Blond włosa kobieta trzymała wyciągnięta przed siebie rękę, widziała zagubienie i niepewność na twarzy chłopaka syna. W końcu, jednak ten się przełamał i delikatnie chwycił ją za dłoń, uniósł do ust i ucałował. — Bardzo mi miło wreszcie panią poznać. — Powiedział spuszczając pokornie wzrok. A przynajmniej tak mogła pomyśleć kobieta, jednakże prawda była zupełnie inna. Winchester nie pierwszy raz stał z nią twarzą w twarz, skądś kojarzył nazwisko Castiela, ale dopiero teraz widząc jego matkę, uświadomił sobie skąd. Tak się składało, że Becky pracowała w miejscowej telewizji i pół roku temu przeprowadzała wywiad z Squerrelem i jego managerem. Dean po raz pierwszy dziękował Crowley'owi za to, że ten zabronił mu się odzywać do kogokolwiek. Nie ważne czy w czasie wywiadu czy w trakcie koncertu, między piosenkami do fanów. Nikt nie zdawał sobie sprawy jak naprawdę brzmiał głos chłopaka, który ukrywał się pod maską. Mimo to czuł się jeszcze bardziej zagrożony, Castiel znał prawdę, co jeśli pozna ją więcej osób?
— Chodźcie do stołu, kolacja czeka. — Becky z uśmiechem podeszła do stołu i usiadła na swoje miejsce, szepcząc jeszcze mężowi, żeby się zachowywał.
Castiel złapał Deana za łokieć. — Pamiętaj, masz być grzeczny — mruknął, następnie owinął rękę wokół jego tali. — Chodź, skarbie. Przedstawię cię reszcie. — Dodał już głośniej, tak by wszyscy mogli go usłyszeć.
Dean jak tylko usiadł do stołu, został zapoznany z resztą rodziny. Chuck Shurley, czyli ojciec Castiela, ciągle obserwował go czujnym okiem. Gabriel, straszy brat chłopaka, patrzył na niego z cwanym uśmieszkiem, natomiast Michaeal i Lucyfer, bliźniaki, zachowywali się jakby wcale go nie było. A jak już to patrzyli na niego z pogardą i wyższością. Dean miał ochotę stamtąd uciec. Czuł się nieswojo, poza tym był świadom tego jak bardzo tu nie pasuje. Zamyślony wpatrywał się w pusty talerz, kiedy nagle poczuł dłoń bruneta sunącą wzdłuż jego uda.
— Skarbie, czemu nie jesz? — Dean podniósł wzrok. Spojrzał na stół, dania, które na nim leżały niezbyt go przekonywały. Chociaż nie, on nawet nie wiedział, co na tym stole leży.
— Przepraszam zamyśliłem się. — Chwycił pierwszy talerzyk z brzegu i nałożył sobie dziwnie zawinięte coś. Jedyne czego był pewien to jakiejś ryżowej kulki. Wiedział, że wszyscy go obserwują, co najgorsze, mimo tak dużego towarzystwa. Przy stole ciągle panowała cisza, nikt nic nie mówił, nie opowiadał żadnej histori, po prostu nic.
Wziął do ręki pałeczki, które leżały obok jego talerza i przyjrzał im się z powątpiewaniem. Jak miał tym jeść? Nie rozumiał, po co komplikować sobie życie. Przecież od czegoś są sztućce. — Castiel. — Szepnął, nachylając się w stronę chłopaka.
Brunet nachylił się w jego stronę. — Nie umiem jeść pałeczkami. — Mruknął. Castiel popatrzył na niego, a następnie wybuchnął śmiechem.
Wszyscy spojrzeli w ich stronę. — Trzeba było mówić od razu, a nie się czaisz. Daj. — Dean dał swoje pałeczki Castielowi, który odpowiednio ułożył je między swoimi palcami. Brunet wziął ryżową kulkę między dwa patyczki i przyłożył ją do ust Winchestera.
Dean wytrzeszczył na niego oczy. Ta kulka była duża, jak niby miał ją całą zmieścić w ustach. — Nie można tego pokroić czy coś?
— A co nie zmieścisz? — zaśmiał się Gabriel, co spotkało się z niezadowolonym spojrzeniem Becky i parsknięciem ze strony Chucka.
— Gabriel. — Kobieta uderzyła go ściereczką, którą trzymała na kolanach w tył głowy.
Dean otworzył usta i pochłonął całą kulkę. Castiel uśmiechnął się zadowolony i pogłaskał go po policzku. — Widzisz nie było tak trudno.
CZYTASZ
Raper |DESTIEL|
FanfictionDwa różne światy. Dwa charaktery. Trochę sekretów. Jedna historia. Dean przez większość swojego życia musiał trzymać nerwy na wodzy. Tylko muzyka pomagała mu wyrazić siebie. Winchester po mimo młodego wieku przeszedł bardzo wiele, a pojawienie si...