𝟏𝟐. 𝓽𝓱𝓮 𝓫𝓪𝓼𝓮𝓶𝓮𝓷𝓽 𝓼𝓽𝓻𝓲𝓴𝓮𝓼 𝓫𝓪𝓬𝓴

158 18 7
                                    

Wgapiałem się w niebieskie oczy jakby miały odpowiedzi, których tak rozpaczliwie szukałem. Nie znalazłem w nich absolutnie niczego, nawet mózgu kryjącego się za nimi. Jedynie swoje własne odbicie, gdy jego źrenice zaczynały się rozszerzać. Ogarnąłem co się dzieje zbyt późno i kot już uwiesił się na moich włosach uprzednio wykonując naprawdę imponujący skok. Bawił się moimi blond kosmykami, gryząc i drapiąc ile wlezie. Zamknąłem jedno oko bojąc się, że mi je wydrapie. Oszalał a ja mogłem tylko leżeć na podłodze i mu na to pozwalać.

- Muszę Ci kupić coś do jedzenia - wymruczałem przypominając sobie istotne kwestie - I kuwetę i..

Zamilkłem. Do mojej głowy weszły wspomnienia, które wywołały smutny uśmiech na mojej twarzy. Zdjąłem kota z włosów, chociaż nie było to tak proste jak miałem nadzieję, zaplątał się, specjalnie bądź nie, trochę zajęło zanim znalazł się w moich rękach. Spojrzałem na niego czując jakiś wewnętrzny spokój, mimo tego, że cokolwiek co sobą reprezentował było całkowicie oddalone od definicji spokoju.

Poszliśmy w stronę kuchni, gdzie znajdowały się drzwi do piwnicy. Postawiłem małego kota na podłodze a ten od razu znalazł sobie inną rzecz do zabawy. Nie byłem w jego oczach wyjątkowy, najwyraźniej taka już rola kotów w życiu, nigdy nie pozwolą Ci mieć zawyżonego ego.

Otworzyłem drzwi do niegdyś najstraszniejszego miejsca na tej planecie. Jako dziecko nigdy nie zapuszczałem się blisko piwnicy a co dopiero z własnej woli do niej wchodzić. Mama wiele razy próbowała mnie do niej przekonać, w pewnym momencie nawet kazała ojcu wyremontować ją tak aby przypominała galaktykę. Wszędzie świeciły się fluorescencyjne gwiazdy, planety. Miałem tam nawet własny statek kosmiczny, który zbudowaliśmy razem z drewna i kartonów. Mimo tego wciąż bałem się wchodzić tam sam. Pewnego dnia, gdy dowiedziałem się, że wyimaginowane potwory z piwnicy wcale nie są najgorszym co istnieje na świecie, piwnica nagle przestała być taka straszna.

Zaświeciłem światło. Żarówki wydały cichy dźwięk brzęczenia i po chwili schody zostały oświetlone. Zamknąłem za sobą drzwi aby przypadkiem nie wypuścić kota, nie chciałbym go tu szukać, biorąc pod uwagę, że to pomieszczenie jest zbiorem wszystkiego o czym człowiek chciałby zapomnieć. Poza tym prawdopodobnie sturla się ze schodów.

Pomieszczenie nie było zbyt duże, ciemna farba na ścianach, która emitowała kosmos, mimo tego, że w wielu miejscach zdążyła się zedrzeć, wciąż sprawiała, że wizualnie to miejsce było zdecydowanie mniejsze niż w rzeczywistości. Statek kosmiczny, w dziwnie dobrym stanie, wciąż stał na środku gotowy w każdej chwili na misje ratowania ludzi przed Imperium. Uśmiechnąłem się na ten widok, czując uczucie piekącej nostalgii.

Znalezienie tu czegokolwiek powinno graniczyć z cudem, biorąc pod uwagę, że piwnice zazwyczaj są zagracone. O dziwo nasza zawsze miała swój własny system. Po lewej stronie, przy schodach, stała szafa praktycznie sięgająca do sufitu. Drzwi zostały wymontowane aby każdy kto tu zejdzie mógł zobaczyć kolekcję domowych dżemów mojej mamy. Było naprawdę dużo smaków owoców, które co roku rosły u nas w ogrodzie. Po drugiej stronie stały worki a na nich opisy rzeczy, które się w nich znajdowały. Zupełnie na przeciwko stała dość wysoka rzecz, bez opisu ani jakikolwiek znaków na to czym może być. Podszedłem bliżej, pamiętając dokładnie noc w której zanosiliśmy to do piwnicy. Przetarłem kurz z worka a gdzieś z jego boku ujrzałem mały napis "Lucy". Dotknąłem go, przypominając sobie jak wiele chwil spędziła na tym drapaku. Miałem nadzieję, że temu małemu śmierdzielowi tak samo się spodoba.

Wyciągnięcie go było czystym szaleństwem dla moich nieistniejących mięśni. Musiałem sobie przypominać, że jestem mężczyzną w nadziei, że testosteron w jakiś sposób się uaktywni. Nic bardziej mylnego, po trzecim schodzie dźwigania drapaka zacząłem wątpić w istnienie męskiej wróżki, która magicznie dałaby mi mięśnie.

ᴛᴀᴋᴇ ᴄᴀʀᴇ | ʙᴏʏxʙᴏʏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz