Incydent

12 0 0
                                    

[***]

 Zaklęcie druidki z czasem słabło, a mgła powoli zaczęła wdzierać się do stworzonej przez nią, wijącej się, roślinnej kapsuły. Jednak  ilość mgły wewnątrz niej była zbyt znikoma, by wpłynąć na znajdujących się pod protekcją druidki, bohaterów.  Grobowiec trząsł się, a sufit rozpadał, jakby ulegając korozji. Ogromne kamienne części upadały na ziemię, roztrzaskując marmurową posadzkę oraz miażdżąc potężne gobeliny. Cała magia wypełniająca i wzmacniająca tę przestrzeń, rozrzedziła się, a budynek powoli zapadał się. Nagle, ogromna część kulistego sklepienia, pod wpływem osłabienia magii wiązania, upadła nieopodal bohaterów, niszcząc kopułę, w której się znajdowali. Korzenie druidki zdołały ochronić ich przed zgnieceniem, jednak kobieta, przyjmując cały impet uderzenia, została wypchnięta na zewnątrz budynku. Itriada straciła przytomność, a fala pyłu i kurzu, rozwiała mgłę, wywiewając ją na zewnątrz. Księżniczka widząc otwartą ranę na skroni Itriady, wybiegła z budynku, ruszając jej na ratunek. Wtem Dragonar, widząc iż mgła wciąż nie powróciła na swe pierwotne miejsce, nabrawszy powietrza, ruszył na pomoc Hatarinowi.   Biegł, wstrzymując oddech przez ponad minutę. Gdy nareszcie dostrzegł swego przyjaciela, pogrążonego we śnie, pośrodku zapadającej się komnaty, nie wytrzymał i zachłysnął się mgłą. Jednak ku jego zaskoczeniu, mgła nie zwaliła go z nóg. Widząc, iż sklepienie, lada chwila spadnie wprost w kierunku bezbronnego maga, Dragonar chwycił go za szatę oraz rzucił nim niczym szmacianą lalką. Mag wylądował na drugim końcu komnaty, a smoczy wojownik przygnieciony został stertą gruzu.  Wtem reszta sklepienia zapadła się, rozdzielając bohaterów, jednocześnie chmury odsłoniły słońce. Ciało druidki zostało skąpane w słonecznych promieniach, a jej oczy złowieszczo zabłysnęły zielonym blaskiem. Kobieta przebudziła się, a z jej rąk zaczęły wydobywać się liczne pnącza, które błyskawicznie przykryły cały grobowiec, powstrzymując go przed ostatecznym zapadnięciem. Kostur wciąż nieprzytomnego maga zareagował na moc Itriady, a  małe, zielone źródełko energii, wydobywszy się z kostura maga  rozbłysło, po czym przenikając przez stertę gruzu, wniknęło w jej ciało. Ta rozpoznając stłamszoną energię swej bogini, ze zdziwieniem przyjęła ją, stając się naczyniem. Wtem z kostura wydobyła się reszta rozszalałych strumieni energii, które poleciały w przeróżne strony. Jeden z nich, wleciał w ciało Ariqiery, sprawiając, iż na czole księżniczki pojawił się symbol istoty "wyniesionej". Była to para złocistych skrzydeł, które emanowały najczystszą, świetlistą energią. Natomiast nadgarstki Itriady oplotły runiczne drzewce, których srebrzyste korzenie, rozpostarły się na jej dłoniach. Reszta z promyków natomiast, wdarła się w głąb zawaliska. Nie było jednak czasu na przemyślenie sytuacji, gdyż pnącza druidki okazały się zbyt kruchą podporą, która zaczęła wkrótce pękać. Wyczuwając zagrożenie, Hatarin przebudził się, a jego ciało drgnęło. Bohater błyskawicznie poczuł aurę Ariqiery i Itriady oraz instynktownie zamachnął się kosturem, przenosząc bohaterów przed wejście grobowca. Nie było już śladu po wichurze, która pustoszyła te tereny, a wypaczenie ogarniające ziemię powoli zanikło. Mag równowagi nie zdołał przenieść Dragonara na zewnątrz, gdyż ciężar ruin, które go przygniatały, zamaskował jego obecność. Itriada podjęła próbę przywołania jednego z drzewców, jednak zabrakło jej energii, a pnącza które uniosły się ku górze, błyskawicznie opadły. Widząc zdesperowaną księżniczkę, biegnącą w stronę walącego się grobowca, Hatarin ogłuszył ją kosturem mówiąc:

-- Śpij drogie dziecko, drugiego ucznia stracić dziś nie mogę...- Gdy wypowiedział te słowa, z ruin wydobyło się skomlenie. Po chwili ów skomlenie zaczęło przeradzać się w skrzekliwy krzyk, a zawalisko zaczęło się poruszać. Sterta kamieni, zamieniła się w popiół pod wpływem ogromnego strumienia energii, które wydobyło się z zdeformowanego ciała Dragonara. Smoczy wojownik przemienił się w bestię, której oczy zdawały się być pochłonięte we mgle, a jego potężne ramiona pokryły błyszczące, krystaliczne skrzepy krwi. Wtem ociekający krwią wojownik, zaczął przemieniać się w smoka, a na jego ciele zabłysnęły symbole starożytnych bóstw. Resztka energii ruin, została błyskawicznie pochłonięta przez istotę, która nadal zdawała się na wpół-przebudzona. Smocze Bóstwo, zaczęło nabierać rozmiarów, a z jego paszczy wydobywała się barwiona szkarłatem mgła. Ciało jego zdawało się błyszczeć mrocznymi barwami, natomiast fioletowe kryształy, pokrywające grzbiet bohatera, powoli zaczęły topnieć. W skutek czego, łuski zdawały się przyjmować niebiesko-krwawej barwy. Smok spoglądał beznamiętnie ku słońcu, jakby próbując znaleźć sens swej egzystencji. Przez chwilę poruszał skrzydłami jakby pragnąc wzlecieć ku słońcu, lecz wtem wciągnął powietrze nozdrzami, wyczuwając przerażającą go energię. Przebudziwszy się, gwałtownie odwrócił się w stronę kostura Hatarina, miażdżąc resztkę muru swym ogonem, a jego paszcza napełniła się ogromem jakby stłumionej przez mgłę energii. Runy na smoczym cielsku zabłysnęły oślepiająco, pocisk zatrważającej, obcej energii poszybował w stronę maga równowagi, który w odpowiedzi błyskawicznie zamachnął się kosturem, przenosząc siebie i  resztę swych kompanów, przed mury Fakariny. Wyrwa po ataku smoka, sięgała trzydziestu metrów głębokości, a ziemia ją otaczająca, wyjałowiła się, przemieniając w srebrzysty piach. Smok nie wyczuwając już zagrożenia, ruszył na żer, w kierunku mrocznych lasów.

***

 Bohaterowie wylądowali z impetem przed główną bramą Fakariny, a ich lądowanie spowodowało niebywały huk. Zaciekawieni strażnicy, zebrali się na szczycie muru, jeszcze nie dostrzegając z czym mają do czynienia. Itriada nie zdając sobie z siły ataku, zszokowana decyzją o ucieczce Hatarina, zapytała go nie ukrywając swej złości:

-- Czy nas też porzucisz?! Dragonar poświęcił się dla ciebie, a ty nie zechcesz mu nawet pozwolić odejść w spokoju? Przecież to biedne ludzkie dziecię zostało opętane przez rząd dusz, jak i wchłonęło resztę energii tego przeklętego grobowca! Dlaczego nie dobiłeś go, póki mieliśmy na to okazję?!- Druidka wykrzyczała swe zarzuty, zwracając uwagę pobliskiej straży, która podejrzliwie spoglądała nań z murów. Chciała jeszcze coś dodać, jednak jeden z wartowników widząc leżącą, nieprzytomną Ariqierę zakrzyknął: 

-- Księżniczka powróciła, jest w ciężkim stanie! Ten szarlatan pozwolił ją tak pobijać, naszą dumę, aresztować go!- Chmara aniołów zleciała z murów, celując włóczniami w Hatarina. Chwycili go od tyłu, przygważdżając do ziemi, po czym związali anielskim łańcuchem, również Itriadę. Gdy bohaterowie zostali już skutecznie przechwyceni, kapłanka wzięła na ręce księżniczkę i odleciała wraz z nią ku królewskim komnatom. Widząc to, Hatarin jedynie wyszepnął w stronę druidki:

-- Ta istota nie jest już naszym zmartwieniem. Jako Boski Smok, poleci on na tereny mroku, szukając potężnych demonów, którymi będzie mógł się pożywić. Jest on pierwszym przypadkiem, królem wszystkich smoków, jego gatunek stał się częścią równowagi...- Jeden ze strażników spróbował wyrwać kostur Hatarina z rąk, jednak szara energia spętała jego ciało, unieruchamiając go.

-- Musicie mi zaufać oraz pozostawić kostur w mych rękach, w innym wypadku skończycie gorzej niż wasz przyjaciel. Moja broń niestety żyje swym życiem i jeśli zignorujecie jej ostrzeżenie, możecie bardzo ucierpieć. Poczekajcie chwilę, a sprawię, iż jego magia zostanie częściowo zneutralizowana.- Mag wyrzekł te słowa spokojnym głosem, na widok czego starszy wartownik, splunął z obrzydzeniem mówiąc.

-- Za skatowanie księżniczki należy ci się gilotyna, jednak wiem, że nie rzucasz słów na wiatr. Szybko rzuć to zaklęcie, zanim się rozmyślę. Ani się waż myśleć o ucieczce, pamiętaj że mamy tutaj, ekhem.- Anioł uciął swą wypowiedź oraz osobiście roziwązał Hatarina. Ten w odpowiedzi zrzucił swą szatę oraz wykrzyczał słowa:

-- Ri tande qerti arushem- Szata zawinęła kostur, maskując jego obecność oraz magię. Dzięki czemu wartownik był w stanie odebrać broń od maga oraz ponownie go związać. 

-- Dzięki za współpracę, teraz idziemy przed oblicze królowej, jej się ze wszystkiego wytłumaczysz. Nie próbuj nawet szeptać, bo cię osobiście pozbawię głowy. Jesteś zbyt znanym magiem, bym mógł pozwolić sobie na nawet chwilę nieuwagi. Eskorta trzydziestu aniołów, prowadziła bohaterów, niczym skazańców wprost do sali tronowej. Mieszkańcy stolicy niespokojnie spoglądali na widowisko, a ich oczy przepełniała ciekawość i przerażenie.

Fakarina: Wyrok mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz