- Mężczyźni to wariaci. - przyznała nimfa
- Może to dość osobiste pytanie, ale dlaczego pomagasz nam zabić swoją wielką miłość? - w końcu zadałam to pytanie.
- Od kąd wybrał morze, żeglugę po za krańcem mapy, a nie mnie rozbił moje serce na tysiące małych kawałeczków. Pragnąc zemsty rzuciłam na niego ten urok.... Jednak nie mam z tego już takiej satysfakcji jak na początku. Pragnę jego śmierci, bólu i cierpienia. Chcę zemsty.
Przemilczałam to z nadzieją, że Tia ponownie zacznie mówić.
- On nie zawsze był taki. Kiedyś stworzył piękną aluzję, że mnie kocha. Ciesz się, że masz Willa. Może i nie jest on osobą z twojej klasy społecznej, ale zapewne kocha ciebie szczerą miłością. Miłością jakiej ja nigdy od Davy'ego Jones'a nie otrzymałam. - otatła wyimaginowaną łzę.
- Smutna sprawa.
- Co jest smutne? - spytał rozbawiony James, którego melancholijne podejście do wszystkiego jakby za pstryknięciem palców zniknęło.
- Nie interesuj się tak Norrington! - pokazałam mu język po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Też ci tak odpowiem jak coś będziesz ode mnie chciała Barbossa. - spojrzał na nią udając urażonego.
- Zachowujecie się jak dzieciaki... - podjął Will
- I vice versa. - odpowiedział mu od razu Norrington.
- Panowie i Lizzy, to nie czas na żarty. Jack, on nas zabije jak się dowie o zmianie kursu! - Tia wyrzuciła ramiona do góry.
- Nic mi nie mów nawet Calypso. Z jednej strony Davy Jones, z drugiej Salazar, z trzeciej rozgniewani bogowie, z czwartej wkurwiony Jack! Nie wiadomo co gorsze! - zaczęłam
- Wkurwiony Sparrow... To brzmi jak nasz wyrok! - zaśmiał się Will
- Nie możecie być choć raz poważni? - uparcie dążyła do swojego nimfa.
- Ostatnio była tu tak smutna i przygnębiająca atmosfera... Tyle łez i krwi przelało się na tym statku, że choć ten jeden raz możemy się trochę pośmiać.
- Jasne. To ja idę do Jack'a. Jak będzie cały wkurwiony to czy dalej będzie wam tak do śmiechu!
- Dobrze, że to ty dobrowolnie rzucasz się na pożarcie temu wróblowi!* - zaśmiał się Will , a wraz z nim James.
- Co was wprawiło w takie znakomjte humory? - spytałam opierając się plecami o jedną z wystających, drewnianych bel.
- Pintel i Ragetti - podjął Turner - Założyli się, że ten, kto... - panowie wybuchnęli śmiechem - zabije Pupilka w ciągu... dwunastu godzin, nie... Nie... Musi - ponownie śmiech
- Chodzić w sukience przez najbliższy tydzień! - dokończył James
- Co ? - spytałam zdziwiona.
- To co właśnie uslyszałś za... - spojrzał na mały zegarek w kieszeni od spodni - osiem godzin i trzydzieścidwie minuty ujrzymy Pintla i Ragettiego w sukienkach - tym razem wszyscy się zaśmiali.
- Spili się?- ciągnęłam
- Wolą przyjąć wkurwionego Jack'a na haju, niż na trzeźwo. A przy okazji załatwiają załodze trochę rozrywki...
- Może i mają rację, wkurwionego Jack'a nie da się przyjąć na trzeźwo. - stwierdziłam i szybkim ruchem chwyciłam do ręki butelkę z jakimś mocnym alkoholem i upiłam kilka łyków.
- Ty nie pijesz Lizzy... - zaczął Will
- Od dzisiaj piję. I wam radzę zrobić to samo. Dla zdrowia psychicznego, jutro rano i tak nie będziemy nic pamiętać - wzruszyłam ramionami i wsunęłam w dłonie Turnera butelkę z trunkiem.
- Pij. Na zdrowie. - zaśmiałam się.
*prespektywa Calypso*
Co mnie podkusiło aby pójść do Sparrow'a? Sama nie wiem. Spontaniczne decyzje są zdecydiwanie najgorsze (obiecałam sobie wtedy, że już nigdy takich nie podejmę).
Karty zostały jednak rozdanę, a ja z kamiennym wyrazem twarzy poszłam w kierunku kajuty Jack'a.
- Sparrow! - krzyknęłam uderzając ręką o drewniane drzwi.
Odpowiedziała mi jednak tylko cisza.
- Do cholery jasnej Sparrow wiem, że tutaj jesteś!
- Kurwa Calypso idź sobie! - w jego głosie było słychać wszechobecny jad
- Nie oszukuj się do chuja Sparrow, Angelica jest martwa i martwa pozostanie!
Usłyszałam skrzypiącą podłogę. Otworzył drzwi z taką siłą, że prawie wypadły.
- Coś ty kurwa powiedziała ! - krzyknął chwytając moją szyję w taki sposób, że jakbym była człowiekiem zaczęłabym się dusić.
- Angelica jest martwa! I nic jej nie pomoże! Zmieniamy kurs, i nie masz nic do gadania! Puść mnie do kurwy! - odepchnęłam go z taką siłą, że podknął się i wpadł na drzwi od swojej kajuty, które same się zamknęły.
- Pożałujecie tego! Wszyscy! - wykrzyczał gdy oddalałam się od niego.Cześć wszystkim 😁, oto kolejny rozdział, a ja mam pytanie do was :
Czy rozdziały mają być krótsze (takie jak teraz) i częściej, czy dłuższe, ale rzadziej?

CZYTASZ
Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnienia
Adventure"- Nie lekceważ mocy Trójkąta! - Ja nie lekceważę Bermudów, poprostu się nabijam." "Piraci z Karaibów - Każdy ma swoje pragnienia" to historia pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji, humoru, a zarazem dramaturgii w świecie gdzie Elizabeth Swann (choci...