-Kochanie! Już jesteśmy! -krzyknęłam z podekscytowania i żeby w sumie Mati się obudził. Jak można spać kiedy ma się takie piękne widoki? Ja za każdym razem kiedy leciałam samolotem, co było to dość często podziwiałam piękne widoki, a chłop sobie śpi!
-Słoneczko spokojnie. Nie musisz się tak drzeć. -odpowiedział zachrypniętym głosem.
Kocham jak ma taki głos.
-Gdybyś był na moim miejscu również byś krzyczał. -zaśmiał się i pocałowałam go w czubek.
Po 10 minutach wyszliśmy z samochodu.
-Boże jak tu pięknie. -powiedziałam, a w moim oku zakręciła się łza szczęścia.
-Chodź idziemy do naszego samochodu. -powiedział Matiś i pociągnął mnie za rękę.
Ja zamyślając się wdychałam nowojorskie powietrze. Zawsze chciałam zobaczyć NY! A teraz w nim jestem i w dodatku z moich ukochanym chłopakiem. Stanęliśmy koło czarnego mustanga.
-Wow robi wrażenie. -powiedziałam patrząc na samochód.
-Wiem sam wybierałem. -uśmiechnął się uroczo Mati.
-Oh, jaki skromniacha. -zaśmiałam się.
Po 30 minutach byliśmy w naszym apartamencie.
-Cudownie tu jest! -krzyknęłam i rzuciłam się na Mateusza obdarowując go całusami.
-To jeszcze nie koniec. -uśmiechnął się łobuzersko. -Zabieram Cię na kolację, a później coś porobimy razem.
-Zapowiada się ciekawie.
Po chwili poszłam się ogarnąć. Nie powiem byłam zmęczona, ale te emocje dały mi na tyle energii by jeszcze trochę po korzystać z tego dnia. Ubrałam czarną, obcisłą sukienkę z milutkiego materiału do tego czarne botki. Poprawiłam swój makijaż, a włosy tylko przeczesałam. Wzięłam jeszcze jak by co zwiewny sweterek, bo pomimo tego, że w USA było ciepło wieczorem mogło być trochę chłodno.
-Już jestem gotowa.-powiedziałam wychodząc z garderoby. Tak apartament miał garderobę. Był wielki z widokiem na Nowy York. Wchodząc do pomieszczenia był salon połączony z kuchnią, po lewej stronie były wielkie drzwi do sypialni, a obok sypialni garderoba. Po prawej stronie była łazienka i jeszcze pokój "kinowy". Cały apartament był w kolorach biało-szarym czyli moje ulubione klimaty. Były tylko wyraziste dodatki. Podsumowując: apartament był boski.
-Jeszcze poderwiesz jakiś amerykanów jak będziesz tak się stroić. -zaśmiał się Mati i mnie objął. On sam przebrał się w koszulę, która opinała jego wysportowane ciało.
-Mi wystarczy tylko jeden mężczyzna, który stoi przede mną. -powiedziałam i lekko go pocałowałam.
-Dobra ruszajmy.
Wyszliśmy z bloku, w którym znajdował się nasz apartament. Przechadzaliśmy się ulicami tego pięknego miasta robiąc fotki i podziwiając widoki.
Jestem taką szczęściarą.
-To co stek? -zaproponował mi Matiś.
-Jasne. -powiedziałam czując głód.
Weszliśmy do restauracji i zamówiliśmy jedzenie.
-Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć. -powiedział Mati lekko się uśmiechając. -Spotkałem się ostatnio z Adą i okazało się, że to nie ja jestem ojcem jej dziecka.
-Żartujesz? -zapytałam z niedowierzaniem.
-Nie żartuję. Sam nie mogłem w to uwierzyć.
-Matiś, może nie powinnam to mówić, ale się cieszę. -zaśmiałam się.
-Szczerze ja też. Chcę być ojcem tylko i wyłącznie twojego dziecka.
A ja matką.
Od razu się zarumieniłam i puściłam mu buziaka w powietrzu. Po chwili dostaliśmy nasze steki i zaczęliśmy jeść rozmawiając przy tym. Po jedzonku, które było swoją drogą pyszne wróciliśmy do apartamentu i chyba każdy wie jak to się skończyło.
CZYTASZ
Human/Tromba
FanfictionNieplanowane okazuję się największe i najpiękniejsze. Przypadek. Jedna chwila, jedno spotkanie, a tak dużo emocji, słów i czynów. !Uprzedzam przed mocnym cringem, jest to jedna z moich pierwszych książek!