Cześć!... Eee... no tego... ech...
...Pomyślałam, że na dobry początek może się przedstawię. Witaj! Mam na imię Maria... a właściwie Marija, ale o tym później. Z suchych faktów, jakie mogłabym tu jeszcze przytoczyć to chyba tylko tyle, że pochodzę z terenów nadbałtyckich (Kaszuby). Mieszkało mi się tam nie najgorzej, w sumie to byłam całkiem szczęśliwa w tym środowisku.
Jednak na początku 1900 roku rodzice postanowili wysłać mnie na ich zdaniem "bezpieczniejsze tereny". Nie rozumiałam ich i powodu, dla którego chcieli mi zniszczyć wszystkie dotychczasowe plany, jakie wiązałam z Kaszubami. Zapierałam się rękami i nogami. Dosłownie! Jednak moi rodzice mieli przewagę liczebną, dzięki której bez problemu wepchnęli mnie do ostatniego wagonu pociągu, który miał mnie zabrać do "lepszego życia".
Takim oto sposobem znalazłam się tutaj. Tak, dokładnie! To "tutaj" oznacza właśnie Budapeszt. To, że przyjechałam tu sama, nie oznacza, że żyję tu samotnie. O nie! Dostałam się pod skrzydła mojej przezacnej ciotki Frani, która postawiła sobie za cel uczynienie ze mnie najwykwintniejszej damy, jaką tutejsze salony gościły...
...Ekhem... Ależ oczywiście, że nie jestem tym faktem zachwycona, ale nie ma tego złego, bo na tych "salonach" zawsze mają jakieś dobre ciasto. Można się przyzwyczaić.
Sama ciotka nie jest dla mnie surowa, uważa oczywiście, że złość jest w złym tonie, jeśli chodzi o prawdziwą damę. Tak, damy się nie złoszczą. Za to wiecie, co robią damy? Przede wszystkim interesują się modą z zagranicy. I tu przechodzimy do mojego imienia. We wszystkich moich papierach i dokumentach widnieje czarno na białym "Maria Arno". Zdaniem ciotki, by lepiej się prezentować powinnam się przedstawiać jako Marija. Tak wiecie, żeby brzmiało to nieco bardziej egzotycznie. Ogólnie bardzo chętnie obraziłabym się za to, ale wiecie, damy się nie obrażają. Zastanawia mnie tylko jedno - dlaczego sama nie każe się nazywać Francescą?
Tak, czy inaczej jestem Marija i bardzo miło mi cię poznać.
CZYTASZ
Chłopcy z Placu Broni - Po drugiej stronie muru
Pertualangan... Zwiesiłam głowę. Nie wiedziałam, co powiedzieć. - To nie takie proste - wydusiłam z siebie. - To może mi wyjaśnisz! W czym widzisz problem? - ... Ja... - głos mi zamarł. - Co ty? To przecież nic prostszego... - Nie rozumiesz... - ... Po której...