7. Pomocy nigdy za wiele, jeśli chodzi o rozwiązanie zagadki

89 5 0
                                    

*Tess*

Zarządziłam rozdzielenie się, abyśmy mieli większe szanse na znalezienie Franky, chociaż tak naprawdę domyślałam się, gdzie się znajduje. Owszem, chciałam porozmawiać z nią w cztery oczy i przeprosić ją za tamtą sytuację. Nie powinniśmy się byli kłócić, a już na pewno nie o to, czy narazić nasze napromieniowane rodzeństwo na tak ogromne ryzyko. Udałam się więc do ukrytego pokoju, by wyjaśnić całą sytuację z siostrą. Jak przypuszczałam, siedziała tam wtulona w swojego chłopaka.

- Johny, zostawisz nas na chwilę same? - spytałam, przysiadając się do nich.

- Jasne. - chłopak pocałował Franky w czoło, a ta spojrzała na niego ze smutkiem w oczach. - Będę już szedł, dobra? - wyszeptał jej we włosy.

- Mhm... - Franky spuściła głowę. Widać było, że coś ją trapi.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też. - para pożegnała się buziakiem, po czym Johny opuścił tajemny pokój.

- Jeśli mogę cię prosić, nie mów reszcie, że tutaj jesteśmy. - poprosiłam na odchodne.

- No okej. - odczekałam chwilę, aż chłopak mojej siostry całkowicie zniknie nam z oczu, a kiedy tak się stało, zwróciłam się do niej samej:

- Franky, przepraszam cię za tę sytuację w kuchni. Nie powinniśmy się byli sprzeczać o to, czy powiedzieć Rose całą prawdę, uprzednio nie pytając o zdanie ciebie, Freddy'ego i Samanthy.

- Nie przejmuj się, nic się nie stało. - Franky uśmiechnęła się do mnie delikatnie.

- Na pewno, bo wyglądasz na jakąś przygnębioną?

- Nie, ja tylko... No bo... co, jeśli policja ma rację?

- Jak to, ma?

- Co, jeśli my rzeczywiście stanowimy zbyt wielkie zagrożenie dla otoczenia?

- Franky... - uśmiechnęłam się do siostry, po czym przysunęłam się do niej. Od razu objęłam ją swoim ramieniem. - Idąc twoim tokiem myślenia, a co, jeżeli byłoby znacznie gorzej, gdyby was tutaj nie było? Franky, zagrożenie stanowią wszyscy ci, którzy próbują nam utrudnić udzielenie pomocy wszystkim tym rodzinom, którym w ostatnim czasie zaginęły dzieciaki. Wy jesteście tu, by pomagać ludziom, a my jesteśmy po to, by pomagać wam w tym przedsięwzięciu. Póki trzymamy się razem, nic nas nie pokona.

- Dzięki Tess... Masz rację, trzeba zająć się tą sprawą, bo zagadka ta na pewno nie rozwiąże się sama.

*Sal*

Ustaliliśmy wspólnie, że nie powiemy Rose o tajemnicy Świetlnego Trio, ale zaproponujemy jej współpracę w śledztwie dotyczącej zaginionych dzieciaków. Tak więc zostałem oddelegowany przez Tess, by jej to przekazać, z czego ogromnie się cieszę. 

- Cześć Rose! - podszedłem do dziewczyny, która jak co dzień stała przy swojej szkolnej szafce. 

- No cześć, Sal! I co przedyskutowaliście to, czy wspólnie wyruszymy na połów Świetlnego Trio? 

- Wiesz, bo... wspólnie stwierdziliśmy, że to raczej kiepski pomysł, ale za to chcielibyśmy zaproponować ci współpracę, jeśli chodzi o te zaginione dzieciaki, w tym także twoją siostrę. - myślałem, że Rose się ucieszy, jednak ona zamiast tego, wydała mi się nieco zmieszana moją propozycją. 

- No, to... to świetny pomysł, taak. 

- Fajnie, że się zgadzamy. W takim razie wpadnij do nas po szkole, wtedy omówimy wszystko, co już wiemy. 

Hunter Street : Ciernista RóżaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz