Serafin miał miękkie usta. W pierwszym momencie pomyślałam sobie, że pewnie moje są suche, spierzchnięte i powinnam użyć jakiegoś balsamu czy pomadki. Po chwili jednak oprzytomniałam, kiedy chłopak wsunął mi język między wargi i poczułam smak niedawno jedzonej pizzy.
Odwróciłam twarz w bok, wywołując tym zmieszanie Serafina, które dostrzegałam kątem oka.
— Proszę, wyjdź stąd — powiedziałam. — Wyjdź i nie odzywaj się do mnie, dopóki nie znormalniejesz.
Zacisnął dłonie w pięści, ale się odsunął.
— Każdy inaczej definiuje normalność, Kotku.
Wyszedł, zamykając za sobą cicho drzwi. Myślałam, że chociaż nimi trzaśnie, że będzie zdenerwowany odrzuceniem, ale najwyraźniej wcale nie byłam mu potrzebna do szczęścia. Zresztą, czego mogłam spodziewać się po kimś takim jak on?
Nadzieja matką głupich. Niestety, każda matka kocha swoje dzieci.
Zawsze pragnęłam miłości jak z bajki. Marzyłam o księciu na białym koniu, który przyjechałby i zabrał z tej matematycznej twierdzy, pokazał kawałek świata, opowiedział o czymś, o czym nie miałam zielonego pojęcia. Jak mogłam tak długo się oszukiwać? Nie pasowałam do kogoś takiego.
Położyłam się na łóżku w pozycji embrionalnej, a Hitler umościł się tuż obok na plecach. Co chwilę trącał mnie swoją łapką w rękę.
— Nie teraz, Hitler, nie mam siły się z tobą bawić.
Zrozumiał. Zmienił pozycję i przytulił się do mnie.
Głupia, romantyczna miłość! Kto ją tam wie, jaka powinna być. Może w ogóle nie istnieje. Może powinnam złożyć śluby, tak jak Aniela i Klara w Magnetyzmie Serc? Może powinnam tylko uwodzić i sprawiać, aby mężczyźni jęczeli i konali z niespełnionego uczucia?
Nie dałabym rady.
A teraz Serafin odebrał mi pierwszy prawdziwy pocałunek.
Poczułam się pusta, zdradzona.
Serafin nigdy nie wyrządził mi żadnej krzywdy. Na początku się go bałam, jasne, bo kto by się go nie bał, ale po tylu przegadanych godzinach wydawał się niegroźny. Przyzwyczaiłam się do jego oburzających tekstów, ciągłych nawiązań do seksu, niekonwencjonalnego toku myślenia. Dopóki zachowywał się dobrze w mojej obecności, nie chciałam go ani oceniać, ani ganić za to, jak zachowuje się wśród tłumu. W końcu człowieka poznaje się po tym, jaki jest sam na sam. Jednak tym skokiem w bok po prostu przegiął. Poczułam się jak obiad, na który wszyscy czekają, ale że są głodni, to zadowalają się przystawkami.
Nie byłam obiadkiem ani dla Serafina, ani dla nikogo innego.
***
Tik-tak, tik-tak.
Wskazówki ściennego zegara poruszały się rytmicznie. W domu panowała odurzająca cisza. Antek był ostatni dzień w szkole, tata poszedł na zakupy, a mama spała. Ja leżałam w salonie i zastanawiałam się, czy jest sens cokolwiek dzisiaj robić.
Nie poszłam do szkoły, udając, że źle się czuję. Myślę, że rodzice po prostu wiedzieli, że nie chcę tam iść, ponieważ tata nie kazał mi brać żadnych leków ani mierzyć temperatury. Po prostu powiedział „w porządku, możesz zostać".
CZYTASZ
Nie taki #badboy straszny
Romance*reaktywacja* Opowiadanie skierowane do osób 16+! Melania, idąc do liceum, marzyła o tym, aby jej życie było jak najbardziej ułożone. Dobre oceny, sami grzeczni znajomi no i romantyczny chłopak o błękitnych oczach, w których mogłaby utonąć. Tak się...