Anne wróciła do domu i powiedziała Will'owi, że wszystko dobrze i, że nic złego nie robił. Skłamała, że ją przeprosił i również nie wspomniała o rozmowie która toczyli pod koniec. Poszła się odświeżyć i przebrać w koszulę nocną. Wchodząc do pokoju widziała, że jej mąż już spał, więc po cichu podeszła i pocałowała go w czoło. Obeszła łóżko i powoli położyła się po drugiej stronie. Leżała tak przez pewien czas gapiąc się w sufit. Rozmyślała nad tym co dzieje się ostatnio w jej życiu. Nagle do głowy wróciły jej wspomnienia z wojny. Była naprawdę nieliczną z kobiet, która uczestniczyła w tym strasznym wydarzeniu. Była sanitariuszką i uratowała życie wielu żołnierzom. Nie znała jeszcze Will'a. Podczas wojny, w ich obozie, Anne pod namiotem wraz z innymi sanitariuszkami opatrywała rany chorych. Pewnego dnia gdy przyszła zająć się pacjentami, została przydzielona do jednego mężczyzny. Powiedzieli jej, że jest kopaczem tuneli i że podczas próby podkopania się pod obóz wroga przeciął się o ogromnie nożem, który wypadł jednemu z jego towarzyszy. Anne dobrze się nim zaopiekowała, zdezynfekowała ranę i owinęła bandażem. Gdy zasnął siedziała przy nim, by w razie czego być do pomocy. Przyglądała mu się myśląc że skądś go zna. Ta fryzura, kości policzkowe. To był młody Tommy. Jego twarz była jeszcze tak młoda, taka spokojna i niezniszona przez bolesne i przerażajace momenty, których potem doświadczy na wojnie.
Tommy przed wojna był naprawdę innym człowiekiem, często się uśmiechał, żartował. Wojna go zmieniła, jednak gdyby się tak zastanowić, to chyba nie można go winić? Kto wie jacy my byśmy się stali po tak okrutnych doświadczeniach.
Promienie słoneczne wkradały się do pokoju, powoli zmierzając na łóżko. Po czasie okryły one twarz Thomasa, który przez nie zaczął się przebudzać. Otworzył, ale i od razu zmrużył oczy, które nie potrafiły wytrzymać spoglądając na słońce. Przetarł dłonią twarz i podniósł się z pozycji leżącej. Od razu wstał nie siadając jeszcze wcześniej na łóżku by spokojnie doprowadzić swój wzrok do porzadku. Podszedł pod krzesło na którym wisiała jego koszula zarzucił ją na siebie i zapiął do połowy guziki, potem wziął spodnie i podciągnął szybkim ruchem. Niestarannym ruchem włożył koszule do spodni i założył na ramiona szelki. Ruszył do łazienki gdzie jedynie przemył twarz. W lustrze zobaczył że ma lekko rozczochrane włosy więc wilgotna ręką ułożył je, by wyglądały w miarę przyzwoicie. Udał się do jadalni gdzie na stole czekało już śniadanie, które przygotowała służba. Usiadł i mało co zjadł, a to wszystko zaakcentował oczywiście papierosem. Oparł się, przechylił głowę w tył i spokojnie wydmuchał dym z ust. Rozmyślał nad wieloma sprawami, ale teraz najbardziej o przygotowaniach do ataku na pociąg. Jeśli chodzi o mydła one wybuchają, ale trzeba nieźle nimi uderzyć, wiec nie powinien się bać tego, że jego ludzie przez przypadek coś wysadzą. Plus mydła są teraz bardzo dobrze chronione i bardzo dobrze zabezpieczone.
- Tommy!
Tommy zerwał się słysząc jak ktoś wykrzyczał jego imię najgłośniej jak tylko płuca mu pozwoliły. Nie był to jednak krzyk ze złości , bardziej z przerażenia.
- Co jest Arthur'rze? - zapytał lekko zaniepokojony.
- Ktoś w nocy wkradł się do naszej zbrojowni i zabrał mnóstwo amunicji oraz trzy karabiny - Arthur mówił ciężko i szybko oddychając, ponieważ starał się przybyć jak najszybciej, więc próbował teraz złapać wdech.
Zbrojownia- tam Peaky' trzymali bronie i amunicję, oraz wiele różnych przedmiotów, które przydawały się im w "interesach".
- Co kurwa?! - Tommy natychmiastowo wstał krzyczac te słowa jednocześnie walnąc pięścią w stół co spowodowało przewrócenie się kieliszka i wylanie wina na stół.
- Kurwa - powiedział cicho.
- Elizabeth! - zawołał Tommy swoją pokojówkę, 50 letnią brunetkę, którą Tommy lubił, co było rzadkością.
- Tak panie Shelby? - stanęła w progu drzwi prowadzących do jadalni.
- Weź...- westchnal - niechcący wylałem wino, czy mogłabyś posprzątać? - Tommy opanował ton, ponieważ był bardzo wkurzony przez ten incydent z amunicją, ale nie chciał wyżywać się na kobiecie.
- Oczywiście - Elizabeth wyszła, by zaraz wrócić z szmatką, którą wytarła rozlane napój. Popatrzyła na swego pracodawcę, ukłoniła się i wróciła do reszty swoich obowiązków. Teraz gdy Tommy kończył śniadanie, jechał na różne spotkania, czy też akcje, ona mogła w spokoju posprzątać w jego pokoju.
- Dobra więc mówisz, że ktoś ukradł tą amunicję...Były ślady włamania? - westchnął Tommy siadając z powrotem na miejscu.
- Nie. Ani śladu. - Arthur podszedł i usiadł przy stole z bratem.
- Jak to nie? - zdziwił się Tom.
- Po prostu. Jedynie gdy Charlie był tam rano wydawało mu się że jest mniej skrzynek. Gdy zaczął liczyć zorientował się że amunicji jest o wiele mniej. Potem znalazł też puste miejsca po karabinach.
- Kurwa mać - Tommy z rana już musiał usłyszeć złą nowinę, a myślał, że może choć ten dzień będzie w miarę normalny. Okej u Shelby'ch taki dzień to standard, ale chodziło mu o taki dzień normalnych ludzi, nie Shelby'ch.
- Więc albo ktoś nas zdradził, albo zdrajca jest wśród nas - powiedział Arthur podejrzliwym głosem nachylając się do Tommy'ego.
- Nie ważne kim jest, trzeba go kurwa znaleźć - Tommy w tamtym momencie chciał znaleźć i zabić od razu tą osobę. Może i to tylko amunicja i karabiny, ale sam fakt, że jest wśród nich zdrajca jemu gotuje się krew ze złości.
Po śniadaniu Tom razem z Arthurem ruszyli do domu w Birmingham gdzie ustawiały zakłady konne. O tej porze powinno być tam trochę osób, zwłaszcza, że zbliżają się wyścigi.
- Polly, John narada - Tommy wszedł do budynku szybkim krokiem i udał się do kuchni, która znajdowała się za dużymi zielonymi drzwiami. One oddzielały dom od zakładów bukmacherskich.
Był to dom w którym Shelby się wychowali i mieszkali do niedawna, teraz mieszka tam ciotka Polly z najmłodszym z braci Finnem, a starsi bracia posiadają już własne rezydencje.Polly i 3 Shelby'ch usiadło przy stole w kuchni. Wszyscy spojrzeli na Tommy'ego wyczekując wyjaśnień tak nagłego zwołania rodzinnej narady. Zastanawiacie się pewnie dlaczego nie ma Finna?
- otoż dlatego, że chce przeprosić ZA TAK OGROMNIE DŁUGA PRZERWĘ(oraz krótki rozdział)
Przepraszam, ale po czasie wypadło mi z głowy pisanie, potem nie miałam weny, aż w końcu zapomniałam swój plan na dalsza część fabuły. Jeśli ktoś jeszcze pamięta o tym opowiadaniu i chętnie przeczyta jego dalszy ciag obiecuję sie poprawić i kontynuować opowieść. Jednak prosze o cierpliwość i wyrozumiałość. Buziakii;3
CZYTASZ
mr. Shelby
Fanfiction- Anne każdy gra. Życie to jedna wielka sztuka, którą wystawia każdy indywidualnie. Jednemu się spodoba, stąd mamy przyjaciół. Innym zaś nie i tak właśnie poznajemy wrogów - odparł - choć w życiu mamy trochę łatwiej, ponieważ możemy trochę pozmienia...