- Chyba oszalałeś - syknęłam w jego stronę - Nie będę tu sprzątać - 

- To nie jest prośba - odparł znudzony - Tylko rozkaz - 

    Przeszłam obok niego, stając przy biurku.

    Założyłam ręce na piersi.

- Nie ma mowy. Nie jestem żadną siłą roboczą - prychnęłam - Coś ci chyba nie styka, jeśli myślisz, że to zrobię - 

    Widziałam rosnący w jego oczach gniew.

    Nie spodziewałam się tego.

    Myślał, że mu się nie postawię.

    Że się go boję.

    Spodziewałam się wszystkiego, serio, ale na pewno nie tego.

    Po kilku chwilach poczułam silne dłonie bruneta na moich biodrach, sadzające mnie na biurku.

    Zbliżył swoją twarz do mojej, dysząc mi w usta.

- Wyszczekana się zrobiłaś - 

- Żałosny ten tekst - 

- Tak jak ty - 

- Podoba ci się to - 

    Uśmiechnął się.

    Miałam rację.

    Nie wiedział, co odpowiedzieć.

    Oplotłam dłońmi jego kark, uśmiechając się prowokująco.

    Zacisnął dłonie na moim ciele.

    Widziałam ogień w jego oczach.

    Chciał mnie.

- Zrób to w końcu - wyszeptałam.

    Nie musiałam długo czekać.

    Poczułam jego lekko chłodne usta na swoich. Oddałam pocałunek, mrucząc cicho zadowolona. Z każdą sekundą nasz pocałunek stawał się coraz bardziej ostry i żarliwy.

- Sehun, do cholery... hoho, widzę, że bawisz się lepiej niż ja - drzwi z hukiem otworzyły się, a w progu stanął Chanyeol.

    Oderwaliśmy się od siebie, patrząc na niego.

- Weź, wyjdź - mruknął, lekko zażenowany Sehun.

- No już, już. Później ci powiem - uśmiechnął się znacząco, zamykając za sobą drzwi.

    Spojrzeliśmy na siebie z uśmiechami, ponownie łącząc nasze usta w pocałunku.

    Sehun zgarnął z biurka wszystkie zbędne rzeczy, zrzucając je na podłogę. Położył mnie delikatnie na meblu, zaczynając całować moją szyję.

    Zostawiał jedną malinkę, po drugiej.

    Podobało mi się, i to cholernie.

    Te korepetycje to najlepsza decyzja w moim życiu.

【Exodus】Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz