Rozdział 25

6.8K 229 96
                                    

Ręce Adama się całe trzęsły, nie potrafił złapać bandaża w ręce, a ja wciąż krwawiłam i na zewnątrz i w środku...

-Daj to-wymamrotał Chris.-Ja się tym zajmę.

Chłopak wyrwał bandaż z rąk Adama i zaczął obkładać nim moją nogę. Na sam koniec założył opaskę usztywniającą i wziął mnie na ręce.

Położył mnie na łóżku i przykrył mnie kołdrą. Usiadł obok mnie i popatrzył na mnie smutnym wzrokiem. Wyglądał na zmartwionego, ale ja nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Po chwili do pokoju wszedł załamany Adam, usiadł również obok mnie i mnie mocno przytulił.

-Czemu to zrobiłaś?-wydukał Adam.-Zdarzało ci się to wcześniej?

-Może ostatnio rok temu przez chłopaka-westchnęłam zmęczona.

-A dzisiaj przez kogo?-zapytał Chris i przełknął głośno ślinę. Zaczęłam się zastanawiać, ponieważ musiałam wymyślić coś, w co by na pewno uwierzyli. Dlatego poruszyłam temat mamy.

-Przypomniała mi się mama-skłamała smutna.-Na jej ślubie z tatą też niosłam obrączki i kiedy przypomniałam sobie, że tych dwóch osób nie ma już ze mną, coś mnie bardzo dotknęło. Ja... przepraszam, nie powinnam tak rozwiązywać problemów. Niepotrzebnie was martwiłam...

-Hej kochanie-uśmiechnął się przygnębiony Adam.-Cięcie nic nie daje rozumiesz? Najważniejsze jest mieć się komu wygadać. A twoja mama na pewno nie chciałaby, żebyś robiła sobie przez nią krzywdę. Obiecaj, że już nigdy tego nie zrobisz.

-Obiecuję-powiedziałam przez płacz.

-Trzymaj się-odrzekł mężczyzna.-Masz być silna, jeśli chcesz ponownie zawitać u nas w gangu. Liam mówił, że naprawdę ci dobrze poszło, a ja stwierdziłem, że pomoże ci to zapomnieć przez chwilę o problemach. Co sądzisz?

-Naprawdę?!-udawałam szczęśliwą.-Nie mogę w to uwierzyć.

-A i jeszcze-dodał Adam.-Nie widzę cię jutro na żadnym wyjeździe. Musisz się jutro rozpakować i porządnie zająć sobą. Jesteś w okropnym stanie.

Adam wyrwał się z uścisku i pogładził mnie po policzku i wyszedł z pokoju. Chris wciąż tu był i patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Nie lubię patrzeć jak cierpi, to dobry chłopak.

-Czekam na wyjaśnienia-mruknął brunet.-Wiele razy się ciąłem i wymyślałem jakiś inny powód. Widzę kiedy ktoś kłamie, a kiedy nie.

-Jak śmiesz tak mówić?!-krzyknęłam „wkurzona".-Nawet nie wiesz jak się teraz czuję! Chcesz mi powiedzieć, że historię o ślubie mamy i taty po prostu wymyśliłam? Gówno o tym wiesz.

-To nie tak Veronica-zaczął się tłumaczyć.-Nie powiedziałem, że wymyśliłaś. Ehh, przepraszam nie powinienem tak mówić.

Po chwili chłopak również wyszedł, a ja zostałam sama. Doskonale wiedziałam, że dzisiaj nie zamknę oczu ani na chwilę. Zaczęłam znowu płakać, tym razem trochę ciszej. Myślałam o Liamie, bo o kim innym miałam myśleć? Chłopak, którego kochałam brał ślub z inną, a to oznaczało, że nasze drogi już nigdy z powrotem na siebie nie najdą. To był koniec, koniec mnie i Liama. Zrobiłam dla niego tak wiele, a on mnie tak okropnie zranił. Nie był taki głupi, aby nie domyśleć się, że się w nim zakochałam. Nie był taki głupi, żeby specjalnie mnie zranić. Chyba...

Mój kochany dupekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz