[Rozdział dedykowany mojej najwierniejszej fance XD Ona dobrze wie, że to o nią chodzi. Lovciam cię <3]
Wstałam rano i wykonałam swoją rutynę.
Spakowałam do plecaka oprócz podstawowych rzeczy jak na przykład książki czy piórnik też ubrania Scotta, żeby mu w szkole oddać. Zjadłam śniadanie i pogadałam chwilę z tatą, dzień jak co dzień. Carrie nadal się źle czuła i mi rano napisała, że nie idzie do szkoły. Dotarłam na miejsce bardzo szybko. Postanowiłam poszukać Blaesa, ale nigdzie go nie mogłam znaleźć. Dopiero na pierwszej lekcji go zobaczyłam, był trochę dziwny. Jakby rozkojarzony. Lekcja minęła dość szybko i przyjemnie. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, szybko się spakowałam i zatrzymałam chłopaka tuż po wyjściu z klasy. Uściskałam na przywitanie i szliśmy razem rozmawiając.L- Hej, gdzie ty byłeś rano? Nigdzie nie mogłam cię znaleźć.
B- Mama na chwilę mnie zawołała do gabinetu.
L- Bo?
B- A ja wiem, coś tam pogadaliśmy i tyle.
L- Aha... Coś cię męczy ?
B- Co? O co ci chodzi?
L- Nic, po prostu jesteś jakiś rozkojarzony...
B- Wydaję ci się.
L- Może... Ej a jest może Scott dzisiaj w szkole?
B- Jest, razem rano szliśmy do szkoły a co ?
L- Nie, po prostu chciałam mu oddać ciuchy.
Hm... A może poproszę Blaesa, żeby oddał te ciuchy? Wtedy nie będę musiała się widzieć ze Scottem.
B- Lena, ja muszę gdzieś iść, zaraz wracam.
L- No, ale... - nie zdążyłam nawet dokończyć. Chłopak odszedł z dziwnym zdenerwowaniem, nie miałam pojęcia czemu tak się zachowywał.
Blaes jest dzisiaj strasznie dziwny. Ale nie zniosę kolejnych tajemnic. Najpierw Scott teraz Blaes. A co jeżeli dzisiejsze zachowani mojego przyjaciela jest właśnie powiązane z tym sekretem co skrywa Scott?! Dobra chyba popadam w paranoję.
Minęło następne kilka lekcji. Strasznie mi się nudziło w szkole, ponieważ co przerwę Blaes gdzieś znikał bez wyjaśnienia, a do tego jeszcze musiałam znaleść jego braciszka.
Moje lekcje już minęły, ale widziałam, że Scott ma teraz WF. Poczekałam, więc za nim na szkolnym korytarzu. Gdy usłyszałam dzwonek, postanowiłam skierować się bliżej szatni. Szatnie damskie są nie opodal męskich. Dziewczyny i chłopcy mijały mnie, a ja próbowałam dostrzec Scotta. Szedł na samym końcu. Więc jak go zobaczyłam to mu dałam znak, żeby poszedł do mnie.S- Cześć Lena co ty tutaj robisz,
L- Chciałam oddać ci ubrania. - mówiąc to wyciągnęłam z plecaka poskładany T-shirt i dresy chłopaka, a następnie mu podałam do ręki.
S- O dzięki.
L- A moje ubrania?
S- Kurde, całkiem o nich zapomniałem. Jak ci bardzo na nich zależy to przyjdź może dzisiaj po szkole? Albo najlepiej poczekaj na mnie to pójdziemy i będziemy mieli z głowy.
L- Nie, to jutro mi przynieś.
S- Ale po co? I tak masz po drodze, a do tego będziesz miała to z głowy.
L- No dobra, ale przebieram się szybko nie mam całego dnia. - zgodziłam się niechętnie.
S- Ta, a co masz niby lepszego do roboty? Nauka? - wyśmiał mnie.
CZYTASZ
Jak to się stało ?
أدب المراهقينŻycie nastolatków nie zawsze jest takie jakie by chcieli. To jest czas zmian, nie tylko w wyglądzie i zachowaniu, ale głównie w postrzeganiu otaczającego ich świata. Lena jest nie uleczalną romantyczką. Szuka księcia na białym koniu, ale w dzisiejsz...