Stoję boso czując jak ziemia osuwa mi się spod nóg. Piasek porywany przez wiatr wiruje dookoła mnie kreśląc zmyślne symbole w powietrzu. Wodzę wzrokiem za ziarenkami, ale ich rozmiar sprawia, że szybko mi umykają. Słońce wisi wysoko na niebie, promienie odbijają się od piasku tworząc efekt dywanu stworzonego z błyszczących diamentów. Migotanie podłoża daje dezorientujący efekt. Piasek przesypuje mi się między palcami, kiedy go podnoszę. Ucieka wraz z wiatrem niczym skryci partnerowie szukający miejsca, w którym znów będą mogli być razem. Szukając domu bez trosk i przeszłości.
Podchodzę bliżej morza. Szalejąca wichura wzburza spienione fale uderzające o brzeg z całą mocą. Morze zdaje się niespokojne, groźne. Przekrzykuje się z wiatrem. Szum wody jest ogłuszający, zasiewa niepokój w sercu i w duszy. Nawet słoneczna pogoda nie jest w stanie go odgonić. Drżę delikatnie w momencie kiedy chłodna woda uderza o moje stopy. Morze próbuje porwać mnie w swoje sidła, zagarniając z coraz większą siłą. Wbijam stopy silniej w piach i rozstawiam środek ciężkości, aby nie znaleźć się w głębinie. Wszystkie mroczne opowieści spływają na moją bezbronną duszę. O zaginionych w czasie rejsów marynarzach opuszczajacych swoje rodziny. Myślę o tym, jak straszne musi być uczucie kiedy woda wypełnia twoje kurczące się płuca. Kiedy wiesz, że twój ostatni oddech nie będzie miał nic wspólnego z powietrzem, bo nie masz już siły w mięśniach, aby walczyć. Szalejący żywioł odbiera wszystkie resztki energii i silnej woli. Poddajesz się, wciąż walcząc. Czuję, jak marynarze próbują zagarnąć mnie swoimi lodowatymi dłońmi do nowego domu w oceanie. Opieram się jeszcze chwilę, tylko po to, aby w końcu oddać się ich woli. Powoli wchodzę coraz dalej i dalej, aż w końcu znikam pod powierzchnią.
Na początku czuje tylko chłód. Zanurzenie głowy było najmniej przyjemne. Ogarnia mnie wszechobecna cisza. Sztorm pozostał na powierzchni, pod wodą wiatr przestał mieć swój wpływ. Czuję opór wody i powoli rozkładam ręce ciesząc się z lekkości jaką daje. Przekonuję się chwilę do otwarcia oczu. Kiedy sól styka się z moimi spojówkami czuję palenie. Zmuszam się do zignorowania bólu, już po chwili pozostaje tylko niemiłym pieczeniem. Dostrzegam błyszczące paski na całym ciele, które tworzą promienie załamujące się na powierzchni. Obracam się dookoła własnej osi i rozkoszuję tą plątaniną wzorów tworzącą niesamowity efekt. Błyszczące wstęgi drgają delikatnie w rytm przepływających na powierzchni fal. Tańcząc niczym węże w rytm muzyki wygrywanej na flecie.
Zaczynają mnie boleć płuca, ściskają się w sobie, rządając o trochę powietrza. Wynurzam się tylko na moment, aby zaczerpnąć jeden drżący oddech i powrócić do spokojnej głębiny. Wtedy je dostrzegam. Drobne rybki przepływają tuż obok mnie w małej ławicy. Przyglądam się im prawie przeźroczystym ciałom, zlewającym się z piaskiem na dnie. Płyną przed siebie nie zwracając na mnie uwagi. Gdy zaczynam podążać w ich kierunku, przyspieszają tempa i znikają za zasłoną mętnej wody. Podpływam trochę dalej wgłąb morza co rusz wynurzając się po krótkie oddechy. Na większej głębokości dostrzegam już większe ryby. Są ciemniejsze i mieszkają między sporymi głazami pokrytymi glonami. Glony są śliskie, ciemne, dziwaczne w dotyku i pozostawiają nieodparte wrażenie, że wśród ich liści można spotkać niespodziewane stworzenia. Przyglądam się czarnym jeżowcom wciśniętym w szczeliny. Uważam na ich ostre kolce, nie zabużam ich przestrzeni. Mieszkańcy tego miejsca nie uciekają przede mną dopóki nie podpłynę o milimetr za blisko. Obserwuję szare, podłużne ryby przydenne szukające między piaskiem czegoś do spożycia. Biorę z nich przykład i zaczynam szukać zakopanych na dnie muszel. Zbieram tylko te w całości i jak największe. Spotykam głównie dwa rodzaje, ciemne i gładkie omułki lub jasne i serduszkowe w paski. Czuję jak ciśnienie w głębszych partiach wody wywiera nacisk na moje uszy i płuca, próbuje ścisnąć mnie jak pustą puszkę. Nurkowanie jest męczące, ale daje wrażenie, że ja też mogę być mieszkańcem tej cichej krainy, gdzie wszystkie odgłosy docierają stłumione.
Wynurzam się na powierzchnię i obserwuje spokojne morze. Wyczuwam tylko delikatny wiatr, zimny w zetknięciu z moimi mokrym włosami. Biorę głęboki wdech do przepony i rozkładam nogi i ręce najszerzej jak się da. Zamykam oczy i pozwalam, aby woda unosiła mnie wraz ze sobą. Wczuwam się w delikatne kołysanie i lekkość. Jestem uległa żywiołom, słońce ogrzewa moją wynurzoną twarz, wiatr spycha wraz z falami w stronę brzegu. Kołysanie sprawia, że robię się senna i jeszcze bardziej odczuwam zmęczenie.
Wpierw dotykam piętami dna, a potem bezceremonialne, z dużą siłą zostaje wyrzucona na brzeg razem ze spienioną falą. Krztuszę się słoną wodą i chwilę kaszle, aby pozbyć się piekącego płynu z gardła. Siadam na brzegu i pozwalam, aby wiatr wysuszył moje włosy i skórę.
Widzę pod słońce dwie zbliżające się ciemne sylwetki. Jedną rozpoznaje już z dalekiej odległości, ale druga tak mnie zaskakuje, że nie mogę uwierzyć do momentu, aż staje tuż przede mną. Brunet prowadzi za wodze ogromnego, skarogniadego konia, którego sierść błyszczy się w słońcu. Otwieram usta i mam wrażenie, że czas spowolnia, a ja wpatruję się jak zaczarowana.
— Chodź to cię podrzucę.Idea ujeżdżania takiego monstrum na oklep na początku budzi strach, ale potem przypominam sobie wszystkie miesiące, które spędziłam w siodle i już wiem, że dam radę. Podchodzę do zwierzęcia i głaskam go po szyi dla uspokojenia. Parska cicho i odwraca jedno ucho w moją stronę wyrażając zainteresowanie. Przez chwilę zawisam w powietrzu, aż ląduje delikatnie na grzbiecie rumaka. Odwracam się do chłopaka i wpatruje w jego bezdenne oczy. Dodaję łydkę, a koń reaguje na moje pomoce. Idziemy wzdłuż morza. Czuję jak jego żebra rozszerzają się i zwężają w rytm kroków. Kopytami rozchlapuje wodę, a ja rozluźniam się i napawam widokiem z góry. Wszystko wydaje się mniejsze, poszerza się perspektywa i świat wydaje się piękniejszy. Obserwuję ptaki wiszące nad naszymi głowami i też mam ochotę polecieć. Przygotowuje się i dodaje więcej łydki do zagalopowania. Po chwili mkniemy po plaży z zawrotną prędkością. Rytmiczne uderzenia kopyt o ziemię i ciche prychanie pozwalają mi na rozluźnienie w tej szaleńczej gonitwie. Poluzowuję wodze, których końcówki wkładam pod udo i rozpościeram ręce. Wiatr unosi moje rozwiane włosy i śmieje się na cały głos pozwalając na wypełnienie mojego wnętrza wolnością. Ciemna grzywa faluje na wietrze w rytm tętna kopyt. Wciągam w płuca zapach morza i rozgrzanego piasku. Krople wody rozpryskują się dookoła mnie wraz z piachem, czuję jak osiadają na moich stopach. Mkniemy tak stając się jednością i pragnąc tej samej wolności. Nasze serca biją tak samo i już po chwili czuję się spełniona.
Przejście do stępa, daje odpoczynek zmęczonym nogom moim i konia. Dziękuję mu długim drapaniem po szyi, kiedy wracamy wciąż wzdłuż morza. Wciąż rozkoszuje się naszą cichą współpracą i obserwuje nabrzmiałe żyły na szyi karego. Powoli kładę się na grzbiecie sprawdzając jaka będzie jego reakcja. Kiedy czuję, że jest spokojny, rozluźniam się i przyglądam błękitnemu niebu, i drobnym obłokom sunącym leniwie przed siebie. Czuję po rękami miękką sierść i owiewa mnie charakterystyczny zapach stajni. Plecy kołyszą mi się delikatnie w rytm kroków, dając przyjemny efekt hamaku.
Zsuwam się z grzbietu z cichym tąpnięciem na piachu. Czuję asekurujące mnie ręce od tyłu, mimo że nie potrzebuje pomocy. Odwracam się i lustruje jego spojrzenie.
— Będziemy musieli w końcu pogadać— stwierdza cicho.Zalewa mnie fala niepokoju. Jakieś wspomnienie próbuje pochłonąć mnie w swoje sidła. Widzę przebłyski chaosu i wirującej rzeczywistości. Odpycham to wszystko jak najdalej i skupiam się na zapachu mięty, który ogarnia mnie w jego ramionach.
— Nie dzisiaj. — Mój głos drży.
Wyczuwa mój niepokój i ogarnia mnie ramionami, dając poczucie bezpieczeństwa.
— Kiedyś na pewno.
— Kiedyś na pewno — zgadzam się.Zatapiam się w jego objęciach i cieszę się samą obecnością, bezpieczeństwem i emanuującym ciepłem. Przyjdzie jeszcze czas na stawienia czoła niepewnościom, ale na razie wystarcza mi wszelkie otaczające mnie piękno i jego bliskość.
----------------
Zachęcam do podzielenia się opinią i konstruktywnej krytyki.
CZYTASZ
Kołysanka dla zmysłów
Короткий рассказ"Kołysanka dla zmysłów" to spis momentów, chwil nieustannie związanych z naturą, krok po kroku zbliżających do poznania tajemnicy głównej bohaterki. Jaka jest rola towarzyszącego jej chłopaka? Wszystko zmierza do momentu, kiedy w końcu ucieczka od...