XV. Koniec

120 13 1
                                    

 Kolejna godzina moja, a jedyne co zrobiła Melanie było patrzenie się bezczynnie w sufit. To wszystko jest dla niej zbyt wielkim ciężarem, ale wie, że nie da rady nic zdziałać.

 Podniosła się do pionu i sięgnęła po telefon. Niedługo musi stawić się u Tyler'a, więc zaczęła już powoli szykować się do wyjścia. Podczas wykonywania wszystkich podstawowych czynności towarzyszyło jej uczucie zmarnowania oraz nieuleczalnego zdołowania. Jednak wiedziała, że musi stawić temu czoło. W końcu, jest jeszcze nadzieja, wszystko może się jeszcze odwrócić i będzie wolna. Znowu wróci do niej beztroskie życie, w którym nie będzie musiała martwić się o każdy szczegół na każdym kroku.

 Brunetka ubrała czarne jeansy i czarną bluzę. Te ciuchy były już odrobinę zniszczone, dlatego wybrała właśnie je. Nie wie do czego będzie zmuszana.

 Opuściła mieszkanie i nie zwlekając udała się na drugi koniec miasta. Im bliżej tej organizacji była, tym bardziej zaciskał się jej żołądek. 

 W końcu dotarła na miejsce. Weszła do środka przez główne drzwi, przywitana dość nieufnie przez strażników. Szła korytarzem, kiedy na drugim jego końcu ukazał się Tyler. Wszedł do jakiegoś pomieszczenia, a jego nieznany jeszcze Melanie kolega gestem zaprosił ją do środka. 

~ Melanie's point of view ~

  Cały pokój był objęty cieniem, a jedynym źródłem światła były tlące się monitory całej kolekcji komputerów. Każdy z nich pokazywał inny wykres bądź statystyki, a ja nie wiedziałam, na którym z nich mam skupić wzrok. Mimo okoliczności, to wszystko wywierało na mnie ogromne wrażenie. Ciekawe, ile czasu zajęło im utworzenie czegoś takiego. 

 Moje rozmyślania zostały przerwane przez głośny alarm. Otworzyłam ze zdziwienia oczy i biegałam wzrokiem po pokoju. Tyler zdenerwowany rzucił na stół jakimiś papierami i szybko wyszedł, a ja, zdezorientowana, zostałam przechwycona przez dwóch innych facetów. Oczywisty był fakt, że nie miałam najmniejszych szans na wyrwanie się z ich rąk, jednak spróbowałam. 

 Kopnęłam jednego z nich w nogę, przez co stracił równowagę, a drugiego uderzyłam w głowę łokciem. Nie wiem, jakim cudem mi się to udało, ale wyswobodziłam się z ich objęć i pędem ruszyłam w stronę jakichkolwiek drzwi. Byłam zszokowana, ale jednocześnie dumna. Ale to jeszcze nie koniec.

 Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi i wbiegłam do środka zatrzaskując za sobą płytę. Przekluczyłam zamek i oparłam się o drzwi, uznając, że póki co jestem bezpieczna. Zadałam sobie sprawę, że przez cały czas biegu wstrzymywałam oddech. Wypuściłam z płuc powietrze i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym aktualnie przebywałam w poszukiwaniu alternatywnej drogi ucieczki. Wiedziałam, że nie mam dużo czasu. Z szybko bijącym sercem podeszłam do okien, aby ewentualnie uciec właśnie przez nie.

 Szlag, zamknięte. 

 Zdenerwowana i zestresowana spojrzałam na drzwi. Jakaś osoba wciąż próbowała dobić się do pomieszczenia raptownie szarpiąc na klamkę i pukając, ale nie byłam stanie stwierdzić ile jej to zajmie. Zmarszczyłam brwi i usiadłam na podłodze. Nie ma wyjścia, znajdą mnie tu. I tyle byłoby z mojej ucieczki. Brawo, po prostu brawo, Mel. 

 Niemal zaniosłam się płaczem, byłam już tak blisko wolności. Położyłam się na podłodze i zamknęłam oczy. Koniec.

𝐍𝐢𝐞 𝐓𝐲𝐦 𝐑𝐚𝐳𝐞𝐦 || 𝐂𝐫𝐞𝐞𝐩𝐲𝐩𝐚𝐬𝐭𝐚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz