8. Chłopak

208 14 2
                                    

   Pomimo, że minęło zaledwie kilka dni od tego zdarzenia, było mi strasznie ciężko. Nocami nie potrafiłem o niczym innym myśleć, niż właśnie o tej sytuacji. Chciałem mieć to już za sobą, zamknąć ten przykry rozdział, ale nie było mi to dane. Matka patrzyła na mnie takim wzrokiem, jakby miała się zaraz na mnie rzucić.
   — Nie wiem... — wydusiłem ledwo z siebie — Chyba...
   Nie pozwoliła mi nawet dokończyć zdania, tylko wydarła się jak to mogę nie wiedzieć. Poczułem się jak gówno tym bardziej, że całe przedstawienie oglądali Habin, Gulmi, Nando i Minho. Chciałem zniknąć i zakopać się pod ziemię. Zrobiło mi się na tyle słabo, że musiałem podeprzeć się ręką o komodę stojąca obok mnie. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że przez stres związany z wizytą nie jadłem wczoraj kolacji i dziś śniadania.
   — Oszalałeś Taemin?! Nando nie jest u ciebie nawet miesiąca, a już takie coś miało miejsce?!
   Dlaczego nie mogłem się bronić? Dlaczego nie mogłem wypowiedzieć ani jednego słowa? Nie byłem nawet w stanie nawet na nią spojrzeć. Cholernie bolał mnie fakt, że dowiedzieli się o mojej porażce. Oczywiście w takich chwilach nie potrafiłem myśleć o niczym innym, niż o samych przykrych rzeczach. Owszem matka odwiedziła Nando, w końcu był jej wnukiem, jednak jeżeli chodzi o mnie, to nie interesowało ją nic. Nie zapytała o szkołę, jak sobie radzę, ani jak mi się tutaj mieszka. Wolała o wszystkim dyskutować co dotyczyło mnie z innymi, niż ze mną. Miała mnie przecież z głowy, tym bardziej jak ją zawiodłem wieścią, że jestem już ojcem.
   — Takie rzeczy się zdarzają. Guzik był od ubranka i musiał być źle przyszyty — wtrącił się Minho — Szybko pozbyliśmy się problemu.
   Zatkało mnie, że się odezwał. Podniosłem wzrok, aby na niego spojrzeć. Minho doskonale wiedział, że problemu szybko się nie pozbyliśmy. Gdyby nie on to nie wiem, czy Nando byłby tu dzisiaj.
   — Myślałam, że jesteś bardziej odpowiedzialny!
   Habin nic nie powiedziała. Bardzo możliwe, że wystarczyły jej słowa które kierowała do mnie matka. Dziewczyna wyszła drzwiami tarasowymi z Nando, które prowadziły właśnie na ogród, nie chcąc pewnie dalej uczestniczyć w tej akcji. Bez zastanowienia ruszyłem za nią, aby reszta nie musiała już słuchać jazgotu zbulwersowanej od razu kochającej babci małego. Usiadłem od razu na ogrodowych meblach. Zrobiło mi się nieco lepiej, gdy nie czułem ciężaru własnego ciała.
   Obserwowałem, jak Habin zatacza kółka wokół jakiś krzaków, kwiatów, róż, czy cokolwiek to było. Jej usta poruszały się, jednak nie słyszałem co mówiła do naszego syna. Chwilę później dosiadła się matka, bo któż by inny. Założyła nogę na nogę i odpaliła sobie papierosa.
   — Musisz się o nią postarać — podjęła temat wciąż wkurzona i wypuściła dym ze swoich płuc.
   — O co postarać?
   — O Habin.
   No chyba cię Bóg opuścił kobieto. Ona wciąż dawała swoje marzenia o pełnej rodzinie nie zważając na nic innego. To wszystko wystarczyło mi, żeby upewnić się, że rozmawiała z Habin o tym wcześniej, tyle że dziewczyna myślała, że będę chodził za nią na kolanach, a matka uważała najwidoczniej, że tak powinno być.
   — Nie będę z nią — odpowiedziałem spokojnie jednak z nerwów trzęsła mi się lewa noga — Nie kocham jej.
   — Taemin, czy ty siebie słyszysz?! — syknęła przez zęby i nachyliła się na tyle, aby nikt nie mógł nic usłyszeć — Może przestaniesz myśleć o sobie i sprawisz, żeby Nando miał matkę?
   — Przecież ją ma! Nie zabraniam jej się spotykać...
   — Szkoda że taki inteligentny nie byłeś, jak go zrobiłeś!
   Wiedziałem, że ta rozmowa super się nie skończy. Znałem ją aż za dobrze i wiedziałem kiedy przestać, a kiedy nie. Jednak teraz nie byłem już dzieciakiem, którego mogła zaprowadzić w kąt i zmusić do czegoś laniem. Byłem miękki, zbyt miękki, bo jak to mówił cudowny brat mojej mamusi ~ Brak mu męskiej ręki.
   Nie miałem zamiaru chodzić dla niej jak w zegarku.
   — Zwróć uwagę na to, że nawet nie wiedziałem, że go zrobiłem, bo to nie ja ukrywałem...
   — Skończ się usprawiedliwiać! — przerwała mi ponownie — Weź się w garść! Jak ty sobie to wszystko wyobrażasz? Teraz jesteś u ojca cud, że ciebie w ogóle wziął! Jak myślisz ile czasu to będzie trwać? Soyeon na bank nie jest zadowolna, że musi ciebie oglądać i to jeszcze z dzieciakiem! To kwestia czasu, aż zacznie rozmawiać o tym z Dohwanem. Co wtedy? — spytała z ironicznym uśmiechem — Rzucisz szkołę? Pójdziesz do pracy? Wynajmiesz kawalerkę i będziesz robił na mieszkanie, nianie, a potem żłobek i na nic innego nie będzie ci starczać! Będziesz zastanawiał się, czy zatankować auto, czy starczy ci mleka i pieluch do wypłaty!?
   Wpatrywałem się tępo w podłogę tarasową. Jej cios był poniżej pasa, że potrzebowałem czasu, aby coś z siebie wydusić. Dobiło mnie to, że poniekąd miała rację. Nie wiedziałem, co będzie za tydzień, czy miesiąc. Życie w pojedynkę byłoby trudniejsze...
   Nie wiem...
   — Ze mną miałaś te problemy? — spytałem opanowany — Też mnie przecież nie planowałaś. Nie rządź mną tylko dlatego, że przez to przeszłaś. Może tak mi zależy na Nando, bo ty mnie nie zostawiłaś? — spytałem z zmarszczonym czołem, a ręką przetarłem twarz — Zamiast jęczeć, jak to źle miałaś, to chociaż nie zapomnij, że to od ciebie wziąłem przykład... Jak masz mi zamiar dawać sygnały zmarnowanego życia przez moją osobę, to trzeba było mnie usunąć...
   Ostatnie słowa wypowiedziałem zduszonym głosem. Wcale na nią nie spojrzałem, gdy wstałem i wróciłem do domu. Nie obchodziło mnie to, czy ktoś siedział w salonie. W ułamku sekundy pokonałem schody i znalazłem się w sypialni ojca i Soyeon. Wcisnąłem się pomiędzy szafę a komodę i usiadłem na dywanie, by po chwili podciągnąć kolana pod brodę. Przetarłem rękawem bluzy łzy, które spłynęły mi po policzku.
   Do tego doszedł okropny ból głowy. Zawsze bolała mnie, gdy się bałem, albo stresowałem. Potrzebowałem się zresetować i być chwilę sam. Wiedziałem, że Nando nic nie grozi, a u siebie w pokoju zaraz miałbym gości i dalsze pytania. Miałem dość tej ignorancji wokół mojej osoby, jakby nikt się nie liczył z moimi uczuciami. Nie miałem nawet nikogo, żeby się wyżalić. Sohee była w porządku, ale nie mogłem zapomnieć o tym, że jest przyjaciółką Gulmi. Jak sobie przypomnę o sytuacji z solą i głośną nocną muzykę, to nie miałem ochoty już skarżyć, żeby nie było awantury w domu.
   To ja musiałem się dostosować...
   Jak będzie wyglądać rzeczywiście moje życie? Wydawać się może, że wciąż mnie to nie dotyczy, bo ojciec dużo mi pomaga, tym bardziej finansowo, ale co jeśli... Przecież podobają mi się faceci. Kolejny problem. Nie dość, że nie mam forsy, to jeszcze wieść, że jestem gejem. Jakby zareagowała na to matka, a ojciec? Momentalnie poszły ponownie łzy. Objąłem rękoma bardziej swoje nogi.      Wyrzuciłby mnie? Nie mogłem tego wiedzieć, bo nie znałem go praktycznie wcale.. Jednak mogłem się domyślać, że tęcza by nie rzygał.
   — Nie chcę być sam — szepnąłem sam do siebie, gapiąc się w najdalszy kąt pokoju — Boje się być sam...

  ~

   Minęły dwa miesiące odkąd zamieszkałem ze swoim ojcem. Widziałem gościa zaledwie parę razy w życiu, ale to on dał mi szansę, której nie mogłem zaprzepaścić. Trzymałem się tego jak magnes lodówki, byle żeby nie upaść. Pomoc ojca była mi strasznie potrzebna. Bez niej nie dałbym rady, bo byłem gówniarzem bez własnego hajsu.
   Nando rósł jak na drożdżach. Niedawno zaczęły wychodzić mu pierwsze zęby, przy których było sporo krzyku i nieprzespanych nocy. Zaczęły to dużo powiedziane, bo jeszcze nie wyszły, ale tak mówiła cudowna pani doktor. Za to sam maluch bardzo polubił memlać te okropne gryzaczki. Skubany miał już pięć miesięcy, a ja nawet nie wiedziałem kiedy ten czas zleciał. Trzeba przyznać, że nie od razu ze mną był, jednak teraz byłem bardziej pewny siebie. Nie bałem się już go przebierać, czy kąpać jak na początku.
  Tapetę w telefonie w której główną rolę grał mój syn z Minho już dawno zmieniłem. Wprawiała mój umysł tylko w zakłopotanie i niezręczność tym bardziej, że w moim życiu pojawił się Jinoh. Chciałem się skupić na nim, a nie na nieosiągalnych marzeniach. Zaczęliśmy się spotykać, gdy odbyłem kłótnię z matką. Przeżyłem to strasznie i chciałem skończyć z użalaniem się nad sobą, po czym się spotkaliśmy. On chciał już wcześniej, jednak to ja zwlekałem z wiadomych przyczyn. Nie wiedziałem jak to wszystko się potoczy, ale chciałem mieć pozytywne myśli.
   — Co robisz jutro? — usłyszałem jego melodyjny głos.
   Oderwałem się od swoich myśli, żeby spojrzeć w jego ciemne oczy. Wywróciłem oczami, po czym się uśmiechnąłem. Siedziałem na jego kolanach, w jego aucie. Było po trzynastej. Żeby się z nim spotkać musiałem zerwać się z lekcji. Niemożliwością byłoby zrobienie tego po południu.
   — Szkoła, jak zwykle — powiedziałem zatapiając dłoń w jego ciemnej czuprynie — Potem muszę być w domu.
   Jinoh westchnął, a mnie momentalnie zrobiło się przykro, bo miałem ograniczony czas. Tego bałem się najbardziej, że zacznie to go denerwować. Zależało mi na prawdę. Przy nim czułem się dobrze i nie musiałem się ukrywać.
   — Przepraszam, że nie mam aż tyle czasu...
   — Przecież rozumiem, jednak wolałbym spędzić z tobą wieczór, a nie same popołudnia — szepnął wprost do mojego ucha, aż mnie przeszedł dreszcz.
   Jego obecność była kojąca. Przytulając się do niego czułem, jakby kilka problemów momentalnie gdzieś uciekało. Byłem lżejszy duchowo, o ile to możliwe. Chciałem, aby poznał Nando, jednak na to było za wcześnie. Nie chciałem go do niczego zmuszać, wolałem, żeby on sam wykazał. inicjatywę co do tego tematu. Był dobry i odpowiedzialny tak myślałem, bo w końcu był ode mnie starszy o pięć lat, więc jego światopogląd na pewno wiele różnił się od mojego.
   — Od kiedy jesteśmy parą? — zapytałem marszcząc brwi.
   Pierwsze spotkanie wyszło tak, że na pożegnanie już się całowaliśmy. Wracając do domu miałem straszne wyrzuty sumienia, które szybko minęły, bo był to jeden z najpiękniejszych dni mojego życia. Bez kłamstw i w dodatku spędziłem go z facetem!
   Usłyszałem lekki śmiech, a mój policzek został przez niego pogłaskany.
   — Nie wiem? — zapytał tajemniczo — Może od dziś?
   Pocałowałem go delikatnie w usta. Oprócz przytulania i lekkich pocałunków nie robiliśmy nic zakazanego. Możliwe, że on by chciał więcej  jednak ja nie byłem ani trochę na to gotowy.
   Wróciłem do domu szczęśliwy. Czułem się strasznie lekko i beztrosko. Nawet myśl, że zaraz będę musiał zająć się Nando mi nie przeszkadzała. Zaparkowałem swoim autem na podjeździe i jeszcze mając chwilę spokoju spojrzałem w telefon, aby sprawdzić czy mam jakąś wiadomość od swojego chłopaka, ale nic nie napisał.
   Za to doskonale widziałem wiadomość na messengerze, która wylądowała w folderze "inne". Wstrzymałem oddech, gdy przeczytałem jedno, zbyt wiele znaczące słowo
   ~ Pedał ~

Jezu, okropieństwo. Ostatnio mam problem, żeby przelać myśli na papier, dlatego wszystko idzie i łączy mi się jak flaki z olejem. Mam nadzieję, że szybko to minie ;/

  
  
  

Facet mojej siostry / 2minOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz