Siedzieli w barze, jednak w dwóch jego przeciwnych krańcach. On, w jednym z boksów, ze szklanką rumu i papierosem w ręce. Ona, przy stoliku stojącym na wprost bruneta, z drinkiem na blacie. Wpatrywali się w siebie intensywnie, niezdolni zrobić tego pierwszego kroku. Żadne z nich nie wiedziało, czy ma jeszcze prawo choćby odezwać się słowem do drugiego. Ogrom krzywd, które sobie nawzajem wyrządzili, przytłaczał. Wyrzuty sumienia nie pozwalały im na nic, poza bezczynnym wpatrywaniem się w siebie nawzajem.
Oboje drgnęli, gdy w lokalu rozbrzmiała spokojna melodia. Melodia, którą znali aż za dobrze. Wokalista o subtelnym, głębokim głosie wyrwał ich z letargu, wzbudzając niechciane wspomnienia do życia.
"It ain't the gun
It's the man behind the trigger
Gets blood on his finger
And runs
It ain't the lie
It's the way that the truth is denied"
Temari przymknęła oczy, biorą drżący oddech i próbując powstrzymać napływające do oczu łzy. Nie miała zamiaru płakać, nie przed nim, nie przez niego. W połowie zwrotki udało jej się uspokoić i wlepić w bruneta obojętne spojrzenie. Shikamaru zacisnął palce na szklance. Doskonale wiedział, co zrobił i nie był z siebie dumny. Tym bardziej, że No Sabaku nadal nie mogła pogodzić się z sytuacją. Miała mu za złe ukrywanie tego całego bałaganu, którego zdążył narobić sobie w życiu zanim jeszcze ją spotkał. Nienawidziła go za nie zaufanie jej wtedy, kiedy powinien, kiedy oboje najbardziej potrzebowali wsparcia i szczerości.
"But if there is one thing that I'm gulity of
It's loving and giving when you take too much
If somebody asked how we died
Please look them straight in the eyes"
No Sabaku zacisnęła usta w wąską kreskę. Ta piosenka zawsze grała jej na nerwach. Blondynce zdawało się, że tekst śmieje się jej w twarz i wypomina jak potraktowała Nare chwilę po tym, kiedy przypominał jej o winie bruneta. Ta ironia losu zaczynała doprowadzać ją do obłędu. Spojrzała na mężczyznę, zdając sobie sprawę jak głupia była. Jak bardzo irracjonalny był jej gniew względem niego, kiedy sama nie miała czystego sumienia. Shikamaru za to wpatrywał się w zapalniczkę, kurczowo zaciskając na niej palce. Doskonale wiedział, gdzie to miało zajść. Ona też wiedziała, a mimo to posunęła się dalej, przy okazji tracąc jego zaufanie i sprawiając, że poczuł się jak zwykły przedmiot, wykorzystany jednorazowo i wrzucony na dno śmietnika. Nikomu już do niczego nie potrzebny.
"Call it suicide
Don't fabricate
Just tell them babe
It was suicide
Don't sugarcoat it
Just let them know"
Shikamaru rozluźnił uścisk dłoni, słysząc refren piosenki. Jego odczucia względem tej melodii wcale nie odstawały tak bardzo od uczuć blondynki. Powoli zaczynało go to wszystko bawić. Dwa kroki w przód, jeden w tył. Miał wrażenie, że właśnie tak wyglądało jego życie po spotkaniu z No Sabaku. Od samego początku wiedzieli jak to się może potoczyć, mimo to zarzekając się, że przecież oni są ponad to. Zdawało się im, że potrafią oszukać sztampowe schematy losu, które od lat rządziły życiami milionów osób na tej przeklętej planecie i którym koncertowo szło zawalanie ich, jednego po drugim, jak w jakimś marnym filmie produkcji podrzędnego reżysera. Jednak los chciał inaczej, a oni weszli w to praktycznie się nie znając i oboje zaangażowali się nad to co ustalili, zafascynowani tym drugim. Próbowali jakoś z tym wygrać, jednak zupełnie nadaremnie, tylko przeceniając swoje siły. Stawiali sobie jasne granice, kolejne warunki, zgodnie krok po kroku, by po niedługim czasie łamać każdą z tym niemych zasad. Sami z siebie narazili się na cios, by jednocześnie, z pełną świadomością konsekwencji jakie może to przynieść, zadać go z pełną mocą.
"It ain't the knife
It's the way that you use it
How you abuse it in fights
It ain't the life
You feel you were given
As long as you're living it right"
Temari zacisnęła palce na naczyniu, by po chwili odstawić pustą szklankę na blat. Zdawała sobie sprawę z tego, że każde z nich dostało nową szansę, gdy się poznali. Jednak każde zawaliło ją po całości, zaślepione światem w jakim funkcjonowali. Wiedziała też, że jeśli któreś z nich w tej chwili opuści bar bez słowa, ten mały promyk nadziei na naprawienie błędów zniknie bezpowrotnie, a oni już nigdy nie podniosą się nad to co minęło. Zostaną w tym punkcie swojego życia, niezdolni ruszyć dalej bez drugiego, bo mimo tylu krzywd i kłótni, czy małych, zupełnie niepotrzebnych, przykrości, potrzebowali siebie nawzajem. Bardziej niż czegokolwiek na tym świecie łaknęli swojej obecności, nie ważne nawet na jakich warunkach. Jedynym co się liczyło, byli oni.
Wstała od stołu niepewnie obserwując mężczyznę. Nara również podniósł się z kanapy, nie spuszczając z niej oczu, jednak nie ruszył się nawet o krok. Temari zawahała się, nie wiedząc, co brunet zamierzał zrobić. Shikamaru jednak przeczesał palcami rozpuszczone włosy i skierował leniwe kroki w jej stronę. Ona również zaczęła iść, wpatrując się w czarne tęczówki, które czujnie śledziły jej ruchy.
Gdy stanęli naprzeciw siebie, zdawało się, że czas nagle zwolnił tempo, pozwalając nieprzerwanie wpatrywać się im w swoje oczy. Nie potrzebowali słów, nie były im potrzebne żadne gesty. Po prostu patrzyli, milczeniem wyrażając wszystko, co w nich siedziało, bo tylko tak rozumieli się w pełni.
"You've been killing me softly
And finally that is too much
And I'm all out of whisky
To soak up the damage you've done"
Nara zmarszczył brwi i westchnął ciężko, po czym zrobił kolejny krok, tak że dzieliło ich teraz ledwie kilka centymetrów. Ostrożnie położył rękę na talii dziewczyny, w drugą łapiąc dłoń No Sabaku. Oparł swoje czoło na jej i przymknął powieki, powoli wypuszczając powietrze, po czym je uchylił i z bliska wpatrzył się w piękne, zielone tęczówki.
- Jesteś cholernie upierdliwą kobietą - mruknął, zaczynając leniwie kołysać się do taktu. Z Temari zeszło całe napięcie, kiedy usłyszała te słowa. Mówiły więcej, niż milion razy wypowiedziane przeprosiny, czy setki ckliwych poematów. Położyła wolną dłoń na jego barku i z delikatnym uśmiechem na ustach pozwoliła mu prowadzić się w ten powolny, subtelny sposób.
CZYTASZ
If there is one thing that I'm gulity of... | ShikaTema
FanfictionBo niektórym łatwiej jest przepraszać bez słów... Posługuję się bohaterami z mangi autorstwa Masashiego Kishimoto, nieco zmieniając fakty wedle własnych potrzeb. [974 słowa]