Od autorki: Zdałam sobie sprawę, że tamten rozdział był denny i nic nie wniósł, więc oto następny 🤪 nie żeby ten cokolwiek wnosił do tego ff czy waszego życia
Siedziałem na łóżku, opierając się plecami o ścianę, gdy usłyszałem jak ktoś wchodzi do mieszenia. Minęło parę minut, podczas których prawie zapomniałem o oddychaniu, zanim Zayn pojawił się w drzwiach sypialni. Oparł się ramieniem o framugę, obserwując jak odkładałem na kołdrę książkę, którą znalazłem na półce.
- Cieszę się, że poczekałeś - powiedział uśmiechając się lekko.
- Musiałem przeprosić. A co jeżeli teraz serio coś mi się stanie? Byłoby niezręcznie na izbie przyjęć - wymamrotałem na koniec zaciskając wargi. Mężczyzna zaśmiał się cicho i zbliżył się do łóżka, siadając zaledwie parę centymetrów ode mnie - To było głupie, nie wiem czemu cię pocałowałem.
- Myślałem, że dlatego, że mnie lubisz - powiedział przekrzywiając lekko głowę. Kosmyki jego przydlugich już ciemnych włosów opadły mu na czoło, a ja musiałem zdusić w sobie ochotę poprawienia ich.
- Nawet jeżeli, to ty mnie nie więc tylko się zbłaźniłem.
- Dużo od wczoraj myślałem - spojrzał w dół na okładkę książki, łapiąc ją i odkładając na szafkę nocną - O tobie. I o tym wszystkim. Tym jak robiłeś sobie krzywdę wyłącznie by trafić do szpitala na mój dyżur - oblizał koniuszkiem języka dolną wargę. Miałem ochotę wsunąć się w szparę pomiędzy ścianą a łóżkiem, schować się i już nigdy nie wyjść, ze wstydu - Nikt nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił - spojrzał na mnie spod rzęs. Rozchyliłem wargi wpatrując się w Zayna, który pochylił się w moim kierunku. Dzieliły nas milimetry, czułem jego oddech na wargach, jego intensywne spojrzenie - Co jeszcze byś dla mnie zrobił?
Od autorki: Wybaczcie ziomy i ziomówy, turbo krótki, ale nie wyobrażałam sobie skończyć go w inny sposób 😂