Rozdział 63

224 12 13
                                    

- Marzena...

- Łucja, daj spokój. - Uśmiechnęła się.

- Na pewno to nie będzie dla was kłopot?

- Jasne, że nie. - Powtórzyła, spoglądając na obejmującego ją mężczyznę, który w ramach potwierdzenia skinął głową. - W takim stanie i tak długo bym nie zabawiła poza domem...

- Dalej cię trzyma?

- Mhm. - Przytaknęła. - Ale na szczęście mam profesjonalną opiekę...

- 24 hours per day. - Wtrącił tamten i złożył kilka krótkich pocałunków na wargach kobiety, masując jej delikatnie zaokrąglony brzuch.

- Nie wątpię. -Prychnęłam śmiechem i kręcąc głową, złapałam za klamkę od drzwi. - Dobra, w takim razie ja już będę się zbierać. Nie przeszkadzajcie sobie. Podrzucę wam Lilę jutro wieczorem, osiemnasta będzie w porządku?

- Pewnie. - Oznajmiła. - Bruno, kochanie, zostawisz nas na chwilę same?

- Jeśli muszę. - Odpowiedział łamaną polszczyzną. - Bye, Lucy.

- No, trzymaj się. - Cmoknęłam go w policzek i patrząc jak oddala się w kierunku pokoju Marcela, przeniosłam wzrok na Marzenę. - Coś nie tak z tą osiemnastą?

- Nie o to chodzi. - Uśmiechnęła się. - Powiedziałaś Kornelowi?

- No... jeszcze nie...

- Łucja!

- Oj no Marzena... - Westchnęłam. - Przecież wiesz jaka jest między nami sytuacja... Jadę tam z nim chyba tylko dlatego, bo wszystko jest już poopłacane. Szczerze, nie mam nawet najmniejszej ochoty.

- Daj spokój. - Wywróciła oczami.

- No, no. Ale tego, że nie powiedziałaś mi o tym pierścionku, to ci nie wybaczę!

- No bo to miała być niespodzianka! - Zaśmiała się. - Powiedz mu, przecież wiesz ile czekał na to dziecko. Na pewno się ucieszy.

- Czy ja wiem... - Spuściłam wzrok na podłogę, głęboko wzdychając.

- A ty co?

- A ja co?

- Nie cieszysz się?

- Cieszę się, tylko...

- Jestem pewna, że Kornel będzie świetnym ojcem. - Położyła ręce na moich ramionach i kontynuowała. - A ty musisz w końcu spróbować zapomnieć mu tą wpadkę. To co, kopniak na szczęście? Bawcie się dobrze. Napiszesz mi jak poszło?

- Mhm... Chodź tutaj. - Przytuliłam ją do siebie i cmoknęłam w policzek.

- A za dziewięć miesięcy podwójne baby shower?

- Wariatka.

Następny dzień miał być dniem naszego wyjazdu. Nie chciałam nigdzie wyjeżdżać, szczególnie teraz i w takiej sytuacji. No ale cóż, słowo się rzekło.
Cała podróż minęła nam w milczeniu. Kornel pytał, ja zbywająco odpowiadałam. Aż w końcu dał sobie spokój.

Było kilka minut po północy.
Leżałam w hotelowym łóżku, nasłuchując cichego dźwięku wody dochodzącej z łazienki. Naciągnęłam na siebie pościel i zamknęłam oczy, choć wcale nie miałam ochoty na sen. Noc była właśnie tą porą, która skłaniała mnie do refleksji. Właśnie tą, kiedy czułam się najbardziej samotna.

- I jak, podoba ci się? - Usłyszałam za sobą. - Całkiem ładna okolica, hm?

- Ponoć mają tutaj bardzo dobre jedzenie. - Dodał w obliczu mojego milczenia. - Kompleks basenów, spa. Zresztą, wypróbujemy to wszystko jutro, prawda?

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz