"20"

15 1 0
                                    

Był wynik 15:15. Remis. Cały czas szłyśmy łeb w łeb.
-Dziewczyny skupcie się. Mamy drugie trzydzieści minut. Plan jest taki. Skrzydełka - popatrzył na mnie Pan Wojtek i na moją koleżankę na drugim skrzydle. - Biegacie do kontry. To powinno wystarczyć.
Zaczęła się druga połowa a my na sam początek uderzyłyśmy z impetem. Z kontry szczeliłam sześć bramek. Jednak one cały czas nas doganiały. Remis był cały czas.
Kurwa mać robimy wszystko żeby wygrać! Widać że o wyniku będą decydowały ostatnie sekundy.
Została minuta do końca. Nasze przeciwniczki grały w ataku chyba czterdzieści sekund. Przechwyciłyśmy piłke, ja pobiegłam do kontry. Rzuciły do mnie piłką.
Dziesięć sekund...
Złapałam, przyśpieszyłam na maksa jak umiałam kozłując piłke.
Teraz albo nigdy, wszystko zależy od ciebie.
Wyskoczyłam i zawisłam w powietrzu. Bramkarki minę zapamiętam do końca życia. Strach, przerażenie w oczach.
Rzuciłam najmocniej w światło bramki. Piłka znalazła się w bramce.
Krzyki mojej drużyny były niesamowite. Ja sama nie kryłam szczęścia. Pobiegłam do nich i wszystkie się przytuliłyśmy.
-Dziewczyny ustawcie się w rzędzie bo będzie przyznawanie nagrody MVP. - Po prośbie tak zrobiłyśmy a emocje nie opadały. Wyszła pani prezes Polskiego Związku Piłki Ręcznej. Pani Lidka, starsza pani na oko sześćdziesiąt pięć lat, ale taka sympatyczna. Pamiętam że na obozie w szóstej klasie zaprosiła mnie na mecz polski do oglądania na jej laptopie. Pani Lidka wzięła mikrofon i zaczęła przemowę.
-Witam wszystkich bardzo serdecznie po meczu rozstrzygającym kto zasłużył na pierwsze miejsce w lidze i tym samym dostał się na 1/16 Mistrzostw Polski. SMS Płock ten tytuł należy się wam, a teraz zapraszam osobę która dała z siebie wszystko i chciała wygrać dla swojej drużyny zdobywając ostateczną bramkę.
MVP tego meczu zostaje Patrycja Adams!Zapraszam do nas! Dziewczyny wydały z siebie piski a gdy wyszłam na środek zaczęły krzyczeć moje imię.
-Gratuluję Patrycja - uścisnęła moją dłoń pani Lidka
-Dziękuję bardzo - wzięłam małą statuetkę do ręki. Odwróciłam się do dziewczyn a te wydały okrzyk. To się nazywa drużyna. - MAMY TO! - krzyknęłyśmy wszystkie.

Uroczystość się zakończyła i mogliśmy iść do szatni. Przechodząc koło trenera widziałam był bardzo szczęśliwy.
-Pati muszę Ci powiedzieć że jestem z Ciebie bardzo bardzo dumny. - trochę się wzruszyłam bo nawet tak rodzice mi nie powiedzieli. - bez żadnego słowa przytuliłam się.
-Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy - wyszeptałam prawie płacząc i się mocniej tuląc.
-Nie płacz. Wiesz że zawsze możesz ze mną porozmawiać.
-Tak wiem. - odkleiłam się i weszłam do środka szatni i do dziewczyn.
Zrobiłyśmy zdjęcie. No dobra parę zdjęć i wszystkie wstawiłyśmy na naszego Instagrama. Przebrałam się i wyszłam żegnając się z dziewczynami. Sprawdzałam która godzina i o której będę miała pociąg z powrotem. Za godzinę, dobra. Schowałam telefon do kieszeni i popatrzyłam przed siebie. Zamarłam i myślałam że mam omamy. Kamil? Co on tu robi i skąd wiedział że ja tu jestem? Może to nie do mnie przyjechał? Ujrzał mnie i się uśmiechnął.
-Hej MVP jak tam? Gotowa na powrót ze mną?
-Co ty tu robisz?
-Przyjechałem jak widać. - zaśmiał sie- Zobaczyłem na twoim Facebooku wydarzenie Mecz SMS Płock vs Varsovia Warszawa. Hala Legionów godzina 15. I co zdziwko?
-Tak. Ale skąd wiedziałeś że jestem w tym klubie?
-Kadra Polski jest połączona z SMS Płock. Śledziłem ich stronę i zobaczyłem listę zawodniczek.
-Aha, no tak. Zaskoczona jestem bardzo. Nie sądziłam po tobie takie zaangażowania. - podniosłam moje dołeczki w ustach.
-Przyjaciel powinien wiedzieć takie rzeczy. - zapatrzyłam się w jego oczy aż świeciły blaskiem.
-I przyjechałeś specjalnie dla mnie?
-No tak. - nie wytrzymałam i się wtuliłam w jego ciepły tors. Podniosłam głowę i pocałowałam go w policzek.
-Dziękuję. - uśmiech nie zchodził mi z twarzy.
Wyszliśmy z budynku i pokierowaliśmy na dworzec.

Szliśmy koło sąsiadujących domków i byliśmy nie daleko mojego.
Gdy już stanęliśmy przed nim pożegnałam się z chłopakiem i weszłam do środka. Usłyszałam multum zdań i głosów dochodzących z kuchni. Spojrzałam i zobaczyłam. Jakiś znajomych rodziców, tego mi było trzeba. Użerać się z bandą głupków mających tyle IQ co kura.
Zobaczyłam mamę wstającą od stołu i kierującą się do mnie. Chciałam już wbiec na górę ale usłyszałam że mnie woła.
-Patrycja wróciła! - powiedziała na głos a ja modliłam się żeby mnie nie poprosiła aby z nimi siedzieć. - Chodź posiedzisz trochę z nami - Zajebiście..
Odłożyłam torbe i powolnym krokiem podeszłam do stolika roześmianych ludzi biznesu.
-O wróciłaś, nawet nie słyszeliśmy jak weszłaś do domu - powiedział tata.
-Nie dziwię się, ja swoich myśli nie słyszałam. - odpowiedziłam trochę niegrzecznie. - Drzwi były otwarte, następnym razem ktoś nas okradnie.
Dzień dobry państwu - skierowałam to do znajomych moich starych.
-Dzień dobry - odpowiedzieli razem.
-To są rodzice Sary, będziemy otwierać nowy business. - Rodzice Sary?! Czy ja się przesłyszałam?
-Super.

| Love me back to life |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz