Wygnanie

225 12 0
                                    

W stajni każdy wziął swojego konia. Ja od jakiegoś czasu mam tu moje wszystkie konie w tym moją niezastąpioną Space. Bez osiodłania wsiedliśmy na nie i pognliśmy po moście.

-Zostaw to mnie. - powiedział Loki do Thora. - Haimdallu.....

-Zmarzniecie. - powiedział Haimdall.

-Słucham? - zapytał Loki

-Nie zdołacie mnie oszukać. - powiedział.

-Mylisz się. - znów zaczął, ale przerwał ma Thor.

-Dość. - Thor wyszed przed brata, który wyglądał na przygaszonego. - Przepuścisz nas?

-Po raz pierwszy wróg zdołał mnie przechytrzyć. - zrobił pałzę. - Ciekaw jestem jak.

-Nie mów nikomu do kąd idziemy.-Thor już chciał iść.

-Ale masz się pilnować córy Tyra i robić co każe. - powiedział strażnik patrząc na mnie. Wiedział, że mam doświadczenie mimo mojej jednorazowej wizyty. Książę pokiwał głową na tak i ruszył do kopuły a zanim wszyscy.

-Zapomniałeś języka w gębie? - zapytał Volstagg Lokiego. Przeszedł koło mnie a ja popatrzyłam na niego z niedowierzanie. Gdy wszyscy znaleźliśmy się w obserwatorium stanęłam na przodzie. Strażnik włożył miecz w podest a kopuła zaczęła działać i wypuszczać z siebie błyskawice.

-Pamiętacie, że przysuęgłem strzec tej krainy. Jeśli wasz powrót będzie zagrażać Assgardowi, most Bifrostu pozostanie zamknięty, a wy szczęźniecie w mroźnym Jotenhaimie.

-Nie może pozostać otwarty?zapytał Volstagg.

-Wyzwolona moc Bifrostu zniszczyła by cały Jotunheim włącznie z wami.

-Nie zamierzam dziś umierać. - sprostował Thor.

-Jak każdy. - i w tym momencie wysłał nas do mroźnej krainy. Wszystko było skute lodem. Nie marzłam bo potrafiła kontrolować temperaturę ciała. Mimo tego jak zniszczona jest ta planeta to posiada swój urok.

-Klaudia, prowadź nas do zamku. - poprosił Thor. Wyszłam na przód i prowadziłam ich przez mroźne królestwo. Znalazł się obok mnie Loki i Thor. W pewnym sensie chcieli mi dodać otuchy.

-Nie powinno nas tu być. - powiedział Hogun.

-Gdzie są mieszkańcy? - zapytała pełna obaw Sif.

-Chowają się. - powiedział pewnie Thor. - Jak to tchórze. - ale ja wiedziałam, że się nie boją. Czekają na odpowiedni moment. Doszliśmy do pałacu, a właściwie doszliśmy do jego szczątków. Wyczułam tu czyjąś obecność. To mnie tylko zdenerwowało. Nie minęło dużo czasu, a staliśmy twarzą w twarz z Laufey'em.

-Przebyliście długą drogę by umrzeć. - powiedział Laufey.

-Jestem Thor, syn Odyna. - czułam w jego głosie, że jest podirytowany.

-Wiemy kim jesteś. - Laufey ciągle mówił bardzo spokojnie.

-Jak dostaliście się do Assgardu? - z każdym słowem był bardziej podirytowany.

-Dom Odyna jest pełen zdrajców.

-Nie oczerniaj imienia mojego ojca! - olbrzym wstał z tronu, a ja wyszłam bardziej do przodu. Oczy Laufey przewiercały mnie na wylot.

-Twój ojciec to morderca i złodziej. Przybyliście tu by zawrzeć pokój? Mażysz o wojnie jak chłopiec, który chce uchodzić za mężczyznę.

-Ten chłopiec ma dość twych obelg. - ręka Thora mocniej zacisnęła się na młocie. Złapałam go za ramię.

-Torze, nie rób czegoś, czego będziesz później żałować. - szepnęłam na co się trochę uspokoił. W rękach lodowych olbrzymów pojawiły się lodowe ostrza.

-Zastanów się mają przewagę. - powiedziałam równo z Lokim.

-Zamilcz bracie. - warknął Thor.

-Lepiej odejdźcie stąd puki jeszcze możecie. - zagroził król olbrzymów, a jego ludzie przyjęli pozycje bojowe.

-Przyjmujemy twoją wielkoduszną propozycję. - ogłosił młodszy książę.

-Dla bezpieczeństwa naszego królestwa. - dodałam od siebie.

-Chodź bracie. - widziałam, że Loki boji się, o to co może zrobić jego brat. Thor posłusznie poszedł za nim.

-Tak uciekaj blond włosa księżniczko. - zakpił Laufey.

-Cholera. - powiedziałam równo z Lokim. Thor zaśmiał się i uderzył młotem Laufey'a tak, że poleciał kilkanaście metrów w tył. Zaczęła się walka. Pierwszemu skręciłam kark, drugiemu odcięłam głowę, trzeciemu rozerwałam brzuch i jego narządy waliły się na wieszch. Byłam w swoim żywiole. Bogini okrocieństwa i zła, córka Tyra, to oczywiste, że kocha walczyć. Nie zauważyłam jednego olbrzyma, przez co wbił mi lodowy sztylet w lewą rękę. Ciekła mi krew, ale nie zważałam na to. Sama nie wiem kiedy ruszanie nią stało się dla mnie trudniejsze. Ostrze sztyletu okazało się zatrute. W pewnym momencie, Fandral został przebity lodowym kolcem. Oczy mi się zaszkliły. Wiedziałam, że tak będzie! Zaczęliśmy uciekać. Goniła nas bestia, którą zawaliłam pod lód. Na urwisku krzyczeliśmy do Haimdalla, ale on nie otwierał mostu. Przed nami jakby z nikąd wyrosła ta sama bestia. Thor zabił ją bez problemu. Olbrzymy nas otoczyły. Wszyscy byli gotowi do walki, gdy most się otworzył i pojawił się Odyn na Slepnirze.

-Ojcze wykończymy ich razem! - krzyknął Thor.

-Cicho. - upomniał ga Odyn. Laufey znalazł się przed nim i zaczęli rozmawiać. Nie słuchałam, ale doszło do mnie, że odbędzie się wojna. Zanim się spostrzegłam lecieliśmy mostem do domu. Tam Odyn kazał nam zabrać Fandrala do medyka. Szłam za nimi.

-Ty zostań Klaudio. - rozkazał. Szybko znalazłam się obok Lokiego. Thor i Odyn zaczeli się kłucić. Loki próbował się włączyć do dyskusji, ale został uciszony. Wszystko docierało do mnie z chwilowym opóźnieniem. Odyn odebrał Thorowi moc i.....wygnał go. Gdy most się zamknął za moim przyjacielem upadłam na podłogę i zaczęłam płakać. Podszedł do mnie Loki i przytulił mnie. Czułam, że się trzęsie. Był tak samo zdezorientowany i rostrzęsiony jak ja. Jego brat i mój przyjaciel, przez nas został wygnany.

Bogini Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz