Człowiek, który...

259 20 2
                                    

Powoli zaczęłaś otwierać oczy, twoje powieki były cięższe niż kiedykolwiek przedtem. Spojrzałaś w sufit, który nie był ani trochę podobny do tego, przy którym budziłaś się zawsze. Nie miałaś siły się podnieść, nie pamiętałaś nawet, jak się tu, znalazłaś. Z wielkim bólem obróciłaś głowę, aby rozejrzeć się po pomieszczeniu. Było nieduże. Podłoga i ściany miały ten sam złoty wzór co sufit, jedyne meble jakie się tu znajdowały to stolik obok łóżka, krzesło, mała szafa i łóżko, na którym leżałaś. Były tu też drzwi, jedne mniejsze, a drugie widocznie solidniejsze z miejscem na zamki.

W pewnej chwili owe zamki zaczęły się przekręcać, a do pokoju wszedł szarowłosy mężczyzna w okularach. W rękach niósł tacę z jakimś napojem i posiłkiem. Dopiero w tym momencie poczułaś doskwierający głód.

-Widzę, że sie obudziłaś. - powiedział dosyć spokojnym tonem okularnik - Zjedz coś żebyś nie była głodna, przyjdę po ciebie później, jak będziesz potrzebna. - chłopak położył tacę na stoliku i zmierzał w kierunku drzwi

Byłaś trochę jeszcze nie komunikująca, ale w pore się otrząsnęłaś.

-Poczekaj - powiedziałaś to tak cicho, że ledwie usłyszał, ale głośniej nie umiałaś

Zdziwiłaś się, nie wiedziałaś co się z tobą dzieje. Podczas treningów zawsze darłaś się na Yahiko, a teraz nie umiałaś normalnym tonem powiedzieć ani słowa.
Chłopak obrócił się do ciebie.

-Kim ty jesteś? - zapytałaś trochę niepewnie, dalej swoim cichym głosikiem

-Jeszcze się nie domyśliłaś? - zdziwił się trochę, ale zaraz kontynuował - Jestem Kabuto, zajmuje się tobą od jakiegoś czasu. Od kiedy ON postanowił uznać cię za większy priorytet.

-Długo tu leżę? - zapytałaś po usłyszeniu "od jakiegoś czasu"

-Około dwa tygodnie. - odpowiadał dalej z największym spokojem w głosie

Nie rozumiałaś czemu ludziom, którzy zawsze zachowywali spokój szybciej zaczynałaś ufać i byli dla ciebie bardziej wiarygodni.

-A gdzie my w ogóle jesteśmy? - to ostatnie pytanie zaczęło cię nurtować najbardziej

-W bazie Pana Orochimaru.

Zaraz po usłyszeniu "Orochimaru" wszystko zaczęło ci się przypominać, chwilę, w której spotkałaś go po raz pierwszy, jego obrzydliwe oblizanie się językiem, a na koniec to, że cię uratował.
Odruchowo się podniosłaś, żeby sprawdzić swoją kostkę, ale poczułaś ogromny ból głowy, brzucha i pleców.

-Ostrożnie! - mężczyzna oparł cię na poduszce, widział co chciałaś zrobić - Twoja rana na kostce na szczęście się zagoiła, a truciznę usunąłem.

-Dziękuję - powiedziałaś znowu cicho

Po chwili ciszy postanowiłaś dalej go wypytywać.

-Kim jest ten cały Orochimaru? - zapytałaś go trochę niepewnie

-Hmm, można by go opisać na przeróżne sposoby, ale najłatwiej będzie: Człowiek który cię uratował i postanowił przygarnąć. Pewnie i tak mało ci to mówi, ale nie potrzebujesz na ten czas więcej informacji. - *chwila ciszy* - Tak jak już mówiłem, przyjdę po ciebie później.

Wyszedł. Zostawił cię samą, nie miałaś pojęcia co zrobić, dalej byłaś w kropce. Postanowiłaś, że jednak zjesz to co ci przyniósł. Nie mogłaś narzekać, był to jednak dosyć obfity posiłek.

Po zjedzeniu wróciłaś na łóżko i się położyłaś, dalej strasznie bolała cię głowa i plecy. Przypomniałaś sobie, że wybiegłaś od Yahiko bez słowa, więc poczułaś się z tym strasznie źle. Co mogli sobie pomyśleć, czy dalej tam są, czy nie zostali zaatakowani. Te myśli krążyły ci cały czas po głowie. Postanowiłaś, że jak tylko się stąd wydostaniesz, musisz odszukać całą trójkę. Nawet nie zauważyłaś kiedy ponownie zasnęłaś.

!Skip time, wspominki!

Obudziły cię promienie słońca, próbujące się przedostać do pokoju przez okno. Wstałaś i poszłaś w stronę waszej prowizorycznej kuchni. Cały domek nie był za duży, więc wszystko było jak najbardziej minimalistyczne. Przy stole zauważyłaś zamyślonego Jirayę, więc się przysiadłaś.

-Ohayo Jiraya-sensei!

Mężczyzna wyrwał się z zamyślenia i spojrzał na ciebie.

-Ohayo [imie] - odpowiedział z uśmiechem na twarzy

-Stało się coś? - zapytałaś

-Nie, a coś miało się stać?

-Nie nic, po prostu byłeś zamyślony, co się zwykle nie zdarza - na koniec trochę śmiechłaś, ale jak najbardziej pozytywnie

-Ha ha, no tak. Nic się nie stało, po prostu piszę książkę i zastanawiałem się nad imieniem dla głównego bohatera.

-Hmmm, a o czym ma byc ta książka?

-Jak by to ująć... - *chwila ciszy* - O chłopcu, który zmienił świat.

Spojrzałaś na Jirayę troche zaskoczona jego wypowiedzią, ale jednak po chwili się uśmiechnęłaś.

-W takim razie musiał być naprawdę wyjątkowy, więc imię też powinno być wyjąkowe! - jednak w tym momencie się zamyśliłaś, białowłosy najwidoczniej to zauważył i pozwolił ci kontynuować - Albo wręcz przeciwnie, imię powinno być proste, ale nieprzewidywalne, yhym - ostatnie słowo podkreśliłaś potwierdzając swoje przekonanie.

Nawet nie zauważyliście kiedy do kuchni weszła Konan, która przygotowała ramen, podała wam na stół, później siedzieliście już wszyscy. Widziałaś, że Jiraya wpadł na jakiś pomysł i uśmiechnęłaś się.

!Skip time!


Dziekuje za przeczytanie ^_^
Buziak :*




Oczy Pełne Bólu (Yahiko x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz